Data utworzenia: 20 sierpnia 2025, 21:29.
Byli ok. 100 metrów od brzegu niestrzeżonej plaży w Łebie (woj. pomorskie). Tonęli. W morzu było pięcioro dzieci i ich opiekun. Tylko szczęśliwe zrządzenie losu sprawiło, że udało się ich uratować. Te kolonie mogły skończyć się tragicznie dla kilku rodzin. Sprawą zajęli się śledczy. Jest pierwszy ruch prokuratury.
Poniedziałkowe popołudnie, 18 sierpnia, w Łebie. Tego dnia na plażach powiewają czerwone flagi. To bezwzględny zakaz kąpieli. Morze jest wzburzone. Wysokie fale i silne prądy wsteczne mogą w ułamku sekundy doprowadzić do tragedii.
Łeba. Dzieci z kolonii zaczęły tonąć w morzu
Pomimo fatalnych warunków pogodowych do wody wchodzą odpoczywające na koloniach dzieci. Mają od 11 do 13 lat. Przyjechali nad morze z Małopolski.
Pięcioro dzieci i ich opiekun wchodzą do morza z niestrzeżonej plaży. Ta strzeżona jest ok. 300 metrów dalej. Są ok. 100 metrów od brzegu, gdy dochodzi do dramatu. Wszyscy zaczynają tonąć.
Tylko cud sprawia, że w tym momencie w pobliżu znajduje się patrol pieszy ratowników wodnych. To oni zauważają, co dzieje się w morzu. Reagują. Podejmują akcję ratowniczą i wzywają wsparcie.
Kolejno docierają ratownicy z najbliższego stanowiska. Są quady ze sprzętem medycznym. Z wody udaje się podjąć całą szóstkę. Wszyscy mają zachowane funkcje życiowe, są przytomni. Dwójce dzieci jest udzielana pomoc przez ratowników medycznych. Jedna z dziewczynek trafia do szpitala.
Jesteśmy świadomi, że od największej tragedii w historii wypoczynku dzieci nad morzem, te dzieciaki uratował cud – obecność patrolu ratowników wodnych na plaży niestrzeżonej. Byli w odpowiednim miejscu i czasie
– przekazało Gniewińskie WOPR, które opisało dramatyczną sytuację.
Opiekun kolonii z zarzutem
Opiekun oraz kierownik kolonii zostali przekazani funkcjonariuszom policji. Sprawą zajęła się prokuratura i pomorskie kuratorium oświaty.
44-letni opiekun, który pozwolił pięciorgu dzieciom na wejście do wzburzonego morza przy czerwonej fladze i na niestrzeżonym kąpielisku, usłyszał zarzuty. Jak podało Radio Zet, mężczyzna odpowie za narażenie człowieka na niebezpieczeństwo i to w sytuacji, gdy na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad narażoną osobą. A tak było w przypadku opiekuna kolonii.
Mężczyźnie grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
(Źródło: Fakt.pl, Gniewińskie WOPR, Radio Zet)
/5
Gniewińskie WOPR / Facebook
/5
Gniewińskie WOPR / Facebook