Przedstawiciel lotniska zabrał głos po aferze z udziałem Majdanów. Sytuacja wyglądała następująco

6 dni temu 3
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Małgorzata Rozenek wyleciała z rodziną do Turcji, ale podróż nie obyła się bez problemów. Z pierwszego samolotu zostali wyproszeni, ponieważ nie mieli dokumentów. Zabrała je "Perfekcyjna Pani Domu", która opuściła pokład, by szukać swojej zaginionej walizki. Gdy po aferze zaczęły napływać negatywne komentarze, głos zabrał przedstawiciel lotniska.

Pracownik zapewnił, że sprawa jest jasna i odpowiedź na nurtujące ludzi kwestie znajduje się w komunikacie Rozenek:

"W żadnym momencie pani Rozenek-Majdan w swej wypowiedzi nie sugeruje, że nikt nie zauważył bagażu ani nie podjął reakcji. Bagaż znajdował się w strefie zastrzeżonej, był dwukrotnie przeskanowany i był bezpieczny, pod nadzorem wartowników SOL, zgodnie z obowiązującymi procedurami" - powiedział.

Według Piotra Rudzkiego nie było powodów do obaw:

"Sytuacja wyglądała następująco: Pani Rozenek-Majdan wraz z rodziną około godziny 7:00 przeszła przez kontrolę bezpieczeństwa. Bagaż, o którym mowa, był przeskanowany, nie było w nim żadnych przedmiotów zabronionych, niebezpiecznych. Po opuszczeniu strefy przez pasażerów wartowniczka pełniąca służbę w punkcie zauważyła pozostawiony bagaż" - mówił.

"Walizka została ponownie przeskanowana i odstawiona do strefy, w której znajdują się przedmioty, które są przekazywane do lotniskowego biura rzeczy znalezionych. Po blisko dwóch godzinach w punkcie pojawiła się pani Rozenek-Majdan. Po ustaleniu kwestii własności bagażu walizka została przekazana pasażerce" - podsumował zdarzenie.

Czytaj też:

Małgorzata Rozenek zabrała głos ws. nowej pracy. Tak zapadły kluczowe decyzje

Rozenek-Majdan długo na to czekała. W końcu mogła się pochwalić radosnymi wieściami

Małgorzata Rozenek pochwaliła się nowym nabytkiem. Sprawiła sobie prezent za pół miliona złotych

Przeczytaj źródło