Ukraińcy chwalą tajemniczy dron byłego szefa Google. Może być rozwiązaniem kluczowego problemu

1 tydzień temu 24

Nie ma na jego temat prawie ?adnych informacji, ani nie wiadomo jak wygl?da. Prawdopodobnie nazywa si? SkySnare i ma wykazywa? si? wysok? skuteczno?ci? w zestrzeliwaniu rosyjskich dron?w. To dzie?o firmy Erica Schmidta, by?ego szefa Google. Jest mo?liwe, ?e pozwoli to znacznie ograniczy? nocne naloty Rosjan.

Str?cony rosyjski dron Gieran-2 prezentowany w Kijowie zagranicznym delegacjom. W tym wypadku izraelskiej Fot. REUTERS/Valentyn Ogirenko

Na razie dron przechwytujący najprawdopodobniej ciągle jest w fazie prób, albo wczesnego wdrożenia na polu walki. Ukraińska gazeta "Ekonomiczna Prawda" podała, że bezzałogowiec firmy Schmidta ma się w nich bardzo dobrze sprawdzać, najlepiej ze wszystkich konkurencyjnych konstrukcji. Ma odpowiadać aż za 90 procent zestrzeleń rosyjskich uderzeniowych bezzałogowców Gieran-2 (potocznie nazywanych też Shahed od ich irańskiego protoplasty) przy pomocy dronów. Rozmówcy gazety twierdzą, że dron-myśliwiec Schmidta wykazuje się wysoką skutecznością głównie dzięki dobremu systemowi identyfikacji celu i naprowadzania, wykorzystującego elementy AI.

Rozwiązanie bardzo palącego problemu

Ukraińskie wojsko nie podaje ile spośród przechwyconej każdej nocy rosyjskich dronów to zasługa przechwytujących bezzałogowców. Nie można więc jeszcze powiedzieć nic na temat konkretnej skali użycia nowych maszyn, czy ocenić wiarygodności twierdzenia o 90 procentach. Jest jednak pewne, że Ukraińcy pokładają w nich ogromną nadzieję i to między innymi w nich upatrują rozwiązania narastającego problemu coraz bardziej zmasowanych rosyjskich ataków powietrznych. Nie w klasycznej obronie przeciwlotniczej w rodzaju amerykańskich systemów Patriot czy niemieckich IRIS-T, bo te są zbyt cenne i drogie w użyciu przeciw prostym masowym dronom uderzeniowym wysyłanym przez Rosjan nad Ukrainę. Pominąwszy to, że nie ma nadziei, iż możliwości produkcji rakiet na Zachodzie dorównają produkcji Gieraniów w Rosji.

Poszukując rozwiązania tego problemu, Ukraińcy już od wielu miesięcy finansują prace nad małymi dronami przechwytującymi. To rozwinięcie pomysłu, który już sprawdza się na froncie od 2024 roku, czyli zmodyfikowanych dronach FPV (sterowanych z pierwszej perspektywy) zestrzeliwujących bezzałogowce rozpoznawcze Rosjan. Do zwalczania Gieraniów potrzeba jednak maszyn zdolnych latać szybciej, wyżej i z lepszą metodą naprowadzania (skuteczną zwłaszcza w nocy), mniej zależną od ręcznego sterowania przez człowieka. Wszystko w formie urządzenia względnie taniego. Różne ukraińskie firmy i organizacje stanęły do rozwiązywania tego problemu. Relatywnie dużo wiadomo na przykład na temat drona "Żądło" firmy "Dzikie Szerszenie", która jako pierwsza na dużą skalę zaczęła wytwarzać bezzałogowce przechwytujące. Pierwsze jego prezentacje i testy bojowe odbyły się jeszcze jesienią 2024 roku. Do dzisiaj maszyna została istotnie zmodyfikowana i rozwinięta. Choć na zdjęciach dalej przypomina pierwszą wersję, to jest choćby wyraźnie większa. Wiadomo też, że jest używana do przechwytywania rosyjskich dronów uderzeniowych i są na to nagrania.

Jednak z jakiegoś powodu do tajemniczy dron firmy Schmidta ma odpowiadać za 90 procent zestrzeleń. - W Ukrainie jest dużo pozytywnych ocen tego systemu. Jeśli będzie możliwe zwiększyć skalę jego użycia, to wraz z innymi podobnymi systemami może pomóc odpowiedzieć na wyzwanie, jakim są rosyjskie drony uderzeniowe - skomentował na X Michael Kofman, amerykański analityk zajmujący się tematem wojny w Ukrainie, który regularnie jeździ do tego kraju.

Skryte prace i ambitne porozumienie

Schmidt zaangażował się w prace nad dronami wojskowymi i wykorzystaniem sztucznej inteligencji do celów militarnych już dobrze ponad rok temu. Od początku wojny w Ukranie nie ukrywał sympatii dla sprawy ukraińskiej i spotykał się nawet z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. W 2023 roku zaczął też publicznie wyrażać się entuzjastycznie na temat prostych dronów jako wojskowej technologii przyszłości. W połowie 2024 roku zaczęły pojawiać się informacje, że skrycie założył firmę White Stork (Biały Bocian), która weszła we współpracę z Ukraińcami celem rozwijania i testowania właśnie takich prostych dronów, w tym używających elementów sztucznej inteligencji. Nie wiadomo nic na temat efektów.

Na początku lipca na jaw wyszła jeszcze firma Swift Beat ("szybki/żwawy rytm") należąca do zarejestrowanej w Estonii firmy Volya Robotics, której jedynym udziałowcem jest Schmidt. Podczas wizyty Zełenskiego w Danii, minister obrony Ukrainy Rustem Umerow podpisał memorandum o współpracy z byłym szefem Google i jego firmą na rzecz szeroko zakrojonej produkcji oraz rozwoju systemów bezzałogowych. Jego ogólne założenia opublikowano i to są właściwie jedyne konkrety na temat inicjatywy dronowej Schmidta. Podstawowe założenie jest takie, że ukraińskie wojsko będzie otrzymywać broń po kosztach produkcji, a w zamian firma Amerykanina będzie miała priorytetowy dostęp do ukraińskich poligonów, ukraińskiego "talentu inżynieryjnego" oraz danych z działań bojowych.

W dokumencie znalazły się też informacje na temat planowanego rozwoju inicjatywy. W tym tego co już najwyraźniej zrobiono, bo zostało to opisane jako "czwarty kwartał 2024" - 3 linie produkcyjne w UE i Ukrainie, skala produkcji na poziomie 100 tysięcy dronów i główny cel rozwojowy drony krążące dalekiego zasięgu (czyli najpewniej skrzydlate bezzałogowce zdolne pokonać kilkadziesiąt kilometrów lub więcej, mogące krążyć we wskazanym regionie i następnie zaatakować wykryty cel). Do drugiego kwartału 2025 roku, czyli już, miały powstać dwie dodatkowe linie produkcyjne, a skala produkcji urosnąć do 300-400 tysięcy maszyn. Głównym celem rozwojowym miały być maszyny przechwytujące. W następnym roku produkcja ma zostać dodatkowo rozproszona do mikro zakładów bliżej frontu i urosnąć do ponad 600 tysięcy dronów rocznie. Celem rozwojowym mają być sterowane przez komputer stanowiska strzeleckie i drony rozpoznawcze działające w roju.

Dodatkowo opisano główne systemy uzbrojenia, które mają być rozwijane i produkowane. Pierwszy to Rayhawk-X czyli czterowirnikowy dron rozpoznawczy, zdolny do 40 min lotu i użycia elementów AI do wykrywania celów. Czyli coś w rodzaju powszechnie używanych na froncie "Maviców", służących do obserwacji na najkrótszych dystansach. Drugi to StrikeBee-2000 czyli wspomniany dron krążący o zasięgu 180 kilometrów i głowicy o wadze 5 kg. Trzeci to SkySnare czyli dron przechwytujący, zdolny do wykonania sprintu z prędkością 1km/sekundę (3600 km/h co sugeruje jakiś silnik rakietowy uruchamiany w pobliżu celu w ostatniej fazie przechwycenia) z głowicą odłamkową na cele manewrujące i balistyczne (czyli poza dronami w rodzaju Gierań i klasycznymi rakietami cruise, też jakieś rakiety balistyczne). Czwarty projekt to Sentinel czyli automatyczna wieżyczka strzelecka zdolna wykrywać cele przy pomocy sztucznej inteligencji. Dwa ostatnie projekty zostały określone jako "w trakcie rozwoju". Dwa pierwsze jakoby były gotowe.

Ukraińskie obawy przed Amerykaninem

Jeśli rzeczywiście dron Schmidta jest używany ze sporymi sukcesami do przechwytywania Gieraniów, to musi chodzić o wspomnianego SkySnare. Nie wiadomo jednak nic konkretnego. Tak samo jak praktycznie nie ma informacji na temat użycia dwóch pierwszych opisanych systemów Rayhawk-X i StrikeBee-2000, choć treść porozumienia sugeruje osiągnięcie już poziomu produkcji rzędu setek tysięcy sztuk. Tak masowo wytwarzana broń powinna być już wyraźnie widoczna na froncie, a tak nie jest. Choć nie wszystkie ukraińskie jednostki dronowe publikują nagrania swoich działań, więc jest możliwe, że funkcjonują gdzieś w cieniu.

"Ekonomiczna Prawda" w swoim tekście na temat Schmidta stwierdza, że współpraca z nim nie wywołuje powszechnej radości w ukraińskim światku militarnym. Ma go otaczać atmosfera braku zaufania i podejrzliwości co do celów. Obawy dotyczą głównie tego, że skutecznie pozyska z Ukrainy technologie i doświadczenie w zakresie dronów bojowych, rozwinie zdolności produkcyjne przy pomocy ukraińskich pieniędzy, a jego firma następnie zdusi na rynku międzynarodowym firmy z Ukrainy. Nie da się ukryć, że Schmidt jest skutecznym biznesmenem wychowanym na ostrej konkurencji w USA, który raczej nie kieruje się sentymentami. Jest inżynierem z wykształcenia, który kierował Google od 2001 do 2015 roku. Potem jeszcze doradzał firmie, ale jednocześnie zajął się współpracą z Pentagonem w obszarze analizy danych i sztucznej inteligencji. Zaangażował się też w projekty z zakresu lotnictwa, a ostatnio też bezzałogowców. 

Jego współpraca z Ukrainą w sposób oczywisty nie ma charakteru altruistycznego, ale ma też na celu rozwój potencjału w zakresie dronów i zbudowanie przodującej na rynku firmy przy pomocy wniosków wyciąganych z realnych walk. Schmidt dysponuje przy tym znacznym majątkiem szacowanym na 34 miliardy dolarów, a przede wszystkim szerokimi znajomościami w świecie biznesu. Do tego ma być szczerze przekonany, iż drony to przyszłość wojny. Schmidt ma regularnie bywać i w Kijowie i na froncie i na ukraińskich poligonach. - On dobrze rozumie to co tu się dzieje. Wielokrotnie jeździł na front do różnych brygad, rozmawiał z dowódcami, widział z bliska, jak pracują operatorzy dronów. Rozumie jak ta technologia wpływa na walki - mówi rozmówca "Ekonomicznej Prawdy", który miał towarzyszyć Amerykanowi w kilku z jego licznych prywatnych wizyt w Ukrainie. 

Inny projekt ukraińskiego drona przechwytującego

Przeczytaj źródło