Data utworzenia: 21 sierpnia 2025, 15:28.
Brak wystarczającej liczby toalet publicznych i rosnący ruch turystyczny to połączenie, które coraz mocniej uderza w branżę gastronomiczną. W popularnych miejscowościach, takich jak Sopot, turyści nagminnie korzystają z łazienek w lokalach, nie będąc klientami. To nie tylko generuje straty, ale też frustruje właścicieli i pracowników.
Coraz więcej restauratorów skarży się na turystów korzystających z ich toalet, choć nie zostawiają w lokalu ani złotówki. Problem dotyczy nie tylko braku kultury, ale też infrastruktury – brakuje ogólnodostępnych sanitariatów, szczególnie nad morzem i w dużych miastach turystycznych. Właściciele zwracają uwagę, że potrzebują pilnych działań ze strony samorządów.
Turyści wchodzą do restauracji prosto z plaży. I tutaj zaczyna się problem
W sezonie letnim lokale gastronomiczne w miejscowościach nadmorskich przeżywają prawdziwe oblężenie – nie tylko przez klientów, ale też przez osoby, które chcą jedynie skorzystać z łazienki. Jak relacjonuje Edyta Okroj-Wierzbicka z Akademii Gastronomii, w Sopocie codziennie do restauracji zaglądają ludzie prosto z plaży lub miejskich imprez, traktując toalety jak ogólnodostępne.
"To największe wyzwanie. Do restauracji wchodzą tłumnie nie klienci, a ludzie z ulicy – prosto z plaży, deptaku, imprez miejskich. Nie zostawiają w lokalu ani złotówki. Często nawet nie powiedzą "dzień dobry". Ale blokują toalety dla faktycznych gości, tworzą kolejki, przekształcają łazienkę w przebieralnię albo myją z siebie piasek jak pod prysznicem na siłowni" – wyjaśnia Edyta Okroj-Wierzbicka w rozmowie z portalem eSopot.
Zwykła potrzeba, a tyle kontrowersji. Co dzieje się w jednym z najczęściej odwiedzanych regionów
Zdarza się, że w łazienkach powstają kolejki, a same pomieszczenia są wykorzystywane jak przebieralnie. Turyści zmywają z siebie piasek, zostawiają mokre ręczniki, a czasem wchodzą bez słowa. Takie sytuacje ograniczają dostęp do toalet dla realnych gości i obciążają lokal dodatkowym sprzątaniem.
Restauratorzy liczą straty. Znikają nie tylko środki czystości
Niechciane wizyty wiążą się nie tylko z bałaganem, ale i konkretnymi kosztami. Konieczność częstszego sprzątania to dodatkowa praca i wyższe rachunki. Problemem są także zapchane toalety i zniszczenia, które zostawiają po sobie osoby korzystające z łazienek bez pytania.
Branża notorycznie zgłasza kradzieże papieru toaletowego, mydła, odświeżaczy powietrza, ozdób, a nawet… zapachowych patyczków i ramek z cytatami. W niektórych lokalach "znikają" nawet dozowniki
— przekazuje Okroj-Wierzbicka. Takie zdarzenia zdarzają się regularnie i są raportowane przez właścicieli lokali z całej Polski.
Właściciele lokali próbują przeciwdziałać sytuacji poprzez wieszanie tabliczek informujących, że toalety są dostępne tylko dla klientów. Niestety, w wielu przypadkach takie komunikaty są ignorowane. Personel nie ma narzędzi do egzekwowania tych zasad, a każda interwencja rodzi ryzyko konfliktu.
Źródło: eSopot / Ofemin