Wiele osób nie było w stanie uaktualnić swoich starszych komputerów ze względu na wymagania sprzętowe modułu TPM 2.0
Czytaj też: Koniec z przyciemnianiem ekranu w kluczowych momentach. MSI naprawia największą wadę monitorów QD-OLED
Jako specjalny mikroukład do zwiększania bezpieczeństwa komputera, TPM 2.0 funkcjonuje niczym wbudowany kryptograficzny sejf. Jego zadaniem jest bezpieczne przechowywanie kluczy szyfrowania, haseł oraz innych poufnych informacji, co skutecznie chroni je przed atakami złośliwego oprogramowania i nieautoryzowanym dostępem. I tak jak juz wcześniej pisałem, jest jednym z głównych wymogów przejścia na nowszą wersje Windowsa.
Czytaj też: Test Samsung Galaxy Z Fold7 – w końcu wygląda jak powinien, a mi się zebrało na narzekanie
Jak już na wstępie pisałem, według serwisu Neowin, pojawiają się doniesienia od użytkowników, którym zaproponowano aktualizację do systemu Windows 11 na komputerach niespełniających wymogów sprzętowych dotyczących modułu TPM 2.0. Jest to jednak najprawdopodobniej błąd lub wyjątek, co ciekawe, niektórzy z tych użytkowników zgłaszali, że ich systemy były wyposażone w moduł TPM 2.0, który jednak został ręcznie zdezaktywowany przed pojawieniem się oferty aktualizacji. Pozostaje jednak kwestią sporną, czy Microsoft w ogóle rozróżnia takie sytuacje w swoim procesie aktualizacji.
Czytaj też: Test Xiaomi Smart Band 10 – co ile lat warto wymienić opaskę na nową?
Jak dotąd firma Microsoft nie odstąpiła od swoich rygorystycznych wymagań sprzętowych dla systemu Windows 11. Choć w przypadku “dziesiątki” długo trzymała nas w niepewności przy przedłużeniu o kolejny rok, dlatego nie wykluczałbym czy nie zmodyfikuje swojego zdania ze względu na utratę wielu użytkowników.