Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
2025-06-26 06:00
publikacja
2025-06-26 06:00
Kiedyś w całości w rękach USA, dziś zmonopolizowany przez Chińczyków - rynek metali ziem rzadkich stał się kluczowym i niemającym alternatywy składnikiem globalnej gospodarki. Ostatnie salwy w wojnie handlowej Trumpa udowodniły, jak wielka jest na tym polu dominacja Pekinu. Amerykanie walczą jednak o nowe źródła cennych surowców.


Wczesne kolorowe telewizory z kineskopem zawdzięczały czerwoną barwę swojego ekranu europowi - jednemu z metali ziem rzadkich, który od lat 50. do 80. XX wieku był wydobywany w całości w jednym miejscu na ziemi - kopalni Mountain Pass w hrabstwie San Bernardino na pograniczu Kalifornii i Nevady.
W tamtym okresie pozyskiwało się tam również 90% spośród wszystkich pozostałych metali ziem rzadkich wykorzystywanych wówczas na świecie. Zapotrzebowanie było jednak znacznie skromniejsze i poza europem, większe zastosowanie znajdowały tylko cer i lantan - pierwszy do polerowania szkła, a drugi w przemyśle rafineryjnym.
Dzisiejsze Mountain Pass leży pośród rozległych stepów Mongolii Wewnętrznej w północnej części Chin, gdzie w górniczym zagłębiu Bayan Obo koncentruje się 83% chińskiego wydobycia metali ziem rzadkich. W pobliskim mieście Baotou znajduje się natomiast najważniejsze centrum przetwarzania metali ziem rzadkich na świecie.
W 1992 roku wizytujący ten region Deng Xiaoping wypowiedział słynne zdanie: "Bliski Wschód ma ropę, Chiny mają pierwiastki ziem rzadkich". 33 lata później Chiny odpowiadają za 70% wydobycia metali ziem rzadkich i ponad 90% globalnych zdolności do ich przetwarzania. W samym Baotou działa 100 producentów trwałych magnesów metali ziem rzadkich - kluczowego towaru, wokół którego koncentrowała się ostatnia wymiana ciosów w wojnie handlowej na linii Waszyngton - Pekin.
Trwałe magnesy ziem rzadkich odpowiadają za ok. 1/4 całkowitego zużycia pierwiastków ziem rzadkich i są istotnym elementem siłowników, czyli urządzeń, które zamieniają sygnał sterujący w ruch mechaniczny.
- Mogą to być ramiona robota na liniach montażowych, płetwy pocisku balistycznego lub bombowca stealth, silniki pojazdu elektrycznego i wiele elementów pojazdów ze spalinowym napędem - wyjaśniał “The Times” w obszernym artykule poświęconym metalom ziem rzadkich.
Spośród 17 metali ziem rzadkich do produkcji siłowników wykorzystuje się przede wszystkim neodym. Żeby działały one w wysokich temperaturach, konieczne jest jednak dodanie do niego dwóch innych pierwiastków, czyli dysprozu lub terbu. O ile neodym można pozyskać w innych częściach świata, podaż dysprozu i terbu znajduje się w 100% w rękach Chin.
Pekin wykorzystał już raz w przeszłości uzależnienie przemysłu motoryzacyjnego od magnesów trwałych ziem rzadkich, gdy w 2010 roku doprowadziły na krawędź upadku japońską branżę automotiv. Wszystko przez wstrzymanie eksportu surowców, zastosowane jako dźwignia w konflikcie terytorialnym na Morzu Wschodniochińskim.
W 2025 roku, Chińczycy sięgnęli po tę metodę ponownie, odpowiadając w ten sposób na ogłoszenie przez Trumpa dodatkowych taryf w wysokości 145% na chińskie towary. 4 kwietnia Pekin wprowadził kontrolę eksportową w odniesieniu do 7 z 17 metali ziem rzadkich. Na liście pierwiastków, które objęto restrykcjami nie pojawił się neodym. Znalazły się tam za to właśnie dysproz i terb.
W rezultacie, jak opisywaliśmy na Bankier.pl, na początku czerwca globalni producenci samochodów (od Europy, po USA i Japonię) alarmowali, że ich produkcja może wkrótce się zatrzymać, jeśli Chińczycy nie odblokują im swobodnego dostępu do sprzedawanych metali ziem rzadkich.
BREAKING: China’s total export volumes of rare-earth magnets fell -74% year-over-year in May, the biggest monthly decline on record.
This comes after a -45% drop seen in April.
Total rare-earth magnet exports reached 1.2 million kilograms last month, the least since February… pic.twitter.com/AuqJRTrVkB
Przeciętny samochód spalinowy potrzebuje około 0,25 kg metali ziem rzadkich, a pojazd elektryczny dwukrotnie więcej. Surowce te znajdują się w dziesiątkach komponentów – od pomp olejowych, przez wycieraczki, głośniki, lusterka boczne, po czujniki. Producenci samochodów szukali wówczas alternatyw dla importu z Chin i byli gotowi dużo za nie zapłacić.
Problemy z rzucaniem nałogu
Gdy chińskie surowce płyną znów swobodnie do Ameryki i Europy, ich importerzy nie zamierzają już jednak przepłacać i właśnie koszty sprawiają, że uniezależnienie się od metali ziem rzadkich z Chin jest tak trudnym wyzwaniem. Jak wspomnieliśmy wcześniej lekcja z 2010 roku nie została odrobiona, ale trzeba przy tym podkreślić, że Pekin zrobił wszystko co mógł, żeby jej odrobienie nie było opłacalne kosztowo.
Ogromne moce produkcyjne Chin w zakresie wydobycia i przetwarzania metali ziem rzadkich sprawiają, że mogą one zalać rynek towarami w cenie, która zagłodzi potencjalną konkurencję poza granicami kraju.
- Jednym z największych wyzwań, przed którymi stoimy, jest to, że ceny pierwiastków ziem rzadkich są bardzo niskie, a wiele z tego udało się osiągnąć dzięki manipulacjom rynkowym ze strony Chin, które wciąż zwiększają produkcję - komentował w rozmowie z "The Times" Gracelin Baskaran, dyrektor Programu Bezpieczeństwa Minerałów Krytycznych w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.
Problem kosztów łączy się z problemami środowiskowymi. Jak wskazywali rozmówcy "The Times", kiedy Chiny zaczynały rozwijać swój przemysł metali ziem rzadkich, ścieki były odprowadzane po prostu do najbliższej rzeki. Chociaż w ostatnich latach normy środowiskowe znacznie się tam zaostrzyły, wciąż nie są tak restrykcyjne jak na zachodzie.
Rafinacja metali ziem rzadkich pochłania ogromne ilości wody, którą staje się podczas tego procesu zanieczyszczona do tego stopnia, że zgodnie z zasadami obowiązującymi w Stanach Zjednoczonych i innych rozwiniętych gospodarkach ścieki muszą być odparowywane w specjalnych piecach w celu wyizolowania i usunięcia toksyn.
Pozostając w temacie środowiska, inną istotną przeszkodą dotyczącą wydobycia metali ziem rzadkich, jest fakt, że chociaż większość z nich występuje dość powszechnie w skorupie ziemskiej, są one bardzo rozproszone, często w połączeniu z innymi metalami lub minerałami, z których muszą zostać rozpuszczone i rafinowane. Wymaga to przerobienia ogromnych ilości materiału skalnego. Dlatego wiele krajów na długi czas pozostawiło ten proces Chinom - zwracał uwagę niemiecki dziennik "Tagesschau".
- Zasadniczo otrzymujemy jedynie sporadyczne informacje na temat konkretnych warunków pracy i rafinacji na miejscu. Wiemy, że górnictwo często wiąże się z pracą z wysoce toksycznymi kwasami, bezpośrednio na miejscu, przy odwiertach. Wpompowuje się tam kwas w celu wypłukania tych rzadkich tlenków rud. W rezultacie całe połacie ziemi stały się niezdatne do życia dla flory i fauny i wytwarza się bardzo toksyczne osady, z których część jest również radioaktywna - komentowała dla "Tagesschau" Jana Rückschloss z Fraunhofer Institute for Reliability and Microintegration.
Ostatnia przeszkoda na drodze do rozkruszenia chińskiego monopolu to technologia. Odwrotnie niż w wielu innych przypadkach, na polu wydobycia i rafinacji metali ziem rzadkich to zachód stara się odtworzyć chińskie rozwiązania sięgając po inżynierię wsteczną. W ciągu kilkudziesięciu lat dominacji na tym rynku Chiny opatentowały wiele technologii, a kontrola ich eksportu została wprowadzona przez Pekin już w grudniu 2023 roku.
- W grę wchodzi inżynieria chemiczna, fizyka, kinetyka. Aby ciężkie pierwiastki ziem rzadkich osiągnęły ostateczną, oczyszczoną formę tlenkową, potrzebna jest ogromna wiedza, praktyka i sztuka. A także duże inwestycje - powiedział "The Times" Mark Smith, dyrektor generalny spółki NioCorp, która buduje zakład przetwarzania metali ziem rzadkich w kopalni Elk Creek w stanie Nebraska.
Grupa wsparcia
Budowa zakładu NioCorp w Nebrasce pochłonie 1,2 mld dolarów, a jego uruchomienie zajmie 3 lata. Według dyrektora spółki fabryka w Elk Creek będzie w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych w zakresie dysprozu i terbu, ale jak przyznał w rozmowie z "The Times", jego spółka nie zaspokoi w pojedynkę ogromnego zapotrzebowania na metale ziem rzadkich z innych źródeł niż Chiny.
W ostatnich latach prace wznowiła opisywana na samym początku tego tekstu kopalnia metali ziem rzadkich Mountain Pass, którą wygaszono na przełomie XX i XXI wieku. Próba jej reaktywacji w 2012 roku zakończyła się bankructwem po trzech latach, ale obecny właściciel MP Materials jest zdeterminowana, żeby utrzymać produkcję. Obiekt ten jest aktualnie jedyną działającą kopalnią metali ziem rzadkich w Stanach Zjednoczonych
W maju tego roku MP Materials podpisało porozumienie o współpracy z Maaden - państwową spółką górniczą z Arabii Saudyjskiej. Ma ona dotyczyć utworzenia łańcucha dostaw metali ziem rzadkich na terenie królestwa. Arabia Saudyjska posiada znaczące złoża tych pierwiastków. Podczas majowej wizyty Trumpa państwo podpisało z umowę o współpracy z USA w zakresie strategicznych surowców.
W kontekście metali ziem rzadkich możemy postrzegać także inne kroki oraz deklaracje prezydenta USA - w tym umowa surowcowa z Ukrainą, która podobno miała przekazać połowę swoich bogactw naturalnych - również metale ziem rzadkich Stanom Zjednoczonym. Problem polega na tym, że nasz wschodni sąsiad nie posiada złóż, w których występowałyby one w ilości wystarczającej do opłacalnego wydobycia.
W przełamaniu chińskiego monopolu nie pomoże Donaldowi Trumpowi także Grenlandia. Jak zwracał uwagę "The Times" nad sposobami wydobycia metali ziem rzadkich w tak niesprzyjających warunkach zastanawiali się przez dekady naukowcy z wielu różnych państw świata. Przy obecnie dostępnej technologii nie jest to wykonalne, chociaż na wyspie znajduje się 18% całkowitych rezerw metali ziem rzadkich na świecie.
Realne kierunki, w których można szukać tych strategicznych pierwiastków to cztery kraje Afryki - RPA, Namibia, Uganda i Malawi, Brazylia oraz Australia. W kopalni metali ziem rzadkich spółki Lynas w Mount Weld w Australii Zachodniej wydobywa się rudę, która trafia później do zakładu rafinacji w pobliskim Kalgoorlie lub jest ładowana na statki i przewożona do malezyjskiego miasta Kuantan. Działa w nim największy na świecie zakład przetwórstwa pierwiastków ziem rzadkich, któremu w maju tego roku udało się wytworzyć pierwszą partię dysprozu.
Odwyk Zachodu od chińskich surowców postępuje małymi krokami na przód. To długa wyboista droga, na której pojawi się wiele pokus by wrócić do nałogu i wykorzystania z tanich chińskich pierwiastków. Uzyskanie autonomii strategicznej w zakresie metali ziem rzadkich będzie kosztownym i długim procesem, tymczasem za 6 miesięcy skończy się tymczasowa umowa Waszyngtonu z Pekinem, po czym mogą pojawić się nowe ograniczenia eksportowe.
Opracował Michał Misiura