Śledztwo Gońca: „Barka” i impreza z politykami PiS. Prezes PZPN oskarżył nas o kłamstwa, dlatego publikujemy dowody

8 godziny temu 22

Cezary Kulesza publicznie skłamał, że opisane przez nas nagranie, na którym wraz z czołowymi politykami PiS tańczy i śpiewa do religijnej pieśni „Barka” nie istnieje, a sama impreza nigdy nie miała miejsca. Nie wiemy, dlaczego to zrobił - impreza się odbyła, a nagranie istnieje. Nie publikowaliśmy go dotychczas ze względów etycznych. Jednak w obliczu stawianych nam zarzutów i kroków prawnych, ujawniamy fragment materiałów, jakimi dysponujemy.

"Polski Związek Wódki Nożnej"

Na początku lipca opublikowaliśmy reportaż „Polski Związek Wódki Nożnej". Tak się bawią włodarze polskiej piłki”. Opisaliśmy w nim, jak istotną rolę w związku odgrywa alkohol. Nasi informatorzy – działacze PZPN-u - ujawnili nowe, nieznane dotychczas fakty o zakrapianych imprezach działaczy oraz dodali nowe informacje do już znanych wątków.

RADEK GRUCA I KRZYSZTOF BOCZEK UJAWNIAJĄ CZĘŚĆ MATERIAŁÓW Z IMPREZY CEZAREGO KULESZY I POLITYKÓW PiS. ZOBACZ:

Przed publikacją tekstu zadaliśmy prezesowi Cezaremu Kuleszy 27 pytań dotyczących tych wydarzeń. Dyrektor departamentu komunikacji i mediów PZPN, Tomasz Kozłowski, kilkukrotnie obiecywał odpowiedzi, przesuwając jednak kolejne terminy ich nadesłania.

I tak przez trzy tygodnie. 

W końcu zaprosił autora reportażu na spotkanie, na którym wreszcie miały paść odpowiedzi. Nie padły. A prezesa Kuleszy w ogóle na spotkaniu nie było. Ostatecznie PZPN nadesłał nam jedynie oświadczenie, które w całości opublikowaliśmy.

Dziwna reakcja Kuleszy

Cezary Kulesza, który mimo tych prób, nie zdecydował się z nami porozmawiać, uaktywnił się dopiero po publikacji reportażu. W mediach twierdził, że opisane przez nas historie, na bazie naszych rozmów z informatorami, to „pomówienia”.

W „Przeglądzie Sportowym” zapowiedział: „poważne rozważam obronę swojego imienia na drodze sądowej”. Potem informował, że faktycznie podjął decyzję o takich działaniach i wysłał do naszej redakcji wnioski o sprostowanie, domagając się między innymi ogłoszeń w rodzaju: „To nieprawda, że wokół PZPN kręcą się ludzie spod ciemnej gwiazdy” albo: „To nieprawda, że w związku kluczową rolę odgrywa wódka” i jeszcze: „To nieprawda, że prezes Kulesza zatrzymywał się przy każdym barze”.

Ale co więcej, ku naszemu zaskoczeniu, w „Przeglądzie Sportowym” twardo przekonywał: 

„Rzekomo autor widział jakieś zdjęcia i nagrania. Nasuwa się pytanie, dlaczego nie przedstawiono tych zdjęć i nagrań? Odpowiedź jest prosta: takie materiały nie istnieją, ponieważ opisywane zdarzenia nigdy nie miały miejsca”.

Impreza z Mejzą

Prezes miał na myśli głównie film z imprezy z politykami PiS, wykonany – według naszych informatorów - w prywatnym mieszkaniu jednego z jej uczestników pod koniec 2021 r.

Oprócz samego Kuleszy, widać na nim także polityków Zjednoczonej Prawicy: Kamila Bortniczuka – wówczas ministra sportu - oraz wiceministra w tym resorcie, wspomnianego Łukasza Mejzę. W gronie kilku osób, panowie trzymając się za ramiona i w pasie, bujając się na boki, śpiewają „Barkę”.

Z głosów, twarzy i ruchów można wnioskować, że impreza była zakrapiana. Według naszych informatorów; „oczywiście, że była”.

Prezes Kulesza okłamuje więc opinię publiczną twierdząc, że filmu nie ma, a wydarzenia takie nie miały miejsca. Miały miejsce, a nagranie wideo – i nie tylko ono - istnieje. Filmu dotąd nie publikowaliśmy, bo impreza odbyła się w prywatnym mieszkaniu, nagranie też ma taki charakter. Nagranie obrazuje śpiewanie pieśni religijnej po spożyciu, co może też urażać uczucia religijne części osób.

Teraz jednak - w obliczu zarzutów, że wymyśliliśmy sobie ten film, a co za tym idzie - cały nasz reportaż był nierzetelny - dbając o dobre imię redakcji - publikujemy część materiału, jakim dysponujemy. Jako widoczne pozostawiamy sylwetki osób publicznych.

Ten krótki filmik pokazuje nie tylko bliską styczność PZPN-u z rządzącą wówczas Zjednoczoną Prawicą, ale dowodzi też tego, jak bardzo prezes Kulesza w swoich twierdzeniach mija się z prawdą i robi to publicznie, narażając na szwank wiarygodność dziennikarzy.

Przeczytaj źródło