"Sąd mówił wprost: to taki zawód". Jak zatrzymać agresję wobec ratowników?

3 tygodni temu 22
  • Na początku listopada w Ołtarzewie odbyła się 10. Ogólnopolska Konferencja Naukowo‑Szkoleniowa "Wsparcie psychologiczne w ratownictwie medycznym" zorganizowana przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe
  • Wydarzenie zgromadziło ratowników medycznych, dyspozytorów, psychologów i przedstawicieli różnych służb z całej Polski
  • Było okazją do rozmów o bezpieczeństwie, także psychicznym medyków, umiejętności radzenia sobie ze stresem oraz w trudnych sytuacjach z pacjentami
  • Drugi dzień spotkania poświęcono praktycznym warsztatom symulacyjnym, które pozwoliły uczestnikom przećwiczyć komunikację w sytuacjach trudnych
  • Judyta Moskała, ratowniczka medyczna i prawniczka w rozmowie z Rynkiem Zdrowia opowiada o tym, dlaczego ratownicy niechętnie się szkolą i co jeszcze trzeba zrobić, aby poprawić ich bezpieczeństwo i ograniczyć ataki ze strony pacjentów
  • Redakcja Rynku Zdrowia objęła konferencję patronatem medialnym

Ratownicy medyczni a szkolenia podnoszące ich bezpieczeństwo

5 i 6 listopada w Ołtarzewie odbyła się 10. Ogólnopolska Konferencja Naukowo‑Szkoleniowa "Wsparcie psychologiczne w ratownictwie medycznym" zorganizowana przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Konferencja poświęcona była m.in. bezpieczeństwu medyków oraz sposobom radzenia sobie z trudnymi pacjentami, szczególnie w wymiarze psychologicznym.

Przedstawiciel Policji zwrócił uwagę, że ratownicy medyczni wcale tak chętnie nie zgłaszają się na szkolenia organizowane przez Policję z bezpieczeństwa, gdzie m.in. mogą poznać techniki deeskalacji agresji i sposoby na radzenie sobie z takimi pacjentami, którzy mogą być dla nich potencjalnym zagrożeniem m.in. przez odpowiednią komunikację.

Judyta Moskała, ratowniczka medyczna i prawniczka w rozmowie z Rynkiem Zdrowia przyznaje, że ratownicy medyczni faktycznie nie są tak chętni do udziału w szkoleniach, a przyczyn tego jest kilka.

- Wynika to w dużej mierze z tego, jak my byliśmy szkoleni. Nam mówiło się, że będziemy ratowali ludzkie życie, że mamy taki piękny zawód, a potem spotkaliśmy się z ogromną brutalnością, puścili nas do karetek i pojechaliśmy „w rejon”. To były czasy, gdy nikt nie mówił o szkoleniach, deeskalacji, psychologii - mówi Judyta Moskała.

Jak dodaje, "ratownicy, którzy pracują nieco dłużej, wypracowali własne mechanizmy w różnych sytuacjach".

- My nauczyliśmy się z tym żyć i dlatego mamy obawę przed spróbowaniem czegoś nowego. Strażacy czy policjanci wchodząc do zawodu wiedzą, że szkolenie jest nieodłącznym elementem, że tych szkoleń w ciągu roku będzie sporo i jest to elementem ich pracy. A tego w ratownictwie nie ma, bo my jesteśmy państwowym ratownictwem, ale nie jesteśmy budżetówką. Każdy prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą; sami musimy kupić sobie ubranie, buty, ubezpieczenie, wyrobić pieczątkę i szkolenie też trzeba sobie samemu zorganizować i opłacić - wyjaśnia ratowniczka medyczna.

Podkreśla, że koszt szkoleń w różnych zakresach to czasem nawet kilka tysięcy złotych za dwa dni, a są one konieczne, aby "zebrać punkty".

Jak dodaje, nie zawsze chodzi o pieniądze, ale też o przełamanie lęku przed czymś nowym i szkoleniem się w zakresach związanych z psychologią.

- To bardzo wartościowe szkolenia, które pozwalają zrozumieć, dlaczego ktoś nas atakuje, że jest to często związane z reakcjami organizmu człowieka, który znalazł się w nowej dla niego sytuacji. My musimy nauczyć się z tym radzić, bo podjęcie tego wysiłku będzie miało dla nas pozytywny efekt - przekonuje Judyta Moskała.

Zainteresowanie swoimi prawami rośnie

Jednocześnie ratowniczka przyznaje, że obserwuje wzrost zainteresowania wśród ratowników medycznych swoimi prawami, zakresem odpowiedzialności, ale też przepisami, które ich chronią, np. określającymi, kiedy nadal ratować danego pacjenta mimo istniejącego zagrożenia, a kiedy zawalczyć o siebie i zrezygnować.

- Liczę na to, że kropla drąży skałę i za 10 lat ktoś, kto zacznie wykonywanie tego zawodu będzie wiedział jak upewnić się, że w danym miejscu jest bezpiecznie i uniknie wielu trudnych sytuacji - zaznacza w rozmowie z Rynkiem Zdrowia ratowniczka medyczna.

Jak wskazuje, szkolenia dotyczące bezpieczeństwa, także te z zakresu psychologii, powinny być elementem nauki już na studiach na kierunku ratownictwo medyczne.

Zwraca też uwagę, że mimo iż ratownicy medyczni często pracują razem w trudnych sytuacjach z Policją czy Strażą Pożarną, to brakuje szkoleń w połączonych siłach.

Edukacja, nagłaśnianie, surowsze kary

Judyta Moskała pytana o bezpieczeństwo medyków i o to, co w tym zakresie musi się zmienić, aby nie dochodziło do ataków na nich ze strony pacjentów, podkreśla, że potrzebne jest "nagłaśniania tego problemu, który jest realny, z którym spotyka się w swojej codziennej pracy kilkadziesiąt tysięcy ratowników medycznych".

Przypomina, że Adam Bodnar w lipcu tego roku stworzył nowe wytyczne postępowania ws. agresji wobec ratowników medycznych dla prokuratorów i jest to pewnego rodzaju kanon tego, jak te postępowania powinny być rozstrzygane.

- Po pierwsze powinny być rozstrzygane szybko. Są też wskazane kary, jakie powinni proponować prokuratorzy, a powinny być to kary bardzo wysokie - przypomina.

Drugą kwestią - jak dodaje - jest zmiana Kodeksu karnego, która ma na celu zaostrzenie wymiaru kar i szczególnej ochrony ratowników medycznych poprzez traktowanie ich jak funkcjonariuszy publicznych. - Tu jest propozycja podniesienia kar i liczymy na to,  że w niedługim czasie ta ustawa wejdzie w życie - mówi prawniczka.

Jednak przyznaje, że na realną zmianę trzeba trochę poczekać, "bo potrzebujemy pokazywać i zwiększać świadomość społeczną na temat tych ataków". - Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wygląda taki nagły atak, kiedy ratownik medyczny zupełnie się go nie spodziewa, gdy pacjent zaczyna go dusić lub wyciąga nóż. To są sytuacje dramatyczne, z którymi musimy wracać do domu - ocenia.

Tymczasem - alarmuje - sędziowie podchodzą do takich przypadków zbyt liberalnie. 

- To, że prokuratorzy mają swoje wytyczne, to jedno. To, że Kodeks karny się zmienia, to drugie, ale jest jeszcze taki aspekt, że sądy zawsze mają prawo skorzystania z nadzwyczajnego złagodzenia kary i niestety z tego korzystają. Często w uzasadnieniach takich wyroków pojawia się informacja, że sprawca był pod wpływem alkoholu lub innych środków, a z wywiadu środowiskowego wynika, że to był czyn incydentalny, że to był dobry człowiek i nie można go zbyt surowo karać. A to sygnał dla społeczeństwa, że można pod wpływem alkoholu dopuścić się różnych rzeczy - uważa prawniczka.

Co więcej, jak relacjonuje, "zdarzały się sytuacje, gdy sąd mówił wprost: to taki zawód i trzeba się liczyć z tym, że ta agresja będzie. I jeżeli ratownik tego nie akceptuje, to nie musi być ratownikiem".

- Dlatego chcemy nagłaśniać takie przypadki. Oczekujemy, że ten system zacznie działać i zacznie nas chronić. Nie odpuszczamy tego tematu - zapowiada.

Liczy też, że wkrótce ruszą kampanie społeczne, które miał zainicjować Adam Bodnar.

- To wydaje się absurdalne, że trzeba ludziom mówić, że nie wolno atakować ratowników medycznych i medyków. Ale widocznie jest to potrzebne. Musimy starać się dotrzeć z naszym przekazem każdą możliwą drogą - zaznacza. 

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

Dowiedz się więcej na temat:

Przeczytaj źródło