Wracają choroby, o których zdążyliśmy zapomnieć, jak polio. "Dezinformacja powołuje się na dobro dzieci"

13 godziny temu 4
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Monika Zieleniewska, Medonet.pl: Jak scharakteryzować fake newsy?

Dr Małgorzata Piotrowska-Półrolnik: To zmanipulowane, przeinaczone albo po prostu nieprawdziwe informacje, które mają za zadanie wprowadzenie odbiorcy w błąd. Mogą to być posty w mediach społecznościowych, wiadomości, jak również materiały z kanałów informacyjnych spreparowane jako całkowita nieprawda lub prawda sporna, pokazująca wybrany temat wybiórczo na podstawie wyselekcjonowanych informacji. Manipulować prawdziwą wypowiedzią można, umieszczając ją w odpowiednim dla nadawcy kontekście lub usuwając fragmenty, co zmienia jej sens i wspiera określoną tezę.

Czy istnieje niezawodny sposób na rozpoznawanie fake newsów?

Trzeba włączyć krytyczne myślenie i zacząć weryfikować informacje, sprawdzić, co na ten sam temat mówią różne źródła. Zawsze mamy jakieś preferencje i jeżeli będziemy wybierać tylko ulubione źródła, każdorazowo będą zgodne z naszymi poglądami. Chodzi więc o to, żeby np. obejrzeć wiadomości w telewizji, której nie lubimy. Dane naukowe łatwo sprawdzić w rzetelnych źródłach. Tak jak Google jest wyszukiwarką służącą codziennym zapytaniom, to już w Google Scholar sprawdzimy publikacje naukowe. Korzystajmy z zaufanych źródeł informacji. Nie jesteśmy przecież ekspertami od wszystkiego, w związku z tym sprawdzajmy nie to, czy dany przekaz jest prawdziwy, a jego źródło.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Na początku pewnie trudno się w tym połapać?

Podam przykład manipulacji z okresu pandemii koronawirusa. Chodziło o to, że u pacjentów z covid, u których wystąpiła tzw. burza cytokinowa, statystycznie częściej pojawiały się skrzepy mogące prowadzić nawet do zatorowości płucnej, a więc do śmierci. Zaczęły więc pojawiać się pomysły, że skoro zakrzepy, to jak w przypadku znanej choroby — zakrzepicy, dysponujemy lekami zmniejszającymi krzepliwość krwi, więc wystarczy podawać je zagrożonym pacjentom covidowym.

Na czym polegała manipulacja?

Dla laika brzmi to sensownie, ale dla eksperta już nie. W przypadku covidu mamy bowiem do czynienia z zupełnie innym mechanizmem powstawania skrzepu niż w zakrzepicy, więc te leki by nie zadziałały. Nie zawsze osąd oparty na własnym doświadczeniu jest zgodny z prawdą obiektywną. Kiedy idę ciemną uliczką i intuicja podpowiada mi, żebym przeszła na drugą stronę, pewnie warto jej posłuchać, gdyż możliwe, że na nieświadomym poziomie dostrzegłam niebezpieczeństwo. Natomiast intuicja w kwestiach typowo medycznych, dotyczących działania leków, niekoniecznie działa.

Mamy już strony, które zajmują się wychwytywaniem fake newsów.

Na przykład demagog.pl. Możemy też zadać pytanie sztucznej inteligencji, choć nie zawsze dostaniemy zweryfikowaną odpowiedź. Sztuczna inteligencja bazuje na najczęściej wyszukiwanych informacjach, więc jeżeli na jakiś temat krąży dużo fake newsów i są popularne, nie jestem przekonana, czy będzie potrafiła je odróżnić. ChatGPT i jego darmowy chiński odpowiednik DeepSeek cały czas się uczą, ale bazują na treściach, które już są w internecie. Dlatego trudno stwierdzić, czy odpowiedzi, które nam podadzą, będą zgodne z rzeczywistością, czy będzie to raczej wybór najpopularniejszych informacji.

Mamy też do dyspozycji inne narzędzia, chociażby wtyczki bazujące na sztucznej inteligencji. Sprawdzą się szczególnie w odniesieniu do zmanipulowanej grafiki lub zdjęcia. Podam przykład zdjęcia przedstawiającego Trumpa z Putinem opatrzonego podpisem o spotkaniu obu przywódców. Zdjęcie mogło zostać wykonane kilka lat temu, więc do sprawdzenia go, możemy użyć — RevEye, Tineye i Reverse Image Search. Po zainstalowaniu wtyczki do przeglądarki naciskamy prawy przycisk myszy, wybieramy zdjęcie lub grafikę, i patrzymy, skąd pochodzą. Dowiemy się, czy zostały manipulowane i zobaczymy pierwsze źródło oraz datę ich publikacji.

Coś jeszcze?

Fake News Debunker by InVid & WeVerify narzędzie, które pozwala weryfikować źródła grafik i wideo. Pojawiła się też fajna gra tekstowa skierowana do uczniów — Bad News Game. https://www.getbadnews.com/books/polish/. Stworzyli ją naukowcy z Cambridge. Gra ma polską wersję językową, a chodzi w niej o to, by tworzyć fake newsy. Dostajemy podpowiedzi, jak wyprodukować najlepsze, a zarazem poznajemy mechanizmy ich powstawania. Uczymy się m.in. budować je w taki sposób, by były emocjonalne. A im będą bardziej emocjonalne i prezentujące skrajne poglądy, tym więcej zbiorą komentarzy, klików, lajków i udostępnień. W grze możemy też podszywać się pod kogoś, wzbudzać konflikty polityczne, polaryzować i sprawdzać implikacje naszych działań. Bad News Game pojawiła się kilka lat temu, a jako ciekawostkę podam, że jeden z opracowanych tam fake newsów głosił, że prezydent Donald Trump wydał rozporządzenie zmieniające nazwę Kanady na Dakota Północna.

Zweryfikowanie fake newsa, nie zawsze jest proste.

Są badania Rosenberga i Lindena z 2019 r., które pokazują, że około 47 mln kont na Twitterze to boty. A całkiem dużo tych botów służy do rozprzestrzeniania fałszywych informacji. Internet i media społecznościowe okazały się bardzo płodne, jeżeli chodzi o fake newsy, bo tam najłatwiej je tworzyć i rozpowszechniać. Wystarczy, że je polubimy czy skomentujemy. Z kolei według raportu, którym posiłkuje się demagog.pl, co trzeci Polak uważa, że kolejne pandemie są już zaplanowane. W niektóre fałszywe informacje wierzymy bardziej, w inne mniej, a statystyki pokazują, że ponad 90 proc. osób co najmniej jedną fałszywą informację przekazało dalej. Najwięcej manipulacji dotyczy tematów związanych ze zdrowiem, energetyką i nowymi technologiami.

Kto wierzy w fake newsy?

W teorie spiskowe wbrew pozorom skłonne są wierzyć osoby z wyższym wykształceniem, co wynika z nadmiernego krytycyzmu. W fake newsy częściej wierzą osoby mniej wykształcone. Badania pokazują, że raczej ludzie starsi, a studenci są najbardziej odporni. Im bardziej skrajne poglądy, tym większa podatność na fake newsy. Starsze badania wskazywały, że skrajna prawica bardziej ufa fake newsom, ale nowsze mówią już, że sytuacja się równoważy.

Jaki mechanizm rządzi tą wiarą?

To przede wszystkim kwestia pracy na emocjach. Często fake newsy oparte są na strachu. Przypomnijmy sobie, jak rozwijał się nazizm. Zaczynało się od plakatów, że Żydzi roznoszą wszy. To samo możemy zaobserwować np. w kontekście uchodźców z Ukrainy. Zdecydowana większość Polaków była im pomocna, aczkolwiek znalazły się osoby o skrajnych przekonaniach, które uważały, że nie powinniśmy pomagać. Przykład ten można rozszerzyć na migrantów z innych krajów. Fake newsowe manipulacje polegają na rozprzestrzenianiu informacji, że zabierają nam pracę, kradną itp. Pokazywanie sytuacji my kontra oni zmusza do identyfikacji z którąś ze stron i polaryzuje. Dodatkowo łatwiej nam uwierzyć w fake newsy dotyczące jakiejś mniejszości. Jeżeli należymy do konkretnej grupy, to inna grupa jest przedstawiana jako obca i szkodliwa. Strach i emocje negatywne to bardzo mocne argumenty.

Tymczasem dezinformacja i fake newsy zaczęły kształtować opinię publiczną.

Zdecydowanie. Dlatego o fake newsach, teoriach spiskowych i pseudonauce wypowiadają się instytucje zajmujące się chociażby cyberbezpieczeństwem, Unia Europejska, a w Polsce NASK i portal Gov.pl. Tego typu informacje niosą ze sobą ryzyko społeczne, mogą na przykład wpływać na szczepienie dzieci. Obecnie pojawia się coraz więcej chorób, o których zdążyliśmy już zapomnieć. Żyje jeszcze pokolenie, które pamięta polio, natomiast ludzie młodzi już tego nie pamiętają, więc łatwiej ulegają dezinformacji, która powołuje się na dobro dzieci. Oddziałuje na emocje i poczucie kompetencji rodziców.

To na pewno bardziej szkodliwe niż rozsiewanie informacji, że lądowanie na Księżycu się nie odbyło.

Oczywiście. Fakt, czy ktoś w nie wierzy, nie ma specjalnego znaczenia, ale już to, że ktoś uważa, iż podczas szczepień wszczepia się chipy, ma znaczenie społeczne. Do osób zafiksowanych ciężko jest dotrzeć. Zdarza mi się pytać, czy czipowały kiedyś psa, bo jeśli tak, to wiedzą, że chip widać, bo igła jest gruba, a podaje się go podskórnie, a nie domięśniowo, więc zupełnie inaczej niż np. szczepionkę na COVID-19. W odpowiedzi słyszałam, że teraz mają mikroczipy, których nie widać. Na każdy mój argument był kontrargument. Natomiast w większości przypadków fake newsów, jeżeli zaczniemy pokazywać fakty, ludzie są w stanie zmienić zdanie.

Nawet w sprawie powiązania szczepionek z autyzmem?

To złożony problem. Ale z czego się wziął? Wcale nie tak dawno, uważano, że autyzm wynika z tego, że matka dziecka jest oziębła. Zatem jeżeli matka wiedziała, że nie jest, dba o dziecko i je kocha, to starała się znaleźć jakieś inne wytłumaczenie. A jeżeli u dziecka pojawiły się objawy autyzmu, to niedziwne, że zaczynała myśleć przyczynowo-skutkowo. Dlatego daleka jestem od krytykowania rodziców, którzy szukają odpowiedzi. To, że się obawiają, jest OK. Natomiast wszystkie badania pokazują, że nie ma związku między szczepionkami i autyzmem.

Jak edukować na temat fake newsów?

Trzeba skoncentrować się na wyjaśnieniu mechanizmu ich powstawania. Na pokazaniu, że łatwo wierzyć w rzeczy, w które chcemy wierzyć i takie, które nam pasują. Wszyscy mamy tendencję do doszukiwania się powodów, dlaczego coś się dzieje. Możemy też zastanowić się, w jakim celu powstają fake newsy, kto na nich korzysta. Najczęściej dezinformacji ulegamy wtedy, kiedy nie mamy czasu na analizę informacji. A ponieważ nie jesteśmy w stanie sprawdzać każdej informacji, pozostaje nam wiarygodność źródła. Jeżeli wybierzemy rzetelne, ono zrobi za nas część weryfikacji.

Najbardziej znane fake newsy?

Fake newsy często łączą się z teoriami spiskowymi i w tym kontekście podam przykład z USA — Pizzagate. Chodziło o zakodowane informacje dotyczące udziału członków waszyngtońskiej elity władzy, w działalności przestępczej, handlu ludźmi i seksualnemu wykorzystywaniu małoletnich. Człon "gate" odnosił się do afery Watergate i jej utajnienia przez osoby wysoko postawione. A "pizza" wzięła się stąd, że przestępcy mieli komunikować się przez sieć specjalnie oznakowanych pizzerii. Ciekawy jest również przykład gołębi-dronów. Ktoś stwierdził żartem, że gołębie dawno wymarły, a zamiast nich podstawiono roboty, które nas śledzą. Informacja poszła w eter i niektórzy wzięli ją na poważnie do tego stopnia, że uwierzyli, że ostatnia pandemia została ogłoszona po to, żeby wymienić im baterie.

Gołębiom?

Tak. Jeżeli to przeanalizujemy, to oczywiście okazuje się głupotą, ale kiedy wchodzimy w tę narrację, to ona wygląda logicznie. Dodatkowo pamięć ludzka działa wybiórczo, łatwo ją zmanipulować. Znana psycholożka, Elizabeth Loftus, zajmująca się pamięcią, pokazywała badanym filmiki, na których samochód uderzał w inne auto i pytała o jego prędkość. Różne słowa użyte w pytaniu — uderzył, roztrzaskał się lub pędził — implikowały inne odpowiedzi. Jeśli padło słowo "roztrzaskał się", badani częściej pisali o większej prędkości, pamiętali też rozbite szkło, którego na nagraniu nie było. W kontekście dezinformacji przebadano też w Stanach świadków przestępstw.

Okazało się, że znaczna część osób skazanych na podstawie ich zeznań, dostała wyroki niesłusznie, bo np. wypowiedzi świadków zmanipulowano. Zadawane im pytania sprawiły, że opisywali zdarzenie inaczej niż rzeczywiście wyglądało. Znamy mechanizm zakażania pamięci. To konformizm pamięciowy, który sprawia, że wspomnienia czy informacje przekazywane przez innych wpływają na nas i zostają włączone do naszej pamięci. Jest też społeczne przypominanie polegające na tym, że gdy nie jesteśmy pewni, jak ocenić daną sytuację, stajemy się podatni na wpływ społeczny, czyli na to, co sądzą inni.

Przeczytaj źródło