Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Pod koniec roku wygasa kadencja kolejnego s?dziego TK, co oznacza ju? pi?? wakat?w w Trybunale i cz?ciowy parali? tej instytucji. Z naszych informacji wynika, ?e rz?dowa wi?kszo?? prawdopodobnie nie wybierze nowych s?dzi?w. - Nie widz? sensu obsadzania TK, po co dawa? paliwo ?wi?czkowskiemu? - m?wi polityk KO, jeden z partyjnych specjalist?w od tematyki prawnej.

Reforma, która czekała na Trzaskowskiego
Trybunał Konstytucyjny to jedna z tych instytucji, która miała przejść gruntowną reformę po wyborach prezydenckich. Zwycięstwo Karola Nawrockiego krzyżuje jednak te plany, bo skoro wcześniejsze tego typu próby zastopował prezydent Andrzej Duda (dwie nowe ustawy dot. TK skierował do Trybunału), to trudno spodziewać się, by bardziej elastyczny okazał się w tej kwestii jego następca.
W TK zasiadają obecnie wyłącznie sędziowie wskazani przez Prawo i Sprawiedliwość, a wśród nich budzący kontrowersje m.in. prezes tej instytucji (w przeszłości szef ABW i prokurator krajowy) Bogdan Święczkowski oraz dwoje byłych pos??w PiS: Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz. Rz?d, któremu nie podoba się upolitycznienie TK, od marca zeszłego roku nie publikuje orzeczeń TK, a w tegorocznym bud?ecie dodatkowo obcięte zostało finansowanie dla tej instytucji.
Obecny skład Trybunału jest niepełny, bo od grudnia zeszłego roku skończyła się kadencja czworga sędziów TK. Pod koniec tego roku z Trybunału odejdzie kolejny, piąty sędzia - Michał Warciński. Nowych Sejm do tej pory nie wskazał i - póki co - nic nie wskazuje na to, by miał to uczynić, choć w Sejmie trwa właśnie kolejna procedura wyboru sędziów TK. Kluby mają czas na zgłaszanie kandydatów do piątku 27 czerwca, do godz. 16.
Zobacz wideo Tusk nie wychował następców, za to powyrzynał konkurentów
TK grozi paraliż?
Pięć wakatów w TK oznacza częściowy paraliż tej instytucji, bo nie będzie ona w stanie rozpatrywać wniosków w pełnym składzie - takich, jak choćby te złożone przez prezydenta RP w trybie kontroli prewencyjnej (przed podpisaniem ustawy). Zgodnie z obecną ustawą o organizacji o trybie postępowania przed TK pełen skład to minimum jedenastu sędziów. - Nie wyobrażam sobie, żebym mógł wskazać kogoś do Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez byłego prokuratora, człowieka Zbigniewa Ziobry, człowieka skrajnie upolitycznionego - mówi nam szef klubu Polski 2050 Paweł Śliz. - Trybunał Konstytucyjny powinien zostać bardzo głęboko zreformowany, próbowaliśmy to zrobić, uchwalając nową ustawę o TK i ustawę wprowadzającą jej przepisy, ale nie znalazły one poparcia u pana prezydenta, zostały skierowane do TK - przypomina poseł Polski 2050, który w Sejmie kieruje także Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Podobne opinie dotyczące funkcjonowania TK słyszymy w Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. - Nie widzę sensu obsadzania TK, po co dawać paliwo Święczkowskiemu? - mówi polityk KO, jeden z partyjnych specjalistów od tematyki prawnej.
Szansa pod koniec kadencji
Nie jest jednak pewne, czy stan częściowego paraliżu w TK miałby zostać utrzymany do końca kadencji, bo w tej sprawie nasi rozmówcy w obozie rządowym mają akurat rozbieżne zdania. Część z nich uważa, że sprawę wakatów można byłoby potraktować jako kartę przetargową w rozmowach z nowym prezydentem, by spróbować wynegocjować zgodę na reformę Trybunału albo szerzej - całego sądownictwa.
Niektórzy są jednak zdania, że wakaty trzeba będzie uzupełnić przed końcem obecnej kadencji Sejmu, tym bardziej że w styczniu 2027 roku pojawi się możliwość obsadzenia w sumie ośmiu miejsc w Trybunale (w przyszłym roku kończą się kadencje sędziów: Andrzeja Zielonackiego i Justyna Piskorskiego, a na początku 2027 r. - Jarosława Wyrembaka), co oznaczałoby już większość w 15-osobowym składzie tej instytucji. - Teraz to nie, ale pod koniec kadencji, uważam, że należałoby wybrać tych sędziów, po to, żeby nie zrobiła tego już nowa prawicowa większość. Nie chcę wyobrażać sobie, kogo do TK skierowałaby np. Konfederacja - mówi nam posłanka Lewicy.
"Ewidentna gra polityczna"
Dwie próby obsadzenia wakatów w TK podjęło już Prawo i Sprawiedliwość w lutym i maju, zgłaszając własnych kandydatów na niektóre miejsca w Trybunale. Zaproponowane przez nich kandydatury (posła PiS Marka Asta i prof. Artura Kotowskiego z UKSW w Warszawie) odrzuciła jednak sejmowa większość. Z naszych informacji, które uzyskaliśmy w prezydium klubu PiS, wynika, że obaj prawdopodobnie zostaną zgłoszeni w tym tygodniu po raz trzeci. - To jest ewidentna gra polityczna Donalda Tuska i Szymona Hołowni, żeby Trybunał sparaliżować, ale my jesteśmy państwowcami - uważamy, że TK powinien normalnie funkcjonować, dlatego zgłaszamy kandydatów do tej instytucji - mówi nam z kolei były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś z PiS.
W jego ocenie strategia obecnej władzy na "destabilizację państwa" de facto szkodzi jej samej. - Trybunał sobie poradzi, a jeżeli będą wnioski pana prezydenta, które będą wymagały pełnego składu TK, to będą czekały na rozpoznanie, aż będzie pełen skład i nie będą miały szansy wejść do porządku prawnego - argumentuje Woś.
Zgodnie z ustawą o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym, w pełnym składzie TK orzeka także w kwestiach m.in.: sporów kompetencyjnych pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa, o stwierdzenie przeszkody w sprawowaniu urzędu przez prezydenta RP oraz powierzenie marszałkowi Sejmu tymczasowego wykonywania obowiązków prezydenta czy zgodności z konstytucją celów lub działalności partii politycznych.
Sporą część spraw dotyczących zgodności ustaw czy innych aktów prawnych (np. rozporządzeń rządowych) TK rozpatruje jednak w mniejszych składach - trzy lub pięcioosobowych. Całkowity paraliż tej instytucji w najbliższym czasie więc nie grozi.