Rozpędzone banki pędzą po rekord. Ale hamulec już wciśnięty [PROGNOZA]

1 tydzień temu 18
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Banki nie zwalniają tempa. Na koniec kwietnia 2025 r. sektor wypracował 16,6 mld zł zysku netto – to o 2,1 mld zł więcej niż rok wcześniej, co oznacza wzrost o 14,4 proc. Tylko w samym kwietniu wynik sięgnął 4,8 mld zł i był aż o 32,8 proc. wyższy niż w marcu. Takie dane podała Komisja Nadzoru Finansowego.

Szybki start, wolniejsze tempo

W pierwszych czterech miesiącach tego roku sektor bankowy notował dwucyfrowy wzrost zysków. Jednak w ujęciu całorocznym - zdaniem analityków pytanych przez money.pl - dynamika ta prawdopodobnie osłabnie. Powód? Od maja zaczyna być widoczny wpływ obniżek stóp procentowych - pierwsza miała miejsce właśnie w tym miesiącu – a to będzie stopniowo ciążyć wynikom.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także:

Odcinek 6 - Analizuj, nie zgaduj - wykorzystanie danych w strategii marketingowej.

Zdaniem Michała Sobolewskiego, analityka Domu Maklerskiego BOŚ, pełen efekt obniżek zobaczymy dopiero w trzecim kwartale. Dlaczego z opóźnieniem? Standardem w umowach kredytowych jest WIBOR 3M - trzymiesięczny wskaźnik referencyjny, który odzwierciedla koszt pieniądza na rynku międzybankowym. Oprocentowanie wielu kredytów – szczególnie hipotecznych - aktualizuje się co trzy miesiące, dlatego banki z opóźnieniem odczuwają zmiany poziomu stóp. W maju i czerwcu - zdaniem rozmówcy – wyniki prawdopodobnie pozostaną zbliżone do kwietniowych, ale od trzeciego kwartału presja na spadek przychodów będzie coraz silniejsza.

- Banki częściowo łagodzą ten efekt – korzystają z instrumentów zabezpieczających (hedgingu) i posiadają coraz więcej kredytów ze stałym oprocentowaniem. Jeszcze kilka lat temu tego typu hipoteki były niszowe, dziś dominują w sprzedaży. To zmniejsza wrażliwość banków na obniżki stóp, choć całkowicie ich nie neutralizuje - mówi Michał Sobolewski.

Analityk spodziewa się stabilizacji wyników rok do roku. Zaznacza, że kluczową rolę odegra sprzedaż nowych kredytów. Dane z BIK-u pokazują lekkie ożywienie – zwłaszcza w hipotekach. Niższe stopy procentowe pobudzają popyt. Rośnie także sprzedaż kredytów konsumenckich, a sektor liczy na odbicie również w kredytach dla firm.

W drugiej połowie roku wyniki będą raczej stabilne niż rosnące. W skali roku banki mogą poprawić ubiegłoroczny zysk netto o około 5 proc. - przewiduje analityk DM BOŚ.

Podobnie uważa Łukasz Jańczak, analityk Erste Group.

Patrząc na trajektorię wyników sektora bankowego, jest realna szansa, że tegoroczny zysk netto przekroczy wynik z 2024 roku, który wyniósł około 40 miliardów złotych. Kluczowe będą dwa czynniki. Po pierwsze - mniejsze rezerwy frankowe. W ubiegłym roku banki musiały zawiązywać wysokie rezerwy na ten cel, a w tym roku te koszty powinny być już niższe. Po drugie - umiarkowany wpływ niższych stóp. Nie będzie to jednak wzrost spektakularny, raczej symboliczne przebicie dotychczasowego rekordu - mówi Jańczak.

Ostrożniejszy w ocenie pozostaje Michał Sobolewski. Jak zauważa, wciąż dużym znakiem zapytania pozostają rezerwy na kredyty frankowe – ich poziom zależy od rozwoju sytuacji prawnej i liczby nowych pozwów. Pozytywnym sygnałem – zdaniem analityków – są natomiast niskie koszty ryzyka kredytowego. Banki nie notują znaczącego wzrostu problemów ze spłatą zobowiązań.

Frankowe zasieki i widmo WIBOR-u

Tradycyjnie największe obciążenia rezerwowe pojawiają się w czwartym kwartale – to bufor bezpieczeństwa na wypadek pogorszenia jakości portfela kredytowego. Wtedy banki dokonują także korekt związanych z ryzykiem prawnym.

Wyzwanie stanowią natomiast rosnące koszty operacyjne – w tym roku zwiększają się w tempie dwucyfrowym, co negatywnie wpływa na rentowność. Dodatkowo – po raz pierwszy od dwóch lat – banki poniosą koszt składki na fundusz gwarancyjny Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. To obowiązkowa opłata, która zasila system chroniący depozyty klientów na wypadek upadłości banku. Szacuje się, że to koszt liczony w miliardach złotych. Gdyby nie on, prognozowane zyski banków byłyby jeszcze wyższe.

Jeśli chodzi o inne ryzyka, które mogłyby obciążyć wynik sektora, nasi rozmówcy ich nie uwzględniają – ani w prognozach, ani w rynkowym konsensusie. Mowa m.in. o rezerwach na kredyty z oprocentowaniem opartym o WIBOR. W ocenie Jańczaka, obecnie nie ma podstaw do ich tworzenia. - Nawet nie wiadomo, czy taka potrzeba kiedykolwiek się pojawi - zaznacza.

- Sprawa ewentualnych roszczeń dotyczących WIBOR-u wciąż jest otwarta i zależy od dalszego rozwoju sytuacji prawnej i orzecznictwa. Jak dotąd nie ma jednak sygnałów, które uzasadniałyby działania rezerwowe - dodaje.

Choć sprawa dotyczy konkretnego kredytu, jej rozstrzygnięcie może mieć wpływ na setki tysięcy umów i miliardy złotych. Opinia rzecznika generalnego ma zostać ogłoszona 11 września tego roku. Na wyrok trzeba będzie poczekać – prawdopodobnie do 2026 roku.

Zdaniem Jańczaka, rezerwy na sankcję kredytu darmowego (czyli prawną konsekwencję nieprawidłowo udzielonej pożyczki konsumenckiej, tzw. SKD) mogą się pojawiać, ale ich skala nie powinna istotnie wpłynąć na całoroczny wynik sektora.

Koszty gryzą. Fiskus czeka za rogiem

Nieco bardziej politycznym ryzykiem jest powracający temat podatku od nadmiarowych zysków banków.

Po uzyskaniu przez rząd Donalda Tuska wotum zaufania ryzyko powrotu do tego pomysłu - zdaniem Jańczaka - wyraźnie zmalało. Jednocześnie nie można go całkowicie wykluczyć.

- Temat jest politycznie wrażliwy i może jeszcze wrócić - zastrzega. Obecne stanowisko ministra finansów nie przewiduje jednak żadnej inicjatywy legislacyjnej w tym zakresie.

Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, sektor bankowy zmierza po kolejny rekord. Pytanie nie brzmi już: czy przebije 40 mld zł zysku, tylko "o ile".

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Przeczytaj źródło