Front jako laboratorium - czym jest „Test in Ukraine”?
Nowa rządowa platforma umożliwia zagranicznym firmom prowadzenie testów wojskowych innowacji bezpośrednio na ukraińskim froncie. Przedsiębiorstwa mogą korzystać z lokalnych poligonów, współpracować z klastra Brave1 i otrzymywać informacje zwrotne od ukraińskich żołnierzy. Celem jest przyspieszenie rozwoju nowoczesnych technologii bojowych i ich natychmiastowe wdrażanie w warunkach wojennych. Ukraina liczy na zainteresowanie światowych potentatów zbrojeniowych, ale eksperci ostrzegają: testowanie broni w czasie rzeczywistego konfliktu to również ryzyko prawne i polityczne.
Pułapki prawne i szare strefy. Rozmowa z prawnikiem
O tym, jakie zagrożenia niesie ze sobą udział w programie „Test in Ukraine”, opowie nam Roman Iwański, partner w warszawskim biurze kancelarii Fieldfisher, ekspert w zakresie sporów handlowych, prawa międzynarodowego i odpowiedzialności korporacyjnej. W rozmowie poruszymy kwestie odpowiedzialności za szkody, ryzyka związane z wykorzystaniem technologii autonomicznych (broni kierowanych przez AI - przypis red.), a także granice prawa w sytuacjach, gdy wojna staje się przestrzenią dla testów eksperymentalnego uzbrojenia.
Jakie są prawne konsekwencje użycia broni i oprogramowania produkowanych przez spółkę, testowanych w ramach programu „Test na Ukrainie”, w działaniach zbrojnych przeciwko siłom rosyjskim, w świetle międzynarodowego prawa humanitarnego (MPWH) i prawa konfliktów zbrojnych (MPCZ)?
Dopóki broń jest używana zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym (tj. przeciw członkom sił zbrojnych ("combatants"), a nie przeciwko ludności cywilnej i innym grupom wyłączonym z konfliktu zbrojnego, a także nie zadaje zbędnego cierpienia) to taki użytek jest legalny. Trzeba pamiętać, że zgodnie z Traktatem o handlu bronią z 2013 roku zakazany jest eksport broni, która może być wykorzystana do naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego, norm dotyczących praw człowieka, a także terroryzmu i innych przestępstw.
Broń, która ma być dostarczana w ramach testów może potencjalnie być produktem niesprawdzonym, a przez to potencjalnie wzrasta ryzyko, że może być produktem wadliwym. Powoduje to potencjalne dodatkowe ryzyko dla operatorów takich urządzeń lub osób trzecich, na które może się rozciągać możliwość poniesienia strat w związku z niewłaściwym użytkowaniem sprzętu zbrojnego lub jego awarii.
Interesująco się sprawa ma w kontekście technologii, takich jak broń autonomiczna, gdzie istnieje luka w mechanizmach odpowiedzialności, trudno ustalić, kto ponosi winę w przypadku złamania prawa wojny: producent, operator, państwo czy algorytm. To wyzwanie dla prawa międzynarodowego, które wciąż nie nadąża za rozwojem technologii.
Od legalnego dostarczenia broni, która ma być wykorzystana zgodnie z prawem wojny trzeba odróżnić sytuację, w której broń jest dostarczana umyślnie w celu popełnienia zbrodni wojennej. Taką odpowiedzialność może ponosić osoba fizyczna, która dostarcza broń i taką odpowiedzialność wprowadza Statut Rzymski, regulujący działalność Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. W przypadku celowego dostarczania broni w takim zamiarze, odpowiedzialność karną mogą ponieść odpowiednie osoby w przedsiębiorstwie zajmującym się produkcją i dystrybucją broni. Taka jednak sytuacja wydaje się być wielce mało prawdopodobna w przypadku programu "Test na Ukrainie".
Czy spółka, dostarczając i testując sprzęt wykorzystywany bezpośrednio na polu walki, może ponosić odpowiedzialność prawną za sposób jego użycia przez stronę ukraińską, w szczególności w przypadku ewentualnych naruszeń MPWH (np. ataków na ludność cywilną, użycia zakazanych środków walki, naruszenia zasady proporcjonalności)?
Jeśli producent dostarcza i testuje sprzęt, a jego użycie znajduje się w gestii sił zbrojnych Ukrainy, producent ten nie może ponosić odpowiedzialności prawnej za sposób jego użycia. Odpowiedzialność za przestrzeganie Międzynarodowego Prawa Humanitarnego Konfliktów Zbrojnych (MPHKZ) spoczywa na sygnatariuszach umów międzynarodowych, takich jak Konwencje Genewskie i Konwencje Haskie, zawierające zasady humanitaryzmu, proporcjonalności i rozróżniania.
Jednym z sygnatariuszy Konwencji Genewskich i Haskich był Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR). Po rozpadzie ZSRR w 1991 roku, Rosja i Ukraina „odziedziczyły” uprawnienia i zobowiązania międzynarodowe ZSRR jako państwa sukcesyjne.
Zatem podczas wojny rosyjsko-ukraińskiej, odpowiedzialność za przestrzeganie Konwencji Genewskich i Haskich, w tym zasad humanitaryzmu, proporcjonalności i rozróżniania, spoczywa na Rosji i Ukrainie jako na państwach, a nie na spółce dostarczającej i testującej sprzęt.
Kto ponosi odpowiedzialność prawną za szkody wynikłe z użycia testowanego sprzętu i oprogramowania, zarówno w przypadku uszczerbku na zdrowiu (np. zranienia żołnierzy testujących), jak i zniszczeń mienia?
Testowany sprzęt w świetle obowiązujących przepisów może być uznawany za produkt niebezpieczny (wadliwy), który nie może nie gwarantować bezpieczeństwa przy jego zwyczajnym użytkowaniu. Choć w zwyczajnych okolicznościach odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny nie można wyłączyć ani ograniczyć, to w przypadku działań wojennych dodatkowo powstaje odpowiedzialność państwa za szkody wynikłe z działań wojennych.
Warmate na ukraińskim dronie morskim / Telegram
Czy udział polskiej spółki w testowaniu sprzętu wojskowego na froncie nie narusza zasady neutralności lub innych międzynarodowych zobowiązań Polski wynikających np. z umów międzypaństwowych czy statusu państwa niebędącego stroną konfliktu?
Nie, taki udział nie narusza zobowiązań. Co więcej, w 2022 roku, po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę uchwalone zostały przepisy, których celem było ułatwienie bezpłatnego przekazywania broni Ukrainie. Polska wspierając militarnie Ukrainę (niezależnie, czy przez pomoc państwową, czy też prywatną pomoc za zgodą państwa) posiada status "non-belligerent". Oznacza to, że Polska nie bierze udziału w konflikcie zbrojnym, ani nie bierze bezpośredniego udziału w operacjach militarnych, jednakże wspiera dostawami stronę wojującą. Co ważne – dostarczanie Ukrainie broni, pomocy finansowej i wywiadowczej jest w perspektywie prawa międzynarodowego legalne i wynika z prawa do samoobrony zbiorowej, które to zostało wyrażone w Karcie Narodów Zjednoczonych. Warto też pamiętać, że Karta Narodów Zjednoczonych, choć jest kamieniem milowym w drodze o pokój na świecie, to nie jest ona przystosowana do sytuacji, w której jeden ze stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ prowadzi czynną i otwartą wojnę przeciwko innemu członkowi ONZ, gdyż ze względu na prawo veta, rada jest sparaliżowana w działaniu, o czym przekonaliśmy się na przestrzeni dekad.
Jak program „Test na Ukrainie” może być oceniany z perspektywy międzynarodowych traktatów dotyczących kontroli zbrojeń i nierozprzestrzeniania broni?
Dopóki broń jest używana w zgodzie z międzynarodowym prawem humanitarnym (tj. przeciw kombatantom - członkom sił zbrojnych, a nie przeciwko ludności cywilnej i jednocześnie nie zadaje zbędnego cierpienia) to taki użytek jest legalny. Trzeba pamiętać, że zgodnie z Traktatem o handlu bronią z 2013 roku zakazany jest eksport broni, która może być wykorzystana do naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego, norm dotyczących praw człowieka, a także terroryzmu i innych przestępstw.
Mowa tu jest cały czas o broni konwencjonalnej, której regulowane rozprzestrzenianie nie jest zabronione. Wątpliwości mogą się pojawić przy na przykład eksporcie broni kasetowej, której używanie w Polsce, Rosji i na Ukrainie nie jest zabronione, choć stanowisko doktryny międzynarodowej sprzeciwia się jej użyciu. Tak jak wcześniej wskazano, identyfikowane są ryzyka związane z korzystaniem broni zautomatyzowanej. Zaniepokojenie wykorzystaniem sztucznej inteligencji do celów militarnych zostało też wyrażone w rezolucji Parlamentu Europejskiego w 2021 roku, co świadczy o rosnącej świadomości wykorzystania nowych technologii w wojskowości – choć jeszcze nie pojawiły się przepisy znacząco to regulujące.
Podsumowanie rozmowy z prawnikiem
Program „Test na Ukrainie” otwiera nowe możliwości dla branży zbrojeniowej, ale wiąże się też z licznymi pułapkami prawnymi. Mecenas Roman Iwański podkreślił, że choć testowanie broni w warunkach realnego konfliktu jest możliwe i zgodne z prawem międzynarodowym – pod warunkiem przestrzegania zasad humanitaryzmu, proporcjonalności i rozróżniania celów – to odpowiedzialność za sposób użycia sprzętu spoczywa przede wszystkim na państwie ukraińskim, nie zaś na jego dostawcach.
Firmy muszą jednak brać pod uwagę ryzyko technologiczne i prawne. W przypadku wadliwego działania broni, czy nieoczekiwanych skutków użycia technologii autonomicznych, mogą pojawić się pytania o odpowiedzialność cywilną, a nawet karną – zwłaszcza jeśli dowiedziono by, że sprzęt został dostarczony z pełną świadomością możliwości jego użycia w sposób sprzeczny z prawem wojny.
Nie bez znaczenia jest również kwestia neutralności międzynarodowej i przestrzegania traktatów o nierozprzestrzenianiu broni. Choć udział w programie nie narusza zobowiązań państw takich jak Polska, firmy muszą działać ostrożnie, by nie naruszyć zakazów dotyczących np. eksportu broni zakazanej lub stosowania AI w nieuregulowany sposób.