Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
2025-06-19 15:00
publikacja
2025-06-19 15:00
Szef MSZ Radosław Sikorski, który przebywa w Taorminie na Sycylii, powiedział w czwartek PAP, że przeprowadzona ewakuacja obywateli polskich z Bliskiego Wschodu pokazuje, iż "Polska działa sprawnie". Zaznaczył zarazem, że MSZ kategorycznie apelowało do Polaków, by nie odwiedzali tego regionu.


Szef MSZ uczestniczył w Taorminie w sesji z udziałem ministrów spraw zagranicznych i ich reprezentantów z krajów UE oraz państw kandydujących do Unii, zorganizowanej w ramach obchodów 70-lecia Konferencji Mesyńskiej - przełomowego kroku na drodze do europejskiej integracji.
Nawiązując do ewakuacji polskich obywateli w związku z konfliktem zbrojnym Izraela i Iranu, Sikorski podkreślił, że rozmawiał o tym z wicepremierem i szefem dyplomacji Włoch Antonio Tajanim. "On dopiero uruchamia ewakuację, a myśmy już ją wykonali, więc to pokazuje, że Polska działa sprawnie" - podkreślił szef polskiego MSZ.
"Oczywiście mogą się pojawić kolejne osoby, które chcą wyjechać, szczególnie z Izraela. Ale też pamiętajmy, że MSZ konsekwentnie, kategorycznie wzywał naszych rodaków, by nie odwiedzali Bliskiego Wschodu, i prosiłbym opozycję, media o to, żeby te ostrzeżenia traktować poważnie" - dodał Sikorski.
"To jest tak, jak TOPR mówi: +nie idźcie w góry, bo może być lawina+. Tak, służymy pomocą naszym obywatelom, ale obywatele też są zobowiązani do elementarnej odpowiedzialności" - zaznaczył minister.
W rozmowie z PAP Sikorski przekazał, że konflikt izraelsko-irański nie był jednym z głównych tematów obrad w Taorminie, na temat którego informacje "jeszcze spływają". "To konferencja o korzeniach i przyszłości Unii Europejskiej w miejscu, w którym ta Unia się wykluwała" - zauważył.
"Na Konferencji Mesyńskiej Polska oczywiście nie była reprezentowana, bo byliśmy po złej stronie żelaznej kurtyny. Wydaje mi się, że to znaczące, symboliczne i to jeden z powodów, dla których chciałem tu być: żeby podkreślić, że wtedy nas nie było, a dzisiaj nie tylko jesteśmy, ale jesteśmy teraz prezydencją (Rady) Unii Europejskiej" - dodał szef MSZ. Jak zaznaczył, to jest "symbol tego, co mogą osiągnąć dzisiejsze kraje, głównie z Bałkanów Zachodnich, które aspirują" do UE.
"Jako prezydencja dokonaliśmy podsumowania i członkowie (UE) oraz kandydaci spodziewają się po nas refleksji instytucjonalnej, którą też się podzieliłem" - podkreślił.
Pytany o podsumowanie polskiej prezydencji w Radzie UE Sikorski przyznał, że obok sukcesów są też i "rzeczy, których nie udało nam się osiągnąć". Jako przykład sukcesu wskazał mechanizm SAFE, czyli unijny program przewidujący 150 mld euro w pożyczkach na obronność. "Bratankowie węgierscy zablokowali nam póki co otwarcie klastra negocjacyjnego z Ukrainą i Mołdawią" - dodał minister, mówiąc o niepowodzeniach.
Poproszony o porównanie obecnej i poprzedniej prezydencji Polski w Radzie UE, Sikorski odparł: "To duża satysfakcja móc sprawować po raz drugi prezydencję i to, że instytucje wtedy stworzone, takie jak Europejska Fundacja na rzecz Demokracji, dzisiaj prężnie działają i są bardziej potrzebne niż kiedykolwiek w czasach, gdy Stany Zjednoczone niszczą swoją +miękką siłę+, swoje instrumenty oddziaływania, w szczególności na świat postsowiecki".
Zapewnił, że nie miał od ambasadorów w krajach UE sygnałów o ewentualnych problemach w konsekwencji sporu z prezydentem na tle nominacji. "To zdarza się też w innych krajach, na przykład na Litwie" - zauważył szef MSZ. "Poza tym prezydent zaczął podpisywać" nominacje ambasadorskie - dodał.
"Wiem, że jeśli chodzi o Włochy, najpierw prezydent Andrzej Duda mówił, że charge d'affairs Ryszard Schnepf ma niewłaściwych przodków, teraz z kolei (prezydent) elekt (Karol Nawrocki) mówi, że ma niewłaściwą żonę. Ja oceniam pracę dyplomatów na podstawie przesłanek profesjonalnych, a nie rodzinnych" - powiedział Sikorski.
"Prowadzimy politykę prorodzinną i w związku z tym nie zamierzam wymagać od ambasadora Schnepfa, żeby się rozwiódł po to, żeby mógł zostać na placówce" - dodał.
Zapytany, czy spór o nominacje ambasadorskie da się rozwiązać w 100 procentach, odpowiedział, że spór ten jest "jednostronny". "Ja nie mogę eliminować z dyplomacji kogoś dlatego, że komuś się czyjś przodek albo czyjaś żona nie podoba" - podkreślił.
O nowym papieżu Leonie XIV szef polskiej dyplomacji powiedział, że "jest i doświadczony, jeśli chodzi o Amerykę Łacińską, ale i jest Amerykaninem". "Doceniam to, że od razu jednoznacznie opowiedział się po stronie zaatakowanej, walczącej o życie Ukrainy, czego nie można było powiedzieć o jego poprzedniku (papieża Franciszku - PAP)" - podkreślił.
Jak dodał, "ta fantazja o przezwyciężeniu schizmy z Rosją trwa od kilkuset lat i nigdy nic z tego nie wynika, a zniekształca politykę Watykanu wobec Europy wschodniej".
W kontekście relacji Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi w czasie kadencji prezydenta Donalda Trumpa Sikorski odnotował: "Sprawdza się moja doktryna, że każda administracja amerykańska uczy się Rosji i UE od nowa". "Ich oczywiście irytuje - tak jak Rosję i Chiny - to, że prowadzimy wspólną politykę handlową i jesteśmy ekwiwalentnym mocarstwem regulacyjnym, jeśli chodzi o cła" - zauważył.
"Mam nadzieję, że nasi amerykańscy sojusznicy zrozumieją, że firmy z USA są wielkimi beneficjentami jednolitego rynku na całym kontynencie (europejskim), bo inaczej musiałyby mieć do czynienia z dwudziestoma kilkoma jurysdykcjami z innymi regulacjami. Ponadto administracja Trumpa jeszcze nie korzysta z instrumentów wspólnej obrony w dziedzinie gospodarki wobec niesprawiedliwych praktyk chińskich. Ustanowiliśmy Radę do spraw Handlu i Technologii UE-USA, świadomie modelowaną na COCOM-ie z czasów komunizmu"- oświadczył polski minister. COCOM, czyli funkcjonujący w czasach zimnej wojny Komitet Koordynacyjny Wielostronnej Kontroli Eksportu, skupiał 17 państw zachodnich, dysponentów najbardziej zaawansowanych technologii.
"Możemy monitorować przepływy inwestycji i technologii, standardy produkcyjne. Mam nadzieję, że Stany Zjednoczone po jakimś czasie dojdą do wniosku, że jeżeli Chiny są ich rywalem, to może przydaliby się jacyś sojusznicy" - skonkludował szef polskiej dyplomacji w rozmowie z PAP.
Z Taorminy Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ akl/ par/