"Warunek Trumpa, by NATO przestało kupować rosyjską energię - słuszny, choć trudny (np. Turcja). Warunek, by NATO nałożyło 50-100 proc. ceł na Chiny - niemożliwy, zaporowy. Czyni to z całej tej deklaracji tylko pretekst, by mógł zrzucić z własnych pleców temat wojny z Rosją" - napisał na platformie X Jakub Jakóbowski, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
W sobotę Donald Trump opublikował w mediach społecznościowych list do państw członkowskich NATO. "Jestem gotowy nałożyć poważne sankcje na Rosję, gdy wszystkie kraje NATO zgodzą się i zaczną robić to samo, a także gdy wszystkie kraje NATO przestają kupować ropę od Rosji" - stwierdził amerykański prezydent w pierwszych słowach. Z kolei do nałożenia dodatkowych ceł na Chiny przekonywał, pisząc, że "Chiny mają silną kontrolę, a nawet wpływ na Rosję, a te potężne cła przełamią ten wpływ".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wicepremier odpowiada Trumpowi. "Rosja zaatakowała Polskę, zrobiła to z premedytacją"
Według Jakóbowskiego ten warunek jest nie do spełnienia. "Bo sam Trump przecież próbował takiego poziomu ceł na Chiny, i sam nie wytrzymał. Widząc katastrofalne skutki dla własnej gospodarki, sam bojąc się chińskiej zemsty (metale ziem rzadkich). Jestem w 100% za ostrą presją na Chiny ws. Rosji, ale mówmy realnie" - dodał.
Które kraje NATO kupują jeszcze rosyjską ropę naftową?
Przed wybuchem wojny w Ukrainie to Rosja była głównym dostawcą ropy naftowej do państw Unii Europejskiej. Jednak już w 2022 r. Bruksela wprowadziła embargo na sprowadzanie ropy drogą morską oraz produktów jej rafinacji. Jak wylicza Eurostat, w rezultacie import rosyjskiej ropy do Europy spadł z 14,06 mld euro w I kwartale 2021 r. do 1,48 mld euro w analogicznym okresie 2025 r.
Zgodnie z danymi Centre for Research on Energy and Clean Air za lipiec 2025 r. w czołówce europejskich krajów-importerów rosyjskich surowców kopalnych były: Węgry, Francja, Słowacja, Belgia i Hiszpania. Największy udział w imporcie rosyjskiej ropy i paliw mają jednak Węgry i Słowacja, gdy pozostali sprowadzają głównie gaz.
Państwami członkowskimi Sojuszu, oprócz USA, jest jeszcze 31 innych krajów. W Unii Europejskiej do NATO nie należą Austria, Irlandia, Malta i Cypr. Wśród członków NATO importerem rosyjskiej ropy cały czas pozostaje Turcja. Co więcej, rządzony przez Recepa Tayyipa Erdoğana kraj jest trzecim na świecie importerem ropy naftowej z Rosji, tuż za Chinami i Indiami.
Kilka tygodni temu agencja Reutera, powołując się na swoje źródła, pisała, że w czerwcu Turcja zwiększyła import ropy Urals do najwyższego poziomu od 12 miesięcy, czyli 400 tys. baryłek dziennie (1,64 mln ton ropy). Było to możliwe dzięki spadkom ceny surowca oraz dużym rabatom producentów. Od początku kwietnia ten gatunek ropy utrzymywał swoją cenę poniżej 60 dol. za baryłkę. Jak pisała "Rzeczpospolita", w ten sposób "od początku wojny Turcy wspomogli wojenny budżet Putina kwotą 69 mld euro".
Cła na Chiny ważniejsze niż rosyjska ropa? Ekspert o liście Trumpa
Jakub Wiech, ekspert rynku energetycznego, uważa, że w liście Trumpa warunki dotyczące ropy z Rosji są mało istotne. "Tak naprawdę to w poniższym liście najważniejsze jest stanowisko względem Chin, nie Rosji" - stwierdził w swoim wpisie na platformie X.
"Pan prezydent Trump oczekuje od - szeroko pojętego - Zachodu, że stanie z nim ramię w ramię w rywalizacji z Chinami. Wzmianki np. na temat ropy z Rosji są mało istotne, bo po unijnym embargo UE - która jest najważniejszym adresatem tego listu - prawie tej rosyjskiej ropy nie kupuje (z wyjątkami pokroju Węgier czy Słowacji). Nawet rozciągając sprawę na inne nośniki energii widać, że UE gwałtownie zmniejszyła swoją zależność energetyczną od Rosji; trwają teraz dyskusje o całkowitym odejściu od rosyjskich surowców. Natomiast uzależnienie od Chin to zupełnie inna para kaloszy. Ono jest obecnie znacznie groźniejsze dla UE niż uzależnienie od Rosji. Więc pytanie: co zamierzamy z tym zrobić" - dodał Wiech.
W oczekiwaniu na silniejsze sankcje ze strony USA
W piątek prezydent Donald Trump powiedział w wywiadzie dla telewizji Fox News, że jego cierpliwość wobec przywódcy Rosji Władimira Putina wyczerpuje się, ale nie zagroził Moskwie nowymi sankcjami.
Z kolei minister energii USA Chris Wright powiedział 8 września w wywiadzie dla dziennika "Financial Times", że kraje Unii Europejskiej powinny zaprzestać kupowania rosyjskiej ropy i gazu, jeśli chcą, aby Waszyngton zaostrzył sankcje gospodarcze wobec Moskwy.
USA naciskają na europejskie kraje G7, aby nałożyły cła na Indie i Chiny za kupowanie rosyjskiej ropy naftowej - informował "Financial Times", powołując się na trzech urzędników. Było to na dzień przed publikacją listu Donalda Trumpa. Amerykańska administracja chce w ten sposób zakręcić kurek z pieniędzmi dla Kremla i wywrzeć presję na Rosję, aby ta zakończyła wojnę w Ukrainie.
Jeszcze przed sierpniowym szczytem Trump-Putin na Alasce, prezydent USA groził nałożeniem dodatkowych ceł na każdy kraj kupujący rosyjską energię, aby wywrzeć presję na Putina w sprawie rozmów pokojowych z Ukrainą. Było to po tym, gdy podwoił cła na produkty z Indii do 50 proc. z powodu ich zakupów ropy z Moskwy. Podniesienie ceł na Chiny mogłoby jednak zagrozić trwającemu rozejmowi handlowemu.
Pomysł administracji prezydenta Trumpa zakłada nawet 100-procentowe cła, które miałyby zniechęcić Pekin i Delhi do kontynuowania zakupów ropy z Rosji. Zdaniem amerykańskiego Departamentu Skarbu taki ruch miałby zmniejszyć fundusze na rosyjską machinę wojenną i tym samym przybliżyć Moskwę do negocjacji pokojowych z Kijowem.