Fot. REUTERS/Thomas Peter
1 z 17
Powrót do Kramatorska
Darka Harnyk z Kijowa przyjechała pociągiem. "Gdy tylko wysiadłam, usłyszałam eksplozje, dosłownie z dworca. To nowa rzeczywistość" - mówi 25-latka. Na co dzień mieszka w stolicy, pracuje przy projektach, których celem jest przyciągnięcie inwestycji w infrastrukturę energetyczną Ukrainy. Wcześniej mieszkała w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, do kraju wróciła po rozpoczęciu przez Rosję pełnej inwazji w lutym 2022 r. "Czułam, że muszę tu być. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie zobaczyła tego miejsca, gdyby w pewnym momencie zostało podbite" - dodaje.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
2 z 17
Kramatorsk. Miejsca z przeszłości
Darka stoi przed Domem Wolności, "Vilna Khata" - centrum społecznościowym, w którym pracowała jako wolontariuszka, gdy miała 16 lat. Dziś budynek jest opuszczony, okna ma zabite deskami. Kobieta nie traktuje swojej wizyty jako ostatecznego pożegnania przed potencjalną rosyjską okupacją: "Myśl, że Kramatorsk zostanie zajęty, naprawdę mnie przeraża. Każda cegła tutaj to historia człowieka. To miasto nie podda się tak łatwo. Będzie się bronić tak długo, jak będzie to konieczne"- mówi.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
3 z 17
Miasto przy froncie
"Kieruje mną strach przed utratą czegoś, co jest mi bardzo drogie, ale w rzeczywistości czerpię też z tego miejsca ogromną energię" - mówi Darka. Harnyk odwiedziła miejsca związane z jej przeszłością i opisała, jak zmieniły się one w ciągu ostatnich 10 lat.
"To niewyobrażalne. Jest pusto, większość miejsc jest zamknięta, ludzi, których znałam, już tu nie ma".
Fot. REUTERS/Thomas Peter
4 z 17
Miejsce pamięci ofiar rosyjskiego ataku
Darka odwiedza miejsce, gdzie kiedyś stała restauracja Ria Pizza. W czerwcu 2023 r. została trafiona rosyjskim pociskiem, w wyniku ataku zginęło co najmniej 12 osób, w tym 14-letnie bliźniaczki. Pokręcone metalowe elementy i gruz pozostają nietknięte, a zdjęcia ofiar są wystawione na widok publiczny. Niemal zawsze stoją przy nich świeże kwiaty.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
5 z 17
Drogi pod ostrzałem dronów
Wiele głównych dróg w okolicy jest zamkniętych. Kierowcy zjeżdżają z autostrady M-03 na północ od Słowiańska, gdzie ręcznie malowane znaki ostrzegają przed niebezpieczeństwem związanym z nalotami dronów i zalecają kierowcom wybór alternatywnej trasy przez miasto.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
6 z 17
Miasta celem rosyjskich ataków
Mieszkaniec Kramatorska stoi w miejscu uderzenia rosyjskiego drona, na centralnym placu miasta.
Fot. REUTERS/Serhii Korovainyi
7 z 17
Kramatorsk i Słowiańsk, miasta strategiczne
Kramatorsk i Słowiańsk leżą w odległości około 20-30 kilometrów od linii frontu, jako większe ośrodki miejskie mają strategiczne znaczenie w walce o Donieck. Liczące przed wojną około 200 000 mieszkańców, obecnie zaludnione zaledwie w połowie. Mieszkańcy, którzy w miastach pozostali, przywykli do ciągłego zagrożenia. Dźwięk syren alarmowych i świst nadlatujących bomb towarzyszą im na co dzień.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
8 z 17
Codzienne życie przerywane przez naloty
Gruz po wybuchach bomb regularnie wymiatany jest z głównego placu miasta i zniszczonych domów mieszkalnych. Na zdjęciu miejski zadaszony targ, chwilę po uderzeniu drona.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
9 z 17
Opór mieszkańców
Jedna ze sprzedawczyń, z twarzą wciąż pokrytą pyłem po wybuchu, niewzruszenie stoi przy ladzie - nie chce opuścić sklepu. Pomimo rosnącego zagrożenia, fakt, że Ukraina nadal kontroluje Kramatorsk, a miasto zachowuje pozory normalności, jest dla niektórych źródłem nadziei. "Ta umiejętność zachowania spokoju w krytycznej sytuacji, tego nie spotkasz nigdzie indziej"- mówi Daria Harnyk.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
10 z 17
Ubrania z patriotycznym przesłaniem
Maksym Lysenko prowadzi w centrum Kramatorska sklep odzieżowy Zaboy. Rozpoczął działalność jako firma internetowa ponad dziesięć lat temu, a swoją ofertę kierował do kibiców ukraińskiej drużyny piłkarskiej Szachtar Donieck. Po tym, jak siły wspierane przez Rosję zajęły miasto Donieck w 2014 roku, zmuszając drużynę do opuszczenia miasta, zainteresowanie jego firmą wzrosło. "Wszystkie moje koszulki mają przesłanie: musimy uwolnić się od sił okupacyjnych" - mówi Lysenko, przeglądając swoją kolekcję. "Dla nas to nie są tylko słowa, to życie". 29-letni Maksym nie bierze pod uwagę wyjazdu z miasta.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
11 z 17
Kawa z widokiem na front
Showroom Maksyma jest połączony z kawiarnią. Lokal położony jest przy przyjemnej, wysadzanej drzewami ulicy. Właściciel nie narzeka na brak klientów, odwiedzają go cywile i wojskowi. Kupują kawę, przeglądają półki z ubraniami. Jasne wnętrze i sącząca się z głośników muzyka tworzą atmosferę sklepu, który mógłby mieścić się w Warszawie, czy Londynie. Jedynie ściana za kasą, pokryta odznakami przekazanymi przez jednostki wojskowe, i przerywające co jakiś czas spokój odgłosy lecących dronów zdradzają, że to nie Europa Zachodnia, a miasto określane jako "zbliżające się do frontu".
Fot. REUTERS/Thomas Peter
12 z 17
Próby zachowania normalności
Klienci kawiarni Zaboy zasłaniają uszy na dźwięk krążącego w sąsiedztwie rosyjskiego drona. Właściciel lokalu, pytany o to, dlaczego zdecydował się prowadzić działalność 20 km od najbliższych pozycji wojsk rosyjskich tłumaczy: "Chcemy być obecni w regionie Doniecka, wspierać lokalną społeczność. To wyraz sprzeciwu wobec Moskwy i wsparcia dla mieszkańców i żołnierzy walczących w tym regionie".
Fot. REUTERS/Thomas Peter
13 z 17
Słowiańsk. Ziemia i praca od pokoleń
Między położonym na wschodzie Ługańskiem, a miastami garnizonowymi Kostiantynówka i Pokrowsk na południu, rozciągają się głównie wioski i pola. Wśród nich grunty zarządzane przez 61-letniego Serhija Kurinnyiego, dyrektora grupy rolniczej KramAgroSvit, w skład której wchodzi mleczarnia i gospodarstwo hodowlane. Rodzina Kurinnyi od pokoleń uprawia ziemię. W ostatnich latach praca stała się wyjątkowo kosztowna - od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji w 2022 r., bomby rosyjskie zniszczyły już maszyny rolnicze, kompleks mleczarski i stodołę, zabiły też dziesiątki sztuk bydła. Część pól uprawnych została zaś zniszczona przez miny lądowe.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
14 z 17
Hodowla i rolnictwo w czasie wojny
Gospodarstwo Serhija znajduje się na zachód od miasta Słowiańsk i dostałoby się w ręce Rosji, gdyby Ukraina uległa żądaniom Kremla dotyczącym oddania pozostałej części regionu donieckiego. "Jeśli pójdziemy na ustępstwa i oddamy część naszego terytorium, to państwo chuliganów zajmie regiony Charkowa, Zaporoża i Chersoniu" - mówi Serhii, spoglądając na pola prowadzące do rosyjskich pozycji za horyzontem.
"A potem powiedzą: A co z Odessą? ... Więc oddajcie nam też Odessę i Mikołajów".
Fot. REUTERS/Thomas Peter
15 z 17
Codzienność w strachu przed jutrem
Serhii Kurinnyi: "Tu byli moi dziadkowie i pradziadkowie, tu zbudowałem dom, moja ziemia jest tutaj, moi krewni są tu pochowani, a ja musiałbym wyjechać, bo wiem, że od razu trafiłbym "do piwnicy". Ponieważ jestem za Ukrainą".
"Piwnica" to ukraińskie określenie na tortury, jakich mieli się dopuszczać prorosyjscy separatyści we wschodniej Ukrainie od 2014 r., przed pełnoskalową inwazją Rosji w 2022 r., na lokalnej ludności.
Na zdjęciu mieszkańcy Kramatorska na przystanku autobusowym. W tle budynek z zabezpieczonymi przed wybuchami bomb oknami.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
16 z 17
Kramatorsk, miasto zbliżające się do frontu
Autobus pełen mieszkańców przejeżdża obok ruin bloku mieszkalnego zniszczonego przez pocisk w lipcu tego roku. "Nie ma wątpliwości, że rosyjskie wojska zbliżają się, nie są daleko od granic miasta" - mówi Maksym Lysenko. "W ciągu ostatniej pół godziny byliśmy świadkami trzech nalotów. Ale miasto na pewno pozostanie pod flagą Ukrainy" - przekonuje.
Fot. REUTERS/Thomas Peter
17 z 17
Życie na linii frontu
Opancerzone samochody i ciężarówki jeżdżą po okolicy pokryte klatkami i siatkami, które mają chronić przed dronami, a zwykłe pojazdy wojskowe mają na dachach urządzenia zakłócające sygnały radiowe. Nad wojskowymi punktami kontrolnymi porozciągane są siatki ochronne, a żołnierze noszą przy sobie ręczne wykrywacze dronów, które mogą przechwytywać sygnały i przewidzieć, w co celują maszyny wroga.
Zagrożenie z powietrza rozciąga się jednak na wioski, miasteczka i miasta wciągnięte na szerokości od 20 do 25 km po obu stronach linii frontu. Pomimo coraz większego zagrożenia, lokalni mieszkańcy wciąż wierzą, że są bezpieczni, póki Ukraina kontroluje te ośrodki.
"Nadal widzę miasto, które stara się funkcjonować. To naprawdę niesamowite"- mówi Darka Harnyk.
Według najnowszego sondażu opinii publicznej opublikowanego przez Międzynarodowy Instytut Socjologii w Kijowie, 75% Ukraińców kategorycznie odrzuca rosyjskie propozycje zakończenia wojny, zgodnie z którymi Kijów wycofałby swoje wojska z Donbasu.





English (US) ·
Polish (PL) ·