Tysiące opóźnionych lotów. Powodem brak kontrolerów

3 tygodni temu 17

W Stanach Zjednoczonych trwa częściowe zawieszenie działalności administracji federalnej, czyli tzw. shutdown. Skutki tej sytuacji odczuwają już nie tylko urzędnicy, ale przede wszystkim pasażerowie i pracownicy lotnisk. Problemy z zapewnieniem pełnej obsady stanowisk kontroli ruchu lotniczego doprowadziły do tysięcy poważnych opóźnień na wielu amerykańskich lotniskach.

Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) poinformowała, że we wtorek na terenie Stanów Zjednoczonych odnotowano ponad 2,3 tysiąca opóźnionych lotów. Najbardziej dotknięte były największe porty lotnicze, w tym lotnisko Newark w Nowym Jorku, gdzie z powodu braków kadrowych przyloty i odloty były wstrzymywane nawet na 30 minut.

Problemy nie ominęły także Centrum Kontroli Ruchu Lotniczego w Atlancie, co przełożyło się na ograniczenie liczby przylotów na chicagowskim lotnisku O'Hare - jednym z najbardziej ruchliwych portów lotniczych w kraju.

Sytuacja była szczególnie trudna w poniedziałek na lotnisku Hollywood Burbank, gdzie wieża kontroli ruchu lotniczego przez pewien czas pozostawała nieobsadzona. Brak kontrolerów spowodował średnie opóźnienia startów sięgające 2,5 godziny, a 12 lotów zostało całkowicie odwołanych. Normalny ruch udało się przywrócić dopiero następnego dnia.

Według danych agencji Reuters, około 13 tysięcy kontrolerów ruchu lotniczego oraz 50 tysięcy funkcjonariuszy Krajowej Administracji Bezpieczeństwa Transportu (NTSA) musi stawiać się do pracy nawet w czasie shutdownu. Jednakże, mimo wykonywania obowiązków, nie otrzymują oni wynagrodzenia. Kontrolerzy mają otrzymać częściową wypłatę dopiero 14 października, co dodatkowo pogarsza morale i wpływa na liczbę osób korzystających ze zwolnień lekarskich.

Minister transportu Sean Duffy poinformował, że FAA odnotowała wzrost liczby kontrolerów korzystających ze zwolnień lekarskich. W niektórych przypadkach, na wybranych lotniskach, brakowało nawet połowy personelu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo ruchu lotniczego. Jeśli nie będziemy mieli kontrolerów, zadbamy inaczej o bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej. Spowolnimy ruch - tłumaczył Duffy w telewizji Fox News.

Obecny kryzys przypomina sytuację z 2019 roku, kiedy podczas 35-dniowego unieruchomienia pracy rządu również wzrosła liczba nieobecnych w pracy kontrolerów i funkcjonariuszy NTSA. Wówczas wydłużył się czas oczekiwania na punktach kontroli pasażerów, a władze były zmuszone do spowolnienia ruchu lotniczego, zwłaszcza w rejonie Nowego Jorku.

Przyczyną obecnych problemów jest zablokowanie w Senacie USA ustawy zapewniającej finansowanie rządu. W efekcie od 1 października trwa częściowe zawieszenie działalności administracji federalnej. W poniedziałek Senatowi ponownie nie udało się przełamać impasu w sprawie finansowania, co oznacza, że shutdown będzie się przeciągał, a sytuacja na lotniskach może się jeszcze bardziej pogorszyć.

Przeczytaj źródło