Charakterystyczny objaw raka pojawia się dość szybko. Niestety połowa operacji kończy się fiaskiem

10 godziny temu 6

Magdalena Żmudziak, Medonet.pl: W Polsce rocznie odnotowuje się ponad 6 tys. nowych przypadków raka endometrium. Wiele kobiet jest zdziwionych diagnozą, jeszcze więcej nie wie, jak z tym rakiem "się obchodzić". Tymczasem kiedy już usłyszymy diagnozę, powinniśmy działać, bo czas jest w tym przypadku naszym sprzymierzeńcem. Sprzymierzeńcem są też nowoczesne metody leczenia raka, np. chirurgia robotyczna, która w tym momencie daje największą szansę na wyleczenie raka endometrium, prawda?

Dr Maciej Olszewski, ginekolog onkolog, chirurg robotyczny z LUX MED Onkologia: To prawda — rak endometrium to nowotwór, który w porównaniu do wielu innych daje stosunkowo dobre rokowania. Dzieje się tak dlatego, że większość pacjentek zgłasza się do lekarza, gdy choroba jest jeszcze w niskim stadium zaawansowania. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale charakterystyczne krwawienie, które pojawia się już we wczesnej fazie choroby, pozwala na szybsze rozpoznanie. Dzięki temu skuteczność leczenia jest znacznie wyższa niż np. w przypadku raka jajnika, który niestety często rozwija się po cichu, bez objawów, i jest wykrywany dopiero w zaawansowanym stadium.

Ogromną zaletą chirurgii robotycznej jest fakt, że jest to technika małoinwazyjna, co oznacza, że pacjentki bardzo szybko regenerują się po takim zabiegu. Często już następnego dnia, najpóźniej dwa dni po operacji, mogą wrócić do domu. To ogromny komfort i poprawa jakości życia po zabiegu.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Ale komfort pacjentki to jedno. Dochodzi do tego także komfort pracy lekarza, który przeprowadza zabieg.

Otóż to, chirurgia robotyczna pozwala nam operować w ponad dziesięciokrotnym powiększeniu. Dzięki temu widzimy tkanki znacznie dokładniej niż w przypadku klasycznej chirurgii otwartej czy nawet laparoskopii. Co więcej, obraz podczas operacji jest stabilny — to bardzo ważne. I tu pojawia się różnica między laparoskopią a chirurgią robotyczną. W laparoskopii chirurg trzyma narzędzia w rękach — a my, jako ludzie, mamy swoje ograniczenia. Po dłuższym czasie ręce zaczynają drżeć, co wpływa na precyzję ruchów. W chirurgii robotycznej ten problem znika — robot zapewnia stabilność i precyzję, której nie da się osiągnąć w inny sposób.

Ramiona robota są całkowicie podporządkowane chirurgowi — nie męczą się, nie drżą, wykonują każde polecenie z absolutną precyzją. To właśnie w tych ramionach znajdują się narzędzia operacyjne, których końcówki mają bezpośredni kontakt z tkankami. Dzięki temu możliwe jest przeprowadzenie operacji z niespotykaną dokładnością. Co więcej, nawet jeśli chirurg ma ogromne doświadczenie i wytrzymałość, jego zespół — asysta — może nie nadążać za jego tempem. W chirurgii robotycznej ten problem znika, bo wszystkie ramiona robota są jednocześnie "rękami" chirurga i jego asystą — działają dokładnie tak, jak on zdecyduje.

Jak bardzo chirurgia robotyczna pomaga w przypadku pacjentek z chorobą otyłościową, u których zdiagnozowano raka endometrium?

Bardzo, naprawdę, bo chirurgia klasyczna czy nawet laparoskopowa jest w takich przypadkach trudniejsza. Po pierwsze — nie mamy w nich takiego powiększenia i wizualizacji jak w chirurgii robotycznej. To ogranicza precyzję i zakres operacji. Po drugie — w chirurgii otwartej trzeba przeciąć niekiedy grubą warstwę powłok brzusznych na długim odcinku, co oznacza przedłużające się gojenie rany i większe ryzyko powikłań u pacjentki. A to wszystko można zminimalizować dzięki technice małoinwazyjnej, jaką oferuje robotyka.

Przede wszystkim trzeba powiedzieć jasno — chirurgia otwarta, czyli laparotomia, wiąże się z dużym dyskomfortem dla pacjentki. Powrót do pełni sił trwa długo, a jeśli po operacji konieczne jest leczenie uzupełniające, takie jak radioterapia czy chemioterapia, to rekonwalescencja po laparotomii może opóźnić jego rozpoczęcie. A to już realnie wpływa na cały proces leczenia.

Jeśli chodzi o laparoskopię — czyli również technikę małoinwazyjną — to tutaj pojawia się inny problem: zmęczenie chirurga. Operowanie pacjentki z dużym BMI, czyli z nadwagą lub otyłością, jest znacznie trudniejsze i bardziej czasochłonne. A im dłużej trwa zabieg, tym większe ryzyko zmęczenia operatora. Zmęczenie to spadek koncentracji, a to z kolei może prowadzić do błędów i powikłań śródoperacyjnych. Co więcej, badania retrospektywne pokazują, że w przypadku pacjentek z dużą otyłością, które były operowane laparoskopowo, ponad 50 proc. zabiegów kończyło się konwersją do chirurgii otwartej.

Innymi słowy — zaczynano laparoskopowo, ale nie dało się dokończyć operacji tą metodą i trzeba było przejść do laparotomii. To pokazuje, że w takich przypadkach laparoskopia po prostu nie zawsze daje radę. Natomiast okazuje się, że w chirurgii robotycznej takich przypadków w ogóle nie ma. Wszystkie operacje kończą się tak, jak się zaczęły, czyli robotycznie.

Pomyślałam o tym, że w przypadku pacjentek z chorobą otyłościową nierzadko pojawia się dodatkowy problem: to cukrzyca, a niekiedy także nadciśnienie. Czy słusznie myślę, że w przypadku takiego combo dolegliwości tradycyjna operacja jest obarczona większym ryzykiem niepowodzenia?

Ależ tak, to jest prawdziwy challenge dla całego zespołu operacyjnego. Przygotowanie pacjentki, szczególnie z grupy wysokiego ryzyka, do zabiegu to nie jest tylko zadanie chirurga. To praca całego zespołu interdyscyplinarnego. Zanim w ogóle dojdzie do operacji, często potrzebna jest konsultacja internisty, diabetologa, hipertensjologa, kardiologa, a przede wszystkim anestezjologa, który odpowiada za bezpieczne przeprowadzenie pacjentki przez cały proces znieczulenia i zabiegu. I właśnie dlatego dostęp do chirurgii robotycznej jest dla nas tak cenny — pozwala nam znacząco ograniczyć ryzyko powikłań, zwłaszcza tych późnych. Dzięki tej technologii możemy przeprowadzać skomplikowane operacje z większą precyzją i bezpieczeństwem, co przekłada się na lepsze wyniki leczenia i szybszy powrót pacjentki do zdrowia.

Przeczytaj źródło