Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Sitek jest wymieniany jednym tchem wśród raperów, którzy nie do końca wykorzystali swój potencjał, czyli przespali karierę. Raper przyznaje, że jest to frustrujące.
Przez wiele lat Sitek był królem refrenów u innych twórców i nie wydawał własnego materiału. Pierwszy jego album „Wielkie sny” ukazał się w 2016 roku, sprzedając się w 40 tys. nakładzie. Zamiast iść wtedy za ciosem, raper odpuścił i kolejny materiał wydał dopiero cztery lata później. „Nowy Vibe” przeszedł jednak bez większego echa w branży.
– Przez długi okres myślałem, że jestem nie do zastąpienia. Uważałem, że to, co jest dobre, zawsze się obroni. Widziałem moich rówieśników, którzy znikali na kilka lat, wracali i nadal mieli bardzo duże zasięgi i głód na ich muzykę nie przemijał. Myślałem, że też mogę sobie na to pozwolić i faktycznie przez pewien okres tak było, ale to w końcu minęło i teraz muszę wziąć za to odpowiedzialność. Jest to bolesne, uczy pokory, idzie za tym jakaś frustracja, ale takie są skutki braku konsekwencji – mówi Sitek w rozmowie z Marcinem Misztalskim dla Newonce.
Co u Sitka działo się w ostatnich latach?
– W gruncie rzeczy niezbyt wiele – przyznaje. – Prawda jest taka, że po płycie Nowy Vibe zamknąłem się w sobie i miałem mocny problem z powrotem do rzeczywistości. Album wyszedł w czasie pandemii i – mówiąc wprost – przeliczyłem się, bo płyta przeszła bokiem. Nie miała dobrych recenzji, zagrałem tylko kilka koncertów. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić i straciłem zajawkę. Zacząłem się wręcz zastanawiać, czy jeszcze się do tego nadaję. Nie ma się, co oszukiwać – nie poszedłem za ciosem, zatrzymałem się i dzisiaj ponoszę tego konsekwencje – dodaje.
Mimo wszystko raper wciąż uważa się za jednego z najlepszych i twierdzi, że ma wiele do zaoferowania.