W końcu dali mi się przejechać Omodą 9 Super Hybrid. Sporo zachwytów, trzy rozczarowania

3 dni temu 13
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
  • Marka Omoda powstała zaledwie trzy lata temu, ale należy do koncernu Chery, o znacznie dłuższym stażu
  • Omoda 9 Super Hybrid to duży SUV z segmentu D
  • Model dostępny jest tylko w jednej wersji silnikowej, wyłącznie jako hybryda plug-in z silnikiem benzynowym 1,5 turbo i trzema silnikami elektrycznymi
  • W tym modelu nie ma listy wyposażenia opcjonalnego. Wszystko jest w standardzie, dopłaty wymaga tylko jeden z lakierów ze skromnej gamy
  • Producent deklaruje maksymalny zasięg na poziomie 1100 km, z czego ok. 145 km da się pokonać w trybie czysto elektrycznym

Niemal 220 tys. złotych to z jednej strony niemało pieniędzy, ale też i nie przesadnie dużo, kiedy szukamy SUV-a segmentu D z napędem hybrydowym. Średnia cena aut w takim formacie to nieco ponad 240 tys. złotych, tak przynajmniej wynika z analiz polskiego importera Omoda, a wartość ta wydaje się całkiem wiarygodna. Oczywiście, tej wielkości auto marki premium może kosztować sporo więcej, marki popularne wyceniają auta tej wielkości często znacznie niżej.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Jak wycenić auto marki, która debiutowała dopiero trzy lata temu i zaledwie od roku oferowana jest w Polsce? Czym przekonać klientów, żeby skusili się na auto z Chin, skoro za podobną kwotę mogą też mieć całkiem ciekawe modele znanych marek, jak choćby kochaną przez Polaków Toyotę RAV4 i to wcale nie w bazowej wersji? Trzeba im za to po prostu dać więcej: więcej mocy, więcej zasięgu, dłuższą gwarancję no i oczywiście, więcej wyposażenia.

Na papierze OMODA 9 Super Hybrid prezentuje się imponująco:

  • 477 cm długości i 280 cm rozstawu osi, 660 litrów bagażnika;
  • 537 KM mocy systemowej i 650 Nm momentu obrotowego;
  • ponad 1100 km łącznego zasięgu na jednym ładowaniu i jednym tankowaniu, bo to hybryda plug-in;
  • potężny jak na hybrydę akumulator trakcyjny o pojemności 34 kWh, z opcją szybkiego (jak na hybrydę) ładowania z mocą do 70 kW;
  • pełne wyposażenie w standardzie: od wszelkich dostępnych systemów asystujących (w tym takich, o których w Europie się nam jeszcze nie śniło, które niestety działają na razie tylko w Azji), przez zawieszenie adaptacyjne, napęd AWD, aż po komplet dodatków poprawiających komfort i przyjemność obcowania z samochodem, takich jak choćby tapicerka z naturalnej skóry, wentylowane i ogrzewane fotele z masażem, panoramiczny dach, wyświetlacz head-up z funkcją rozszerzonej rzeczywistości, czy system audio firmowany przez Sony z głośnikami nawet w zagłówkach
  • do tego siedem lat gwarancji do 150 tys. km, trzy lata gwarancji bez limitu przebiegu, osiem lat gwarancji na baterię trakcyjną i elementy napędu elektrycznego

Po takim wstępie można zacząć wertować cenniki konkurencji. Czy ktoś oferuje więcej za mniej? Omody 9 Super Hybrid nie można sobie skonfigurować w salonie. Podoba się? To zamawiasz ją taką, jaka jest. Możesz tylko wybrać kolor: biały, czarny, srebrny, zielony i perłowy szary – ten ostatni to jedyna pozycja, za którą trzeba dopłacić. Reszta jest w standardzie.

Omoda 9 Super Hybrid w kolorze Universe Grey – to jedyny lakier, za jaki trzeba dopłacić

Omoda 9 Super Hybrid w kolorze Universe Grey – to jedyny lakier, za jaki trzeba dopłacićOmoda

Polski importer Omody zorganizował pierwszej jazdy na torze pod Warszawą. 537 KM i jazda na torze? To brzmi logicznie, ale w tym przypadku, mimo całej sympatii dla toru w Modlinie, to nie było optymalny wybór, ale o tym za chwilę.

Omoda 9 Super Hybrid: wygląd to jej mocna strona

Pierwsze wrażenie: to auto świetnie wygląda nie tylko w świetle jupiterów na oficjalnej prezentacji, ale też i na drodze. Świetnie, ale też i "generycznie" – gdyby umieścić na nim znaczki choćby Lexusa, Nissana, Kii raczej nikt by się nie zorientował, że to "ściema". Tak, jakby projektanci skorzystali ze sztucznej inteligencji i w prompcie poprosili komputer o wygenerowanie kształtów nadwozia, podrzucając za wzór kilka czy kilkanaście udanych modeli konkurencji.

W kabinie jest już nieco oryginalniej, ale też można znaleźć sporo elementów, które gdzieś już mogliśmy widzieć, przy czym wzory do naśladowania dobierano ambitnie. Kilka detali do złudzenia przypomina np. te, które znamy z Mercedesów. Wnętrze robi doskonałe pierwsze wrażenie, bo jakość materiałów i ich spasowanie są na wysokim poziomie. "Tu jest jakby luksusowo" – cytując kultową polską komedię sprzed lat. Nawet zapach jest przyjemny, co w autach azjatyckich marek nie jest wcale oczywiste, kabina pachnie dobrej jakości skórą.

Tym, co w autach z Chin nie jest też oczywiste, to to, że w kabinie obok wielkich ekranów dotykowych mamy też sporo fizycznych przycisków i pokręteł, całkiem stylowych i ładnie wykonanych. Na tle innych marek o krótkim rynkowym stażu, jakość wykonania jest wręcz imponująca – pod tym względem Omoda 9 bije na głowę np. dowolną Teslę.

Ergonomia wnętrza: wysocy kierowcy nie będą zadowoleni

Czas na pierwsze z tytułowych rozczarowań: choć kokpit wygląda pięknie, a auto jest przecież wielkie, przy wzroście 187 cm miałem problem ze znalezieniem optymalnej pozycji za kierownicą. W tym modelu nawet przy maksymalnie obniżonym fotelu siedzę stanowczo za wysoko – krawędź dachu i daszek przeciwsłoneczny wchodzą mi w pole widzenia, a środkowe lusterko jest za nisko. Regulacja położenia kierownicy ma za mały zakres, ale mogę sobie wyobrazić, że ktoś niższy ode mnie o 10-15 cm może nie zrozumieć, o co mi chodzi.

Wnętrze Omody 9 Super Hybrid może się podobać. Dobre materiały, staranne wykonanie, fizyczne przyciski i pokrętła to jego mocne strony.

Wnętrze Omody 9 Super Hybrid może się podobać. Dobre materiały, staranne wykonanie, fizyczne przyciski i pokrętła to jego mocne strony.Żródło: Auto Świat / Piotr Szypulski

Dla równowagi czas na pierwszy z zachwytów: z tyłu siedziało mi się doskonale – regulowana elektrycznie kanapa jest wygodna, a miejsca w żadną stronę nie brakuje. W tym konkretnym modelu chyba wolę być pasażerem niż kierowcą.

No i kolejne rozczarowanie to bagażnik. Niby spory, ale te 660 litrów z danych technicznych to wartość realna tylko jeśli zapakujemy go pod dach.

Omoda 9 Super Hybrid: może i 537 KM, ale tylko przez chwilę

Po przymiarkach do miejsca kierowcy wyruszyłem na tor. Tu kolejne rozczarowanie, chociaż nie takie, żeby przez nie skreślać to auto. Tak spokojnych 537 KM jeszcze nie spotkałem. Można się tego było spodziewać, bo doładowany silnik benzynowy w tej hybrydzie ma zaledwie 1.5 litra pojemności i 143 KM, a tylko dwa z trzech silników elektrycznych tego auta, przystosowane są do stałej, intensywnej pracy. Wyjaśnienie jest proste: 537 KM to rzeczywiście moc maksymalna, ale dostępna tylko przez chwilę, w ściśle określonych warunkach – realnie mocy jest znacznie mniej, choć nie znaczy, że za mało, bo osiągi są wystarczające. Sprint do setki trwa poniżej 5 sekund, a prędkość maksymalna (180 km na godz.) może być rozczarowująca tylko podczas podróży po niemieckich autostradach.

Omoda 9

Omoda 9Żródło: Auto Świat

SUV komfortowy, nie sportowy

Czas na coś, co dla mnie jest powodem do zachwytu, ale dla innych mogłoby być rozczarowaniem: chodzi o komfort jazdy i o prowadzenie. Niby Omoda 9 ma zawieszenie adaptacyjne z trzema trybami pracy (komfort, standard, sport), ale jak dla mnie to powinny się one nazywać "komfort i bujanie", "bardzo wysoki komfort" i "komfort". Jeśli ktoś oczekuje sportowych emocji, to lepiej, żeby nie dał się zwieść katalogowej mocy silnika – to auto nie zachęca do szybkiej jazdy, ono dostojnie wiezie do celu. Hybrydy plug-in europejskich marek są z reguły sztywniejsze, a ja bardzo lubię komfort, chociaż na torze miękkie zawieszenie i ponad dwie tony masy psują zabawę. Tylko kto na co dzień będzie jeździł dużym SUV-em po torze?

Kolejny zachwyt: wyciszenie wnętrza. Wielu producentów hybryd i elektryków wpada w pułapkę, że skoro auto ma względnie cichy, zelektryfikowany napęd, to można sobie odpuścić solidne wygłuszenia. Wtedy słychać szum opon, hałasy z nadkoli, irytuje dźwięk włączającego się silnika spalinowego. Omoda A 9 Super Hybrid takich problemów nie ma – to bardzo ciche auto. Tak ciche, że słychać nawet "pojękiwanie" pneumatyki foteli przy włączonym masażu.

Miałem okazję przejechać tym autem po łagodnym torze offroadowym. Terenówka to nie jest, choćby ze względu na niezbyt duży prześwit, ale napęd AWD i zawieszenie nieźle sobie radzą także poza asfaltem. No i najwyraźniej elementy układu elektrycznego, nawet te, które widać, kiedy zajrzymy pod auto (europejskie hybrydy mają zwykle więcej osłon) są dobrze uszczelnione, bo nawet wielokrotne pokonywanie niecki wypełnionej wodą nie spowodowało żadnych problemów z instalacją.

Niestety, przez to, że jazdy zorganizowano na torze, nie było okazji, żeby sprawdzić choćby to, jakie są zużycie paliwa, realny zasięg na benzynie i na naładowanym do pełna akumulatorze – na to przyjdzie czas następnym razem.

Omoda 9: dla kogo jest to auto

Po pierwszych jazdach już wiem, kto może się zainteresować tym autem, a kto będzie nim prawdopodobnie rozczarowany. Podsumowując: jeżeli jesteś miłośnikiem komfortu, bardziej doceniasz "value for money" niż prestiż marki premium, masz wyraźnie mniej niż 190 cm wzrostu, to możesz spokojnie umawiać się na jazdę próbną, jest spora szansa, że Omoda 9 Super Hybrid ci się spodoba. Jeśli jesteś wysokim kierowcą o zacięciu sportowym, to nie daj się omamić imponującą liczbą 537 KM mocy.

Jeśli Omoda 9 spodoba ci się z zewnątrz, a o to nietrudno, to... też umów się na jazdę próbną, żeby później nie przeżyć rozczarowania. Auta marki Omoda i jej bratniego Jaecoo należą do najpopularniejszych aut z Chin na polskim rynku, ale ze względu na bardzo krótki staż rynkowy ich wartość rezydualna, awaryjność czy dostępność serwisu, nadal są w pewnym stopniu niewiadomą, ale długa gwarancja daje nadzieję na bezproblemową eksploatację.

Przeczytaj źródło