Wojna handlowa na morzu. Chiny i USA zmieniają trasy z powodu ceł

2 tygodni temu 12

Od wtorku amerykańskie porty nakładają opłaty za rozładunek statków zbudowanych w Chinach, niezależnie od właściciela. Stawki będą stopniowo rosły – z początkowych 18 dol. za tonę netto do 33 dol. w 2028 r. W przypadku kontenerów opłaty wzrosną z początkowych 120 dol. za rozładowany kontener do 250 dol. w 2028 r.

Pekin z kolei pobiera opłaty od statków należących lub zarządzanych przez amerykańskie firmy, organizacje lub osoby fizyczne, a także od jednostek budowanych w USA lub pływających pod banderą amerykańską. Stawki początkowo wynoszące 400 juanów (56 dol.) za tonę netto mają skoczyć do 1120 juanów (157 dol.) za tonę od 17 kwietnia 2028 r.

Jak negocjuje się z Lidlem i Biedronką? "To jest Dziki Zachód"

Operatorzy zmieniają trasy

Jak relacjonuje "SCMP", firmy żeglugowe w pośpiechu zmieniają trasy. Europejscy giganci Maersk i Hapag-Lloyd przekierowali już dwa kontenerowce z chińskiego portu Ningbo do Busan w Korei Południowej. Stamtąd ładunki zostaną przeładowane i dostarczone do celu siecią logistyczną.

Nie wszystkim udało się zareagować na czas. Według chińskich mediów amerykański kontenerowiec Manukai, który zawinął do Szanghaju dzień po wejściu w życie przepisów, musiał uiścić opłatę w wysokości 4,46 mln juanów (ok. 620 tys. dol.).

Armatorzy reagują też zmianami w strukturach korporacyjnych, by uniknąć klasyfikacji jako podmiot amerykański lub chiński.

Notowana w Hongkongu firma Pacific Basin ogłosiła dymisję dyrektora, aby "złagodzić potencjalne zastosowanie" amerykańskich przepisów. Z kolei z zarządu armatora Okeanis Eco Tankers odeszło dwóch dyrektorów. Według mediów branżowych ma to uchronić firmę przed chińskimi opłatami, które dotyczą podmiotów z co najmniej 25-procentowym udziałem kapitału amerykańskiego.

Przeczytaj źródło