To było zwycięstwo nauki, krajów najbardziej zagrożonych zmianą klimatu i tych zdecydowanych, aby negatywnym zjawiskom przeciwdziałać. 12 grudnia 2015 roku, po dwóch tygodniach szczytu klimatycznego COP21 we Francji, przyjęty został przełomowy dokument: Porozumienie paryskie.
Zobacz wideo Szymon Malinowski: Nie doceniamy naszego wpływu na klimat w skali planetarnej
Niemal 200 państw świata nie tylko zgodziło się, że musimy zatrzymać zmianę klimatu, ale też postawiło sobie wtedy konkretne cele i prawnie zobowiązało do ich realizacji.
Po tym momencie nadziei przyszła jednak dekada wyzwań. Porozumienie trwa, ale nie sprzyjają mu burzliwe czasy. Nowe kryzysy, takie jak pandemia czy wojna, odciągają uwagę polityków od klimatu, a w niektórych krajach populiści obrali sobie politykę klimatyczną za kozła ofiarnego. Ostatnie kilka lat przyniosły rekord emisji gazów cieplarnianych, najwyższą temperaturę Ziemi w historii pomiarów i wszystko, co za tym idzie.
- Po 10 latach od podpisania porozumienia musimy - przynajmniej na razie - przyznać się do porażki. Pomimo postępów w rozwijaniu energii odnawialnej i przełomów w elektryfikacji transportu, globalne emisje nadal rosną. (...) Oceany nagrzewają się szybciej niż przewidywano, a kluczowe systemy ziemskie, takie jak tropikalne rafy koralowe, zbliżają się do krytycznych progów. Przekroczenie limitów jest obecnie nieuniknione, co stawia świat w niebezpieczeństwie. Naszą jedyną realną nadzieją jest teraz to, że świat zda sobie sprawę z tej porażki - oraz tych zagrożeń - i podejmie odpowiednie działania - powiedział przy okazji rocznicy prof. Johan Rockström, dyrektor Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu.Czym jest Porozumienie paryskie
Porozumienie paryskie zostało przyjęte przy zgodzie praktycznie wszystkich krajów świata, w tym Polski. Kilka miesięcy później ratyfikowała je premierka Beata Szydło.
Międzynarodowe działania na rzecz zatrzymania zmiany klimatu trwają od dawna, a już w latach 90. powstała ONZ-owska Konwencja klimatyczna. Jednak dopiero w 2015 roku na szczycie w Paryżu doszło do przełomu. Po raz pierwszy ujęto limit wzrostu globalnej temperatury - co dziś jest fundamentem działań na rzecz klimatu. W porozumieniu zgodzono się:
Utrzymać wzrost średniej temperatury na świecie znacznie poniżej 2°C ponad poziom sprzed epoki przemysłowej oraz kontynuowanie wysiłków na rzecz ograniczenia wzrostu temperatury do 1,5°C (...), uznając, że znacznie zmniejszyłoby to ryzyko i skutki zmian klimatu.Opublikowane w kolejnych latach raporty naukowe pokazują, że poziom 1,5 stopnia ocieplenia jest dla ludzi "umiarkowanie bezpieczny". Już teraz widzimy co prawda negatywne skutki zmiany klimatu - silniejsze susze, huragany, powodzie (jak ta na południu Polski w 2024 roku). Jednak - zatrzymując wzrost temperatury w okolicy 1,5 stopnia - powinniśmy uniknąć o wiele gorszych skutków.
Zatem po 10 latach od momentu, gdy kraje świata postawiły sobie ten cel, warto zapytać: jak nam idzie? Jeśli spojrzeć tylko na temperaturę i emisje, które powodują globalne ocieplenie, to sytuacja wygląda fatalnie. Jednak szerszy kontekst pokazuje, że był to też czas gigantycznego postępu - nawet jeśli wciąż jest on dalece niewystarczający.
Rekordowy poziom zanieczyszczeń
Od 2015 roku poziom CO2 (i innych gazów cieplarnianych, w tym metanu) nie tylko rośnie - ale rośnie coraz szybciej. W tym roku osiągnie on 425 ppm (cząstek na milion). W 2015 roku było to niespełna 400 ppm, w 1990 roku - 354 ppm, a zanim rozpoczęła się epoka przemysłowa (i wraz z nią masowe spalanie węgla, a później ropy i gazu) - stężenie CO2 utrzymywało się w okolicy 280 ppm. Zatem od podpisania Porozumienia paryskiego nie udało nam się nawet spowolnić tempa wzrostu zanieczyszczeń klimatycznych.
Nauka jasno mówi, że tak długo, jak długo będzie przybywać gazów cieplarnianych w atmosferze - temperatura Ziemi będzie rosnąć. Nic więc dziwnego, że od 2015 roku padają kolejne rekordy temperatury planety, a rok 2024 był najgorętszym w historii.
Coraz bardziej zbliżamy się do przekroczenia poziomu ocieplenia o 1,5 stopnia Celsjusza. Gdy przyjmowano Porozumienie paryskie, była to dość odległa perspektywa. Przy ówczesnym tempie ocieplenia, taki wzrost temperatury przypadałby na początku lat 40.
Jednak od tego czasu emisje rosły, a ocieplenie przyspieszyło. Rok 2024 był pierwszym pojedynczym rokiem w historii z temperaturą o 1,5 stopnia wyższą od tej sprzed epoki przemysłowej. Zaś średnia wieloletnia temperatura wzrośnie o 1,5 stopnia już w okolicy 2030 roku (jeśli utrzyma się obecne tempo globalnego ocieplenia).
Rewolucja energii odnawialnej
Wraz ze wzrostem temperatury Ziemi, grozi nam przekroczenie tak zwanych punktów krytycznych, po których pewne zmiany stają się nieodwracalne, a do tego mogą nawet napędzać dalsze ocieplenie. Wśród nich jest m.in. utrata pokrywy lodowej na biegunach (przez co mniej światła słonecznego będzie odbijać się od białej powierzchni, potęgując ocieplenie) oraz wysychanie i stepowienie puszczy amazońskiej (przez co utracilibyśmy część zdolności pochłaniania dwutlenku węgla).
Jednak coraz częściej mówi się także o pozytywnych punktach zwrotnych, które napędzają odejście od paliw kopalnych. Wśród nich wymienia się spadek ceny energii odnawialnej poniżej kosztu tej z paliw kopalnych, czy wyprzedzenie sprzedaży aut spalinowych przez elektryczne.
10 lat od Porozumienia paryskiego pozwoliło nam zbliżyć się - o ile nie przekroczyć - niektóre punkty zwrotne. Jak pokazują dane, opisywane przez brytyjski think-tank energetyczny Ember, w pierwszej połowie roku po raz pierwszy w historii na świecie wyprodukowano więcej prądu z odnawialnych źródeł energii niż z elektrowni węglowych.
Kiedy zsumujemy inne paliwa kopalne (ropę, gaz), to wciąż są one na prowadzeniu, jednak dystans się zmniejsza. Zaś w Unii Europejskiej już kilka lat temu zaczęliśmy czerpać więcej energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych niż ze wszystkich paliw kopalnych. W Polsce w 2015 roku węgiel odpowiadał za około 85 proc. produkcji elektryczności, a w 2025 roku ta wartość zbliży się do 50 proc.
Szczególnie w energii słonecznej mamy do czynienia z globalnym boomem. Cena paneli fotowoltaicznych spadła w ostatniej dekadzie o około 90 proc. To sprawia, że upowszechniają się już nie tylko w krajach rozwiniętych, jak Polska (mamy obecnie więcej fotowoltaiki, niż poprzedni rząd spodziewał się w roku 2040), ale też w państwach rozwijających: Brazylii czy Indiach. W krajach takich jak Pakistan, gdzie energia słoneczna także przeżywa rozkwit, zaczyna ona zapewniać dostęp do elektryczności w miejscach, gdzie dotąd był on ograniczony i niestabilny.
Ostatnie 10 lat przyniosło rewolucję na rynku samochodów elektrycznych. W 2015 roku był w powijakach, a elektryki stanowiły najwyżej drogą nowinkę, której używanie było mało praktyczne. Rocznie sprzedawano około pół miliona sztuk na całym świecie. W 2025 roku ta liczba wzrosła 40-krotnie i zbliża się do 20 milionów. Dostępne są setki modeli różnych marek, a biorąc pod uwagę całkowity koszt użytkowania - auta elektryczne stają się konkurencyjne cenowo dla spalinowych.
W Norwegii elektryki stanowią już ponad 90 proc. rynku nowych aut. W Chinach już co drugi sprzedawany samochód ma baterię, co zaczyna odbijać się na zapotrzebowaniu na ropę. To rosło bardzo szybko przez ostatnie 20 lat, ale w 2024 roku po raz pierwszy spadło. Polska jest pod tym względem w tyle, ale także u nas sprzedaż aut elektrycznych rośnie i w tym roku już około 1 na 10 nowych samochodów ma wtyczkę do ładowania.
Obok przyspieszającego upowszechniania się samochodów elektrycznych trwa rewolucja w dziedzinie baterii. To spadek ich ceny i poprawa jakości w dużej mierze przyczyniły się do sukcesu samochodów elektrycznych. Teraz opłacalne staje się też wykorzystywanie bateryjnych magazynów energii, łączonych z OZE. Wiatraki lub fotowoltaika produkują prąd praktycznie za darmo przy dobrych warunkach, zaś bateria pozwala zmagazynować jego część i wykorzystać na przykład po zachodzie słońca.
W ciągu ostatniej dekady koszt baterii spadał średnio o 20 proc. rocznie. W 2015 roku koszt bateryjnego magazynu energii wynosił przeciętnie 1500 dolarów za kilowatogodzinę, a obecnie - według szacunków Ember - to 125 dolarów.
- Ekonomika baterii zmieniła się nie do poznania. Fotowoltaika to już nie tylko tania energia elektryczna w ciągu dnia - może być dostępna w dowolnym momencie. To przełom dla krajów o szybko rosnącym zapotrzebowaniu i dużych zasobach energii słonecznej - komentowała Kostantsa Rangelova, analityczka Ember.
Jaka czeka nas przyszłość?
Chociaż nie widzimy tego po dotychczasowym wzrośnie zanieczyszczeń oraz temperatury Ziemi, to postęp technologiczny i polityczny przynosi efekty. Najkrótsze podsumowanie tego, w jakim miejscu jesteśmy, brzmi: prawdopodobnie unikniemy najgorszego scenariusza, ale praktycznie nie mamy już szans na najmniej groźny.
Polityki i działania krajów sprzed Porozumienia paryskiego - jak wylicza portal Climate Action Tracker - oznaczałyby wzrost zanieczyszczeń aż do drugiej połowy XXI wieku i utrzymanie ich wysokiego poziomu. To oznaczałoby ocieplenie klimatu o 3,6 stopnia Celsjusza do 2100 roku (i dalszy wzrost w kolejnym stuleciu).
Wszystkie przyjęte od tego czasu polityki, plany klimatyczne poszczególnych krajów oraz już realizowane działania powinny pozwolić na osiągnięcie szczytu emisji gazów cieplarnianych w niedalekiej przyszłości i ich powolny spadek przez resztę stulecia. To doprowadziłoby do 2,6 stopni ocieplenia - które wciąż oznacza nieraz katastrofalne skutki, ale to lepszy scenariusz niż ten sprzed 10 lat.
Biorąc pod uwagę obietnice z ostatnich szczytów klimatycznych (w tym potrojenia energii odnawialnej do 2030 roku i ścięcia emisji metanu), mielibyśmy szanse na o wiele szybsze ograniczenie zanieczyszczeń i zatrzymanie ocieplenia już na poziomie 1,7 stopnia. To zależy jednak od tego, czy takie plany zostaną zrealizowane - i w jakim tempie.
Chociaż różnice mogą wydawać się niewielkie, to skutki ocieplenia o 1,5, 2,5 i 3,5 stopnia różnią się diametralnie. To nieco jak z temperaturą ciała człowieka - 1,5 stopnia różnicy (czyli około 38 stopni gorączki) wskazuje na chorobę, ale niekoniecznie bardzo poważną. A już ponad 40 stopni oznacza poważne zagrożenie dla zdrowia.
Jak czytamy w raporcie międzynarodowej grupy naukowców, chociaż dzięki postępowi od czasu Porozumienia paryskiego możemy uniknąć wzrostu temperatury o blisko 4 stopnie Celsjusza, to ocieplenie o 2,6 stopnia też jest bardzo niebezpieczne.
Jak tłumaczą, "każdy ułamek stopnia ocieplenia powoduje częstsze i intensywniejsze upały". W świecie gorętszym 2,6 stopnia będziemy mieli średnio 57 dodatkowych upalnych dni w roku. Przy 4 stopniach ta liczba wzrosłaby do 114 dodatkowych upalnych dni w roku.
Od 2015 r. prawdopodobieństwo wystąpienia ekstremalnych fal upałów już znacznie wzrosło, a niektóre takie zjawiska - biorąc pod uwagę ich intensywność - byłyby prawie niemożliwe bez zmiany klimatu.
Porozumienie działa czy nie?
Chociaż nasze emisje wciąż są na rekordowo wysokim poziomie, to wiele wskazuje, że - m.in. dzięki drastycznemu spadkowi ceny energii odnawialnej - wkrótce wreszcie zaczniemy je obniżać. Samo ONZ wylicza, że przed 2015 rokiem spodziewano się wzrostu emisji gazów cieplarnianych między 20 a 48 proc. do 2035 roku, zaś obecnie jesteśmy na drodze do obniżenia ich o 12 proc. do tego czasu.
Jaka w tym zasługa Porozumienia paryskiego? Według raportu francuskiego think-tanku IDDRI przykłady z różnych państw świata wskazują, że była ona duża.
Po pierwsze, zwraca uwagę, że po jego przyjęciu krajowa polityka klimatyczna stała się czymś powszechnym. Pojawiły się nowe organy i mechanizmy działania na rzecz klimatu. Po drugie - wprowadzone w tym czasie polityki pozwoliły na (opisany powyżej) rozwój odnawialnych źródeł energii i innych czystych technologii. Wreszcie zmieniło się postrzeganie problemu klimatu - nie jest on już traktowany jako coś zupełnie odrębnego, lecz ściśle powiązanego z polityką społeczną i gospodarczą.
Jednak jesteśmy dopiero na początku drogi, a postęp nie jest dany raz na zawsze. Kolejna dekada z pewnością przyniesie nam nowe rekordy ocieplenia Ziemi i nowe, nieraz tragiczne konsekwencje. Ale może też być okresem głębokiego postępu i nowych przełomów na drodze do zatrzymania dalszego ocieplenia.





English (US) ·
Polish (PL) ·