Radosne święto zamieniło się w koszmar. Chrzest święty wnuka Zenka Martyniuka nie poszedł zgodnie z planem. Całe wydarzenie przyćmił skandal.
Daniel Martyniuk obiektem kolejnego skandalu
Niektóre loty pamięta się dłużej niż inne – zwłaszcza, gdy na pokładzie rozegra się dramat z celebrytą w roli głównej. Tak było w przypadku rejsu z Malagi do Warszawy, gdzie pasażerowie byli świadkami narastającego napięcia, wywołanego przez Daniela Martyniuka. Według relacji uczestników, syn gwiazdora disco polo miał być niespokojny i głośny już przed startem, a po odmowie obsługi, sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli.
W trakcie lotu, po zwróceniu uwagi przez personel pokładowy, Martyniuk miał wszcząć ostrą awanturę, kierując do załogi wulgaryzmy i groźby. Kontekst tych zdarzeń, jak podają świadkowie, tłumaczy się jego stanem nietrzeźwości. Ten nieakceptowalny poziom agresji sprawił, że samolot musiał awaryjnie lądować w Nicei, gdzie do akcji wkroczyły francuskie służby.
Po wylądowaniu Martyniuk został wyprowadzony z samolotu i oddany w ręce policji na Lazurowym Wybrzeżu. Choć po złożeniu wyjaśnień opuścił komisariat, jego powrót do kraju się opóźnił. Dowodem na to była późniejsza relacja czytelniczki "Super Expressu", która przyłapała go na lotnisku w Nicei, pijącego piwo w barze. Sytuacja ta pokazała, że nawet głośna interwencja służb nie zmieniła jego publicznego zachowania i stylu życia.
Daniel Martyniuk stał się po raz kolejny stał się obiektem skandalu fot. XDaniel Martyniuk zabrał głos po skandalu
Rodzina Martyniuków przez lata wypracowała sobie schemat reagowania na problemy Daniela: zawsze stać murem i tłumaczyć syna, nawet w obliczu najcięższych zarzutów. Matka, Danuta, potrafiła publicznie mówić o jego problemach z narkotykami, a ojciec, Zenek, organizował mu azyl choćby w Hiszpanii. Niestety, żadna z tych interwencji nie zakończyła ciągnącej się sagi kłopotów 36-latka.
Nawet po odsunięciu od oficjalnego show-biznesu Daniel Martyniuk wciąż generował zamieszanie, przenosząc swoje awantury do sieci. To w mediach społecznościowych zalał falą krytyki matkę swojego syna, Faustynę, ogłaszając przy okazji koniec ich małżeństwa. Te wulgaryzmy i ataki stały się nowym, niepokojącym standardem.
Międzynarodowa afera z przymusowym lądowaniem w Nicei to kolejny, tym razem wyjątkowo głośny, rozdział tej historii. Właśnie w tym momencie stało się coś niespodziewanego: Martyniukowie milczą. Ich nagła cisza, po latach publicznego bronienia syna, jest niemal głośniejsza niż sam skandal, prowokując domysły, czy tym razem zmieniła się strategia, czy też rodzice po prostu stracili nadzieję na szybkie rozwiązanie. Na ten brak reakcji natychmiast zareagował inny gwiazdor, publicznie pytając małżeństwo, czy właśnie w tym miejscu nie popełnili największego błędu. Ich stanowisko, a właściwie jego brak, rzuca teraz nowy, niepokojący cień na całą rodzinę.
To stasło się na chrzcie syna Daniela Martyniuka
Chrzest Floriana, wnuka Zenka Martyniuka, miał być rodzinnym, spokojnym wydarzeniem, na które senior rodu długo czekał – o czym opowiadał w rozmowie z Glam Press. Organizacją uroczystości w Białymstoku zajęła się matka chłopca, Faustyna, dbając o to, by wszystko wypadło idealnie, bez zbędnego medialnego zgiełku. Szybko okazało się jednak, że o spokoju można było tylko pomarzyć, bo w tle majstrowała sprawa obecności samego ojca chrzczonego.
Wszystko organizuje Faustyna w Białymstoku. Wspaniale sobie radzi — zapewniał król disco polo.
Syn Zenka Martyniuka, spędził ostatnie miesiące w Hiszpanii i początkowo wcale nie zamierzał przylatywać na uroczystość. Ostatecznie jednak zmienił zdanie i w ostatniej chwili wsiadł do samolotu z Malagi do Warszawy. Jak się później okazało, ten lot miał odcisnąć piętno na całej rodzinnej uroczystości. Zamiast prostej podróży, media obiegły doniesienia o awanturze na pokładzie, która skończyła się przymusowym międzylądowaniem w Nicei.
Daniel Martyniuk, już po tej eskapadzie, dotarł do Białegostoku. Jego pojawienie się w kościele w niedzielę 26 października, w dniu chrztu syna Floriana, z pewnością przyćmiło radosną atmosferę. Na szczęście wygląda na to, że Martyniuk nie zamierzał wywoływać kolejnej burdy w tak ważnym dla swojej rodziny dniu, bo na zdjęciach opublikowanych przez “Fakt” widać, że siedział posłusznie tam, gdzie mu kazano i był raczej ponury, ale spokojny.
Myślicie, że zaczyna do niego docierać rozmiar kłopotów, w jakich się znalazł?
Daniel Martyniuk z synek fot. Instagram
2 dni temu
8




English (US) ·
Polish (PL) ·