Szef BBN: wnioski z Ukrainy i Izraela powinny być alarmujące

1 tydzień temu 13
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

2025-06-24 06:31

publikacja
2025-06-24 06:31

Wnioski z niedawnych operacji Ukrainy w Rosji, a także Izraela w Iranie powinny być alarmujące - powiedział PAP szef BBN, gen. Dariusz Łukowski. Jego zdaniem obecnie sztaby na całym świecie myślą, jak minimalizować ryzyko związane z takimi atakami. Nie sądzę, by dało się je całkowicie wyeliminować - zaznaczył.

 wnioski z Ukrainy i Izraela powinny być alarmujące
 wnioski z Ukrainy i Izraela powinny być alarmujące
/  Abaca Press

W rozmowie z PAP szef BBN odniósł się do dwóch szeroko komentowanych operacji militarnych: przeprowadzonej przez ukraińskie służby operacji "Pajęczyna", w której za pomocą małych dronów zadano niespodziewany i potężny cios rosyjskiemu lotnictwu strategicznemu, oraz uderzenia Izraela na Iran, w którym wykorzystanie przede wszystkim lotnictwa, ale także systemów bezzałogowych, pozwoliło Izraelczykom zdobyć dominację w powietrzu i uderzyć w kluczowe irańskie instalacje – w tym te związane z programem nuklearnym.

Gen. Łukowski podkreślił, że wnioski, jakie płyną z tych dwóch operacji, powinny być alarmujące dla wszystkich – łącznie z USA. W jego ocenie, sztaby na całym świecie analizują teraz, co zrobić, by minimalizować ryzyko tego typu ataków – gdyż prawdopodobnie całkowicie wykluczyć się go nie da.

"Biorąc pod uwagę, w jaki sposób funkcjonują elementy krytycznej infrastruktury wojskowej na świecie – a szczególnie bazy lotnicze i składy środków bojowych – to sposób działania, jaki przyjęli zarówno Ukraińcy, jak i Izraelczycy, wyraźnie pokazuje, że atakujący mają na tym polu wiele możliwości, natomiast przed obrońcami jest wiele wyzwań w tym zakresie" – zaznaczył generał.

"Wiemy też, że ochrona infrastruktury krytycznej, nawet przed atakami małymi komercyjnymi dronami, jest dzisiaj bardzo trudna" – podkreślił Łukowski. Jak wskazał, "koszt zbudowania odporności państwa i ochrony kluczowych obiektów jest wielokrotnie wyższy, niż koszt technologii potrzebnej do przeprowadzenia ataku". "Łatwo wyobrazić sobie, że – przykładowo – zwykły dron zrzuci w trakcie suszy koktajl Mołotowa na obiekt infrastrukturalny położony gdzieś w lesie i wywoła pożar całej okolicy. Przeprowadzenie takiego ataku może kosztować kilkaset dolarów, a wyrządzić olbrzymie szkody" – wskazał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Zwrócił uwagę, że obecnie wiele państw i sił zbrojnych "intensywnie angażuje się w rozwój zdolności dronowych, ale nie tak szybko adaptuje się, jeśli chodzi o przeciwdziałanie platformom bezzałogowym", co jest dużo bardziej skomplikowane.

Jak mówił, wielkim wyzwaniem jest zbudowanie systemu zdolnego do ochrony infrastruktury krytycznej – tak cywilnej, jak i wojskowej – i minimalizowania skutków potencjalnych ataków. Z jednej strony chodzi o budowę odpowiednich zabezpieczeń, a z drugiej o potrzebę uwzględniania właściwej redundancji, czyli takiego projektowania i budowy systemów – energetycznych, wojskowych czy logistycznych – by zniszczenie jednego z elementów nie powodowało zapaści całego systemu. Gen. Łukowski zaznaczył, że oddzielnym zagadnieniem jest ochrona infrastruktury krytycznej w czasie pokoju. Pojawiają się tu bowiem pytania m.in. o możliwość wykorzystania środków kinetycznych do zestrzeliwania dronów, co budzi pewne wątpliwości w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa otoczenia.

"Budowa systemu, który pozwoli na maksymalną ochronę najważniejszych instalacji wojskowych i cywilnych, pochłonie dużo pieniędzy, trzeba go bowiem zbudować tak, by zminimalizować wszelkie ryzyka. Ale czy jesteśmy w stanie wyeliminować je w pełni? Jestem przekonany, że nie. (...) To zawsze będzie walka, w której będziemy gonili postęp technologii ofensywnych" – ocenił szef BBN.

Wśród innych zadań związanych z ochroną infrastruktury krytycznej, gen. Łukowski wskazał potrzebę stworzenia listy krytycznych instalacji oraz zmapowania zależności między nimi. Wymagają tego od państw członkowskich nowe przepisy UE, zawarte w poświęconej kwestiom cyberbezpieczeństwa dyrektywie NIS2 z 2022 roku. "Kolejną kwestią jest zobligowanie przez państwo różnych spółek i instytucji pozapaństwowych – chodzi tu m.in. o spółki energetyczne czy kolejowe – żeby same zatroszczyły się o to, czym zarządzają" – powiedział.

"To przede wszystkim budowanie świadomości. W przypadku podmiotów kontrolowanych przez państwo sprawa jest prosta – można nałożyć na nie pewne wymagania, mogą podlegać kontrolom itd. Inaczej sprawa wygląda w przypadku podmiotów prywatnych czy samorządowych – tam już trudniej przeprowadzić kontrolę, chociażby ze względu na tajemnicę biznesową. Dlatego kluczowe jest objęcie tych jednostek odpowiednimi regulacjami prawnymi, ale – podkreślę ponownie – najważniejsza jest świadomość. Niektórzy operatorzy mogą nawet nie zdawać sobie sprawy, że oni także są infrastrukturą krytyczną" – zaznaczył szef BBN.(PAP)

autor: Mikołaj Małecki (PAP)

mml/ par/ lm/

Przeczytaj źródło