Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
2025-06-15 08:40
publikacja
2025-06-15 08:40
W centrum Waszyngtonu w sobotę rozpoczęła się defilada wojskowa z okazji 250. rocznicy powstania sił lądowych USA (US Army). W obchodach bierze udział prezydent USA Donald Trump, który tego dnia obchodzi 79. urodziny.


Wydarzenia związane z rocznicą powstania US Army rozpoczęły się już rano, a sama defilada ruszyła ulicami miasta przed godz. 18.30 czasu lokalnego (godz. 0.30 w niedzielę w Polsce).
Jak zapowiedzieli organizatorzy, w paradzie uczestniczy 6,7 tys. żołnierzy w historycznym i współczesnym umundurowaniu. Przez stolicę mają przejechać m.in. czołgi Abrams, bojowe wozy piechoty Bradley, haubice samobieżne Paladin, systemy artylerii HIMARS. Nad Waszyngtonem będą latały śmigłowce Black Hawk, a na koniec zaplanowano pokaz fajerwerków. Jest też pokaz spadochroniarzy.
Rocznica powstania US Army zbiega się z 79. urodzinami Trumpa, który od dawna myśli o zaprezentowaniu potęgi sił zbrojnych USA w Waszyngtonie. Trump mówił, że chciał zorganizować paradę od 2017 r., gdy obserwował defiladę wojskową we Francji, która zrobiła na nim ogromne wrażenie.
Gdy prezydent wszedł na scenę z pierwszą damą Melanią Trump, w tłumie rozległy się oklaski i okrzyki. Można było usłyszeć: „Kochamy Was!”.
Obchody, które odbywają się na terenie National Mall w Waszyngtonie, są krytykowane przez wielu Amerykanów, którzy m.in. podkreślają, że środki wydane na defiladę, powinny być przeznaczone na wsparcie weteranów i oceniają, że jest to niepotrzebny pokaz siły militarnej. Tego samego dnia w całych Stanach Zjednoczonych trwają protesty pod hasłem „Dnia bez królów”. Według organizatorów ma to być wyraz „odrzucenia autorytaryzmu” i przeciwwaga dla „urodzinowej parady” Trumpa.
Kevin z Wirginii, w typowej czerwonej czapce MAGA i w koszulce z wizerunkiem prezydenta, mówi PAP: „jestem tu bo kocham Trumpa, co chyba widać!”. Podkreślił, że sam służył w armii przez 20 lat, dlatego sobotnie obchody traktuje też jak swoje święto. „To jest część mnie!” - zaznaczył. Protesty przeciwko Trumpowi, które odbywają się w całym kraju, ocenił jako „obrzydliwe”. „Przepraszam, że to mówię, ale ich wszystkich powinni pozamykać” - rzucił na koniec około sześćdziesięcioletni mężczyzna.
26-letnia Karoline z Waszyngtonu powiedziała PAP, że przyszła na paradę z szacunku dla amerykańskich żołnierzy. „Nie jestem zwolenniczką Trumpa, ale przyszłam tu, bo to wydarzenie ważne dla mojego narodu, chcę zobaczyć wojskowych i przelot samolotów. Przed moim domem był protest antytrumpowski, moi znajomi tam poszli, ale ja wolałam być tutaj” - podkreśliła kobieta w czapeczce w kształcie Statui Wolności. „Oczywiście Trump mówi, że to jest jego urodzinowa parada, ale nie jestem tu dla niego” - dodała.
Po drodze na wydarzenie na licznych stoiskach można kupić patriotyczne gadżety, czapki i koszulki MAGA (Make America Great Again) i inne przedmioty związane z prezydentem. Ze względu na wysoką temperaturę wojskowi rozdają wachlarze z napisem US Army. Kolejka chętnych do wejścia na teren obchodów ok. godz. 17 sięgała aż do Kapitolu. Ludzie stali też w kolejkach całymi rodzinami, by zrobić sobie zdjęcia z pojazdami wojskowymi.
Ok. 70-letni John z Alaski w rozmowie z PAP również ostro skrytykował amerykańskiego przywódcę, nazwał go m.in. dzielącym kraj demagogiem i ocenił, że prezydent „zachował się jak mały chłopiec: chcę mieć paradę, to będę ją miał”. Rozmówca PAP zaznaczył, że jego ojciec też był w armii, więc przybył na defiladę dla uczczenia amerykańskich sił zbrojnych. Mężczyzna podkreślił, że wspiera żołnierzy i pokój oraz jest załamany sytuacją w USA. „Pani jest z Polski? Wspaniale, Polacy są super!” - dodał z uśmiechem.
Tego typu pokazy sprzętu wojskowego zdarzają się rzadko w Stanach Zjednoczonych. Poprzednio żołnierze przemaszerowali ulicami stolicy w 1991 roku. Koszty organizacji defilady szacowane są na nawet 45 mln dolarów. Ok. 30 proc. tej sumy ma pokryć wydatki związane z naprawą ulic stolicy. Według Armii obchody finansuje ponad 20 korporacji i fundacji.
Wielotysięczne tłumy na protestach przeciwko Trumpowi w całym kraju
Tłumy Amerykanów maszerują w sobotę ulicami miast, miejscowości i miasteczek w całych Stanach Zjednoczonych protestując przeciwko Donaldowi Trumpowi i jego „autorytarnym ekscesom”. Protesty pod hasłem „No Kings” („żadnych królów”) odbywają się w urodziny prezydenta i przebiegają dotąd bez zakłóceń.
Według organizatorów „Dnia bez królów”, demonstracje odbywają się w ponad 1800 miejscach w całym kraju, a swój udział zgłosiło ponad 1,5 mln ludzi.
„W Ameryce nie tolerujemy ludzi, którzy chcieliby zostać królami. NO KINGS to narodowy dzień akcji i masowej mobilizacji w odpowiedzi na rosnące autorytarne ekscesy i korupcję Trumpa i jego sojuszników” - zapowiedzieli organizatorzy.
Jedno z największych zgromadzeń zebrało się w Los Angeles, miejscu gwałtownych protestów przeciwko obławom na imigrantów, dokąd Trump wysłał 4,7 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej oraz Marines i gdzie ogłoszono godzinę policyjną. Lokalny oddział telewizji ABC oszacował rozciągnięty na kilometry tłum na co najmniej 100 tys. osób, twierdząc że to największa demonstracja w mieście od czasu antypolicyjnych protestów z 2020 r. po zabiciu przez policję George'a Floyda. Mimo wcześniejszych napięć, nie odnotowano żadnych incydentów.
Duże demonstracje trwają lub trwały również m.in. w Nowym Jorku, Filadelfii, Chicago i Houston. Demonstranci wznoszą hasła i niosą transparenty wzywające prezydenta do ustąpienia, nazywające go dyktatorem, domagające się zakończenia obław na imigrantów, czy potępiające jego sympatię dla Władimira Putina i innych autokratów. Niemal wszystkie demonstracje przebiegają spokojnie; jedynym wyjątkiem był protest w Atlancie, gdzie demonstranci protestujący przeciwko zatrzymaniom imigrantów starli się z policją i doszło do użycia gazu łzawiącego.
Organizatorzy odwołali wszystkie marsze w Minnesocie, gdzie w sobotę doszło do zamachu na parę lokalnych polityków Demokratów i gdzie wciąż przebywający na wolności zabójca miał mieć plany ataku na demonstrację. Mimo to, tłum zjawił się pod budynkiem stanowego Kapitolu w St. Paul.
Oficjalnej demonstracji nie organizowano też w Waszyngtonie, gdzie w sobotę odbędzie się kontrowersyjna parada wojskowa z okazji 250-lecia sił lądowych USA. Jak wyjaśnił dziennikowi „USA Today” jeden z organizatorów, Ezra Levin, chodziło o to, by uniknąć narracji, że demonstranci są przeciwko weteranom i wojsku.
„Podjęliśmy taką decyzję, aby nie podsycać narracji, że Trump mógłby chcieć, abyśmy bezpośrednio przeciwko niemu protestowali lub dali mu możliwość rozprawienia się z protestującymi” – powiedział.
Trump sugerował we wtorek, że może użyć wojska przeciwko „ludziom, którzy nienawidzą kraju” i którzy będą protestować przeciwko paradzie, choć później Biały Dom tłumaczył, że chodziło tylko mu o demonstrantów stosujących przemoc.
Mimo to, w stolicy USA zgromadziło się w ciągu dnia kilka mniejszych spontanicznych protestów. W jednym z nich kongresmen Demokratów Eric Swalwell wzywał do impeachmentu Trumpa.
Demonstracje zebrały się jednak w wielu miejscach na przedmieściach Waszyngtonu w Wirginii i Marylandzie. W Woodbridge, niewielkiej miejscowości w Wirginii, w demonstracji zebranej wokół ruchliwego skrzyżowania przy centrum handlowym przyszło w ciągu dnia ponad tysiąc osób, zachęcając kierowców do wyrażania poparcia poprzez trąbienie. Przejeżdżający co chwila spełniali te prośby, niektórzy machając przez okno amerykańskimi flagami. Kilku zwolenników prezydenta przejeżdżało obok tłumu z rykiem silnika albo pokazywało tłumowi niecenzuralne gesty.
„Jesteśmy małą społecznością, protest u nas nie był jakoś reklamowany, więc frekwencja bardzo miło nas zaskoczyła” - powiedziała PAP Colleen, jedna z organizatorek. „Widzimy wielu ludzi starszych, młodzież, są dzieci, są ludzie wszelkich ras i narodowości. Miło to wszystko widzieć, bo tak wygląda dziś Ameryka” - dodała.
Większość haseł i transparentów dotyczyła stanu demokracji w USA i zarzucanych Trumpowi autorytarnych ciągot: „W Ameryce to prawo jest królem”, „Przemów póki jeszcze możesz”, „On robi z nas Rosję”. Nie brakowało też wątków proimigranckich, ale też i proukraińskich. „Mężczyzna bez garnituru jest lepszy niż garnitur bez mężczyzny” - brzmiało hasło na transparencie z wizerunkiem prezydenta Ukrainy. Jeden z uczestników przerobił flagę stanową Wirginii - ukazującą tyrana powalonego przez Amazonkę - z Trumpem jako tyranem z hamburgerem w ręku.
„Nasze stanowe motto to +sic semper tyrannis+, czyli +tak zawsze kończą tyrani+. Hasło dawno nie było tak aktualne” - wyjaśnił mężczyzna.
Corey, emerytowany nauczyciel powiedział w rozmowie z PAP, że przyszedł na protest z poczucia frustracji bezradnością wobec działań prezydenta.
„Nigdy nie spodziewałem się, że coś takiego zobaczę kiedyś w Ameryce: skazanego przestępcę rządzącego krajem, wyprowadzającego wojsko na ulice, plującego na konstytucje i normy. Nie tego uczyłem swoich uczniów na lekcjach o naszej demokracji” - powiedział. „Taka demonstracja daje jednak jakąś nadzieję i pokazuje, że nie jesteśmy sami” - dodał.
ndz/ zm/