Zakaz smartfonów w szkołach podstawowych? Eksperci od zdrowia są jednogłośni: od zaraz

14 godziny temu 3
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Eksperci jednogłośni: problem jest poważny

Według raportu "Internet Dzieci" przeciętne dziecko spędza około 4,5 godziny dziennie w internecie, głównie korzystając z mediów społecznościowych i komunikatorów, które teoretycznie powinny być dostępne wyłącznie dla starszych użytkowników. Wyniki badań wskazują, że prawie 70 proc. nastolatków zetknęło się z mową nienawiści, a ponad 40 proc. ma trudności w odróżnieniu prawdziwych informacji od fałszywych.

Podobne, jak zaproponowane przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię w kwietniu br. regulacje, działają już w innych krajach, w tym w państwach Unii Europejskiej. Przykładem jest Francja, która wprowadziła zakaz korzystania ze smartfonów w szkołach w 2018 r., a także Luksemburg, gdzie od Wielkanocy obowiązuje podobne ograniczenie dla dzieci do 11. roku życia. Zdaniem Hołowni takie działania mogą pomóc w ochronie młodych ludzi przed zagrożeniami związanymi z nadmiernym używaniem technologii. A jakie to?

Prof. dr hab. n. med. Krzysztof J. Filipiak, Prezes Polskiego Towarzystwa Postępów Medycyny — Medycyna XXI, jednoznacznie stwierdza, że całkowity zakaz używania telefonów w szkołach jest dobrą decyzją. W jego opinii takie rozwiązanie może pomóc młodzieży lepiej przygotować się na wyzwania edukacyjne i społeczne.

— Obserwuję studentów już trzecią dekadę i stwierdzam, że coraz częściej wielu z nich nie potrafi się koncentrować na zajęciach, wykładach, seminariach, nie potrafi skupić swojej uwagi na godzinnym wykładzie. Nie wiem, na ile to zmiana pokoleniowa (słynny syndrom "pokolenia Z"), ale krytycznie oceniam ich zbytnią wiarę w szybko pozyskiwane informacje z surfowania po internecie, ukształtowane opinie na podstawie nie zawsze wiarygodnych źródeł — podkreśla w rozmowie z Medonetem.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Prawo czy regulacje lokalne?

Według prof. Filipiaka kluczowe jest nauczenie młodych ludzi tradycyjnych metod pracy, takich jak ręczne robienie notatek. Kardiolog podkreśla, że badania wskazują na większą efektywność uczenia się przy stosowaniu takich metod. — Stąd też na etapie szkoły podstawowej i średniej ograniczałbym do minimum używanie smartfonów. Da mi to — nauczycielowi akademickiemu, jak ufam — pokolenie trochę bardziej skoncentrowanych i uważnych studentów — dodaje.

Kwestia tego, czy zakaz używania smartfonów powinien być uregulowany ustawą, wzbudza różne opinie. Prof. Filipiak zaznacza, że takie decyzje są bardziej domeną prawników niż lekarzy. Wyraża jednak sceptycyzm wobec tworzenia nowych ustaw, podkreślając, że "wpisanie czegoś w ustawę wcale nie gwarantuje wdrożenia takich uregulowań w praktyce".

W jego opinii skuteczne regulacje mogą być tworzone na szczeblach lokalnych — przez kuratoria czy bezpośrednio przez dyrektorów szkół. — W czasach powszechnie deklarowanej deregulacji przepisów tworzenie kolejnej ustawy nie jest chyba zbyt racjonalne — uzasadnia.

Niezmiennie podkreśla jednak, że wprowadzenie zakazu jest potrzebne, zwłaszcza w kontekście konieczności "wyposażenia" najmłodszych członków naszego społeczeństwa w takie umiejętności, jak krytyczne myślenie czy wiedza, jak oddzielić fakty od fake newsów. — Nie może dowierzać też bezkrytycznie wciąż niedoskonałym algorytmom sztucznej inteligencji. Sztuczna inteligencja — w mojej dziedzinie — nigdy nie zastąpi lekarza. Chociaż lekarze ignorujący sztuczną inteligencję i jej algorytmy, wyparci będą prędzej czy później przez tych lekarzy, którzy będą się nią pomocniczo posługiwać — tłumaczy.

Zatem ile czasu przed ekranem smartfona jest dopuszczalne dla dzieci do 10 lat i młodzieży do 25 lat?

Czas ekranowy: ile to za dużo?

Ważnym aspektem rozmowy wokół smartfonów w życiu dzieci i młodzieży jest uzależnienie od ekranów. Magdalena Kępka-Panek, psychoterapeutka z Centrum Psychiatrii i Psychoterapii Koszykowa, wskazuje, że największe niebezpieczeństwo tkwi w nadmiernej ekspozycji na ekran już od najmłodszych lat. — Dzieciom do drugiego roku życia w ogóle nie powinno się udostępniać sprzętów typu smartfon, tablet, laptop itp. Tymczasem, jak wykazują badania, w Polsce ponad 40 proc. maluchów do drugiego roku życia regularnie, tj. każdego dnia, korzysta z telefonu, tabletu, laptopów. Jest to niezwykle niepokojące — wyjaśnia psychoterapeutka.

W przypadku dzieci między 2. a 5. rokiem życia, jak tłumaczy Kępka-Panek, maksymalny czas pracy z ekranem, rozłożony na przerwy, powinien wynosić godzinę dziennie. Natomiast dla dzieci w wieku 6-12 lat proponowany limit to dwie godziny. — W kolejnych latach życia dziecko może korzystać z urządzeń ekranowych nieznacznie dłużej, ale zawsze wyznacznikiem powinno być to, czy ten czas ekranowy nie powoduje zaniedbywania innych form aktywności: obowiązków, relacji z rówieśnikami "na żywo" i snu, który jest kluczowy dla regeneracji układu nerwowego młodego człowieka — dodaje.

Psychoterapeutka zwraca uwagę na fakt, że urządzenia ekranowe przestały towarzyszyć młodym ludziom wyłącznie jako element wolnego czasu i są również wykorzystywane jako narzędzie do nauki, w związku z czym czas spędzony przed ekranem urządzenia znacząco wzrasta. — Dlatego tak ważne jest, by to "rekreacyjne" korzystanie z ekranów przez nastolatków i osoby młode nie przekraczało zbytnio tych zalecanych dwóch godzin dziennie — tłumaczy.

A zatem ile czasu spędzane z telefonem w ręku przez dziecko powinno być sygnałem alarmowym dla rodziców? — Sygnałem alarmowym powinna być przede wszystkim dysproporcja pomiędzy czasem spędzanym w świecie rzeczywistym a cyfrowym. Jeśli u dziecka narzędzie ekranowe staje się nieodkładalne, chodzi z nim wszędzie i co chwilę zagląda do ekranu, to jest to sygnał, że ta cyfrowa higiena została zaburzona i nie zmierza w dobrym kierunku. Jeśli nieustanne na polecenia, próby nawiązania kontaktu z dzieckiem słyszymy "zaraz" lub co gorsze — słyszymy ciszę, bo do dziecka nie docierają już sygnały z zewnątrz — to jest to jednoznaczny sygnał alarmowy dla rodzica — mówi Kępka-Panek. Podkreśla także ważność obserwacji zachowania dziecka, które może zdradzać oznaki przestymulowania, rozdrażnienia czy izolacji.

Psychospołeczne konsekwencje nadużycia technologii

Wiele negatywnych aspektów związanych z nadużywaniem smartfonów przez młode pokolenie dotyczy relacji społecznych. Kępka-Panek wskazuje na spłycenie kontaktów "twarzą w twarz", trudności w budowaniu trwałych więzi oraz osłabienie kompetencji emocjonalnych. Nadużywanie ekranów może prowadzić do izolacji społecznej, depresji czy wzrostu lęku. — Ponadto powszechne stają się problemy z postawą, zaburzenia snu, mniejsza aktywność fizyczna, która z kolei skutkować może nadwagą lub innymi problemami zdrowotnymi. Z punktu widzenia zdrowia psychicznego — nadużywanie urządzeń cyfrowych to zwiększone ryzyko rozwoju związanych z regulacją emocji — tłumaczy.

Psychoterapeutka przywołuje pojęcie "demencji cyfrowej", wprowadzone przez niemieckiego neurologa Manfreda Spitzera, które obrazuje destrukcyjny wpływ technologii na rozwój poznawczy dzieci. Podkreśla jednak plastyczność młodego mózgu, który przy odpowiednim wsparciu może cofnąć skutki negatywnego wpływu technologii. Ważne są zasady cyfrowej higieny — balans w korzystaniu z urządzeń ekranowych oraz edukacja zarówno dzieci, jak i ich rodziców w zakresie odpowiedzialnego korzystania z technologii.

— To ogromny zasób i czynnik chroniący, który daje nam szansę na to, że błędy można naprawiać, a zdrowe nawyki kształtować nieustannie. Jednak jak zawsze przy każdych działaniach naprawczych — im wcześniej, tym lepiej. Chcąc cofnąć negatywne efekty, musimy zadbać o podstawy, czyli wprowadzić domowe zasady ekranowe, które będą wspierać układ nerwowy młodego człowieka i służyć jego rozwojowi. Należy zadbać o balans, czyli o higienę cyfrową — podkreśla psychoterapeutka w rozmowie z Medonetem.

Zakaz, który tworzy możliwości

Wprowadzenie zakazu używania smartfonów w szkołach nie musi być wyborem "wszystko albo nic". Zdaniem Kępki-Panek kluczowe jest wypracowanie prawidłowych nawyków w korzystaniu z technologii. Takie rozwiązanie sprzyja nie tylko skupieniu uwagi uczniów, ale przede wszystkim umożliwia budowanie bezpośrednich relacji między rówieśnikami.

Psychoterapeutka zaznacza, że brak ekranów na przerwach to szansa dla młodych ludzi na rozmowy, zabawy oraz dostrzeganie emocji wyrażanych mimiką i gestami. — Dziś na szkolnym korytarzu uczniowie siedzą obok siebie na przerwach, potrafią nawet siedzieć blisko, w małej głupie, ale z moich obserwacji wynika, że poza tym, że dzielą wspólną przestrzeń, to w ogóle się nie dostrzegają — alarmuje.

— Nie widzą siebie nawzajem, nawet jeśli rozmawiają o czymś, co każdy widzi na swoim ekranie, to nie patrzą na siebie, nie widzą swoich reakcji. Nie zwracają uwagi na mimikę, która jest przecież niezwykle ważnym nośnikiem emocji. Bywa i tak, że uczniowie siedzą obok siebie i rozmawiają, ale przez komunikator, nie mówią sobie tego wszystkiego, co mogliby powiedzieć, bo jak twierdzą "łatwiej napisać". To znaczy, że zaczyna im być łatwiej pisać niż mówić do siebie bezpośrednio nawet wtedy, gdy są obok — dodaje.

Wskazuje również, że ograniczenie używania telefonów w szkołach może zmniejszyć ryzyko cyberprzemocy oraz hejtu, które często wynikają z korzystania z urządzeń ekranowych w niekontrolowany sposób. — Ograniczy się w ten sposób robienie zdjęć i nagrań bez zgody drugiej osoby — tłumaczy.

Przeczytaj źródło