Wysypisko ubrań na chronionych mokradłach. Chodzi o znane marki

1 tydzień temu 13
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Ubrania brytyjskich marek, które trafiają do Ghany, zalegają na nowo utworzonych wysypiskach śmieci na cennych obszarach wodno-błotnych — tak wynika z najnowszego dochodzenia reportów z Unearthed, współpracujących z Greenpeace Africa. Lokalne społeczności alarmują, że rosnący napływ odzieży typu fast fashion blokuje drogi wodne, zanieczyszcza plaże oraz utrudnia tradycyjne połowy, stanowiące ważne źródło utrzymania.

  • Według danych z Wielkiej Brytanii, każdego roku tamtejsi konsumenci pozbywają się około 1,5 mln ton tekstyliów
  • Eksperci podkreślają, że stolica Ghany została wręcz zalana tanią odzieżą z Europy i Wielkiej Brytanii, co jest widoczne na miejskich plażach i w kanałach wodnych, gdzie piętrzą się materiały trudne do utylizacji
  • Dziennie około 100 ton ubrań staje się śmieciami. Jak wykazało śledztwo reportetów z Unearthed, przez brak miejsca na wysypiskach tekstylia zaczynają być składowane na chronionym obszarze delty Densu

Reporterzy Unearthed, działający we współpracy z Greenpeace Africa, odkryli na jednym z wysypisk odzież marek Next. W okolicy porzucono także rzeczy oznaczone metkami George i Marks & Spencer. Wspomniane hałdy śmieci znajdują się na terytorium chronionych mokradeł, gdzie gniazdują m.in. zagrożone gatunki żółwi morskich.

Wysypiska ubrań na chronionych mokradłach

Delta Densu jest uznawana za miejsce o międzynarodowym znaczeniu ekologicznym, ponieważ to tam składają jaja zagrożone żółwie skórzaste i zielone. Dziennikarze z Unearthed natrafili jednak na dwa nielegalne wysypiska śmieci w samym obszarze mokradeł i trzecie, usytuowane w górze rzeki Densu. Zgodnie z zasadami budowy składowisk, powinny one być odpowiednio zabezpieczone przed skażeniem wód gruntowych, w tym przypadku tak jednak nie jest, ponieważ tekstylne odpady leżą bezpośrednio na ziemi wśród lagun i strumieni.

Miejscowi martwią się, że składowanie śmieci w takich rejonach może nieodwracalnie zaszkodzić lokalnej florze i faunie. Z kolei ludzie żyjący z rybołówstwa obawiają się zanieczyszczenia i spadku połowów. Do tego w okolicy unosi się odór rozkładających się tekstyliów.

Fast fashion w Ghanie

Według danych z Wielkiej Brytanii, każdego roku tamtejsi konsumenci pozbywają się około 1,5 mln ton tekstyliów: 730 tys. ton trafia do spalarni lub na wysypiska, a spośród 650 tys. ton przekazywanych do ponownego użycia i recyklingu ponad dwie trzecie jest wysyłane za granicę. Ghana odbiera większą część tych transportów. Eksperci podkreślają, że stolica kraju — Akra — została wręcz zalana tanią odzieżą z Europy i Wielkiej Brytanii, co jest widoczne na miejskich plażach i w kanałach wodnych, gdzie piętrzą się materiały trudne do utylizacji.

Jak szacuje szef wydziału zarządzania odpadami w Akrze, dziennie około 100 ton ubrań staje się śmieciami, a miasto jest w stanie zebrać i zagospodarować maksymalnie 30 ton (oficjalnie istnieje tylko jedno miejsce przeznaczone do składowania odpadów), przez co reszta ląduje na dzikich wysypiskach albo zakopywana jest na plażach kurortów.

Sercem lokalnego handlu jest Kantamanto, jeden z największych rynków używanej odzieży na świecie. Co tydzień przywozi się tam ponad tysiąc ton ubrań. Jedna z handlarek cytowana przez "The Guardian", Mercy Asantewa, zwraca uwagę, że dawniej można było znaleźć rzeczy o wyższej jakości i w ten sposób zarobić na utrzymanie rodzin, ale obecnie spora część towaru od razu trafia do odpadów, bo rozlatuje się przy rozpakowywaniu.

Odpowiedź marek

W odpowiedzi na doniesienia reporterów Unearthed marki odzieżowe przyznały, że sektor mody mierzy się z problemem tekstylnych odpadów. Rzecznik George’a podkreślił w oświadczeniu, że firma stara się produkować jak najmniejszą ilość śmieci w całej działalności handlowej, a także wspiera ideę większej odpowiedzialności producentów.

Firma Marks & Spencer przekazała jedynie, że nie wysyła za granicę nadwyżek swojej odzieży oraz że zachęca klientów do nadawania starym ubraniom drugiego życia w ramach własnych programów współpracy z organizacjami charytatywnymi. Next nie udzielił komentarza.

Źródło: The Guardian

Przeczytaj źródło