Recenzja Nintendo Switch 2 Welcome Tour. Naprawdę mamy płacić za samouczek?

6 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Nintendo Switch 2 Welcome Tour — czym jest jedna z pierwszych gier na wyłączność nowej konsoli?

Welcome Tour to wirtualna podróż po Nintendo Switch 2, która pełni funkcję zarówno przewodnika po konsoli, jak i lekkiej gry. Nie ma tu żadnej konkretnej fabuły czy ekscytujących misji — wcielamy się w prostego awatara, którym eksplorujemy trójwymiarowe, powiększone modele konsoli i jej akcesoriów — od Joy-Conów 2, przez ekran czy nowego docka, aż po opcjonalne dodatki, jak kamera czy uchwyt Pro Grip, zwany również pieskiem. Welcome Tour ma na celu pokazać, jak działa nowy sprzęt, prezentując jego funkcje w sposób przystępny i angażujący.

To naprawdę świetna rzecz, bo Welcome Tour pozwala na poznanie całej konsoli również od strony bardziej technologicznej — wyjaśnia krok po kroku, co się zmieniło i prezentuje na przykładach, jak to działa. Na przykład — Joy-Cony 2 dostały dużo lepsze wibracje od poprzedniej generacji, za sprawą HD Rumble 2. Najpierw dostajemy pigułkę wiedzy, później musimy odpowiedzieć na kilka pytań w quizie odnośnie tej technologii, a następnie mamy mini-grę, w której Joy-Conem w trybie myszki ruszamy po planszy i musimy wybrać miejsce, gdzie są największe wibracje. Nie jest to więc specjalnie fascynujący gameplay (w innych przypadkach zgadujemy, ile było klatek na sekundę w wyświetlanym krótkim wideo), ale pokazuje to postęp, jaki Switch 2 przeszedł i pozwala poznać odpowiedzi na wiele pytań. Przy pierwszym kontakcie z konsolą nie mam wątpliwości, że warto tego Welcome Toura obadać.

Czytaj też: Recenzja Nintendo Switch 2. Koniec kompleksów przenośnych PC

Całość przypomina interaktywną wystawę, w której zbieramy „znaczki”, rozwiązujemy quizy oparte na specyfikacji technicznej konsoli i bierzemy udział w krótkich demach technologicznych. To połączenie edukacji i zabawy, które stara się oddać ducha Nintendo — choć, nie oszukujmy się, nie ma to takiego wdzięku, jak klasyczne tytuły firmy z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Zbieranie znaczków, czyli serce eksploracji

Jednym z głównych elementów gry jest mechanika zbierania znaczków, które odblokowują kolejne sekcje wirtualnego muzeum konsoli. Każdy znaczek jest powiązany z konkretnym elementem Switcha 2. Aby zdobyć znaczek, musimy odnaleźć odpowiedni obiekt, obejrzeć krótki opis i czasem wykonać prostą czynność. Miejsca ze znaczkami nie są od razu widoczne — pojawiają się dopiero kiedy do nich bezpośrednio podejdziemy, więc każdy obszar konsoli (lewy Joy-Con, ekran itd.) musimy dokładnie obejść i trochę „polizać ściany”.

Choć pomysł zachęca do zwiedzania i poznawania konsoli, szybko staje się schematyczny. Eksploracja jest liniowa, a powtarzalność zadań szybko sprawia, że mniej cierpliwi gracze poczują znużenie — i sam nie dałem rady skończyć całego Welcome Toura przy jednym podejściu. Dla fanów technologii, którzy lubią wiedzieć, jak działa ich sprzęt, jest to jednak ciekawy sposób na zgłębienie szczegółów konstrukcji Switcha 2, bo często znaczki są przy kluczowych miejscach z technicznego punktu widzenia.

Czytaj też: Nintendo Switch 2 jest już u nas! Premiera i unboxing

Minigry, a właściwie proste dema technologiczne — pokaz możliwości konsoli

Największą siłą Welcome Tour są minigry, które prezentują nowe funkcje konsoli. Przykładowo, jedna z nich pozwala przetestować wspomniane ulepszone HD Rumble 2, a w kolejnym przypadku w trybie myszy musimy statkiem UFO unikać spadających kolczastych kul i zbierać przy okazji gwiazdki. Inna minigra wykorzystuje sterowanie ruchem, nasze Joy-Cony mogą się również zamienić w marakasy, pokazując możliwości żyroskopu i przy okazji wibracji, ale są też dema wizualne, gdzie Welcome Tour pokazuje możliwości graficzne konsoli i jej obsługę HDR albo możliwości ekranu z odświeżaniem do 120 Hz.

Niektóre minigry są naprawdę kreatywne i dają frajdę, szczególnie gdy testujemy nowe funkcje, jak precyzyjne śledzenie ruchu Joy-Conów, responsywność ekranu dotykowego czy kamerę. Niestety, inne aktywności, takie jak układanie puzzli z komponentów konsoli, są dość proste, infantylne i dość szybko się nudzą. Chociaż nadal uważam, że warto przez nie wszystkie przejść.

Czytaj też: Grałem już w Cyberpunka na Nintendo Switch 2. Zakochałem się po raz trzeci

Quizy jako potwierdzenie wiedzy o naszej konsoli

Po każdej sekcji eksploracyjnej możemy zmierzyć się z quizem, który sprawdza, ile zapamiętaliśmy o funkcjach Switcha 2. Pytania dotyczą na przykład specyfikacji portu USB-C, możliwości magnetycznych złączy Joy-Conów czy zalet zmiennego odświeżania ekranu (VRR). Quizy są dobrze zaprojektowane i mają przystępny poziom trudności, chociaż jest to tradycyjny Kahoot beż dodatkowych fajerwerków, a żeby przejść dalej, musimy mieć 100% poprawnych odpowiedzi.

Oprawa wizualna i dźwiękowa. Przyjemna prostota

Pod względem grafiki Welcome Tour jest przyjemny dla oka, ale nie ma tu żadnej rewelacji. Środowisko gry to minimalistyczna, nieco sterylna wręcz przestrzeń, która przypomina showroom technologiczny. Modele konsoli i akcesoriów są szczegółowe, ale brak tu konkretnego kolorowego, radosnego stylu, z którego słynie Nintendo. Awatary graczy są generyczne, a brak znanych postaci, takich jak Mario czy Link, sprawia, że gra traci nieco uroku. Muzyka jest subtelna i nieinwazyjna, ale nie zapada w pamięć — coś jak melodyjka w windzie. Nie ma się tu o czym rozpisywać, będąc szczerym.

PlayStation zrobiło to dużo lepiej — i za darmo

Od pierwszej zapowiedzi Nintendo Switch 2 Welcome Tour kojarzył mi się z Astro’s Playroom na PlayStation 5 — w końcu krótka platformówka, która przy okazji była fundamentem do Astro Bota, najlepszej gry 2024 roku, też pokazywała wszystkie nowości DualSense’a i zdradzała techniczne tajniki PS5. Z tym, że Team Asobi przygotowało naprawdę świetną i płynną produkcję, w którą grało się świetnie nawet jeśli w ogóle nas kwestie techniczne nie obchodziły — to po prostu była masa czystej frajdy. Do tego była to nostalgiczna podróż dla fanów PlayStation, bo mieliśmy do czynienia ze wszystkimi wersjami każdej konsoli Sony, a do tego w grze pojawiały się znane postaci z kultowych dla firmy gier, jak Bloodborne, Gran Turismo i więcej. Team Asobi i Sony zrobili to po prostu wzorowo.

Czytaj też: Nintendo Switch 2 – i już wszystko jasne. Oto ostateczna specyfikacja

I jeszcze jedna rzecz. Astro’s Playroom jest darmowy, preinstalowany na każdej konsoli PS5. Kiedy kupicie konsolę, od razu macie tę produkcję na dysku. I nie spodziewałem się tego, że taka taktyka Sony okaże się blisko pięć lat później największym przeciwnikiem Nintendo.

Nintendo Switch 2 Welcome Tour powinno być darmowe i nie ma tu pola do dyskusji

PlayStation zrobiło to o niebo lepiej — bo dostaliśmy krótką, aczkolwiek pełnoprawną grę — i za darmo. Nintendo za to za swojego Welcome Toura liczy sobie… 40 zł. Za produkcję, w której zgadujemy liczbę klatek na sekundę czy klikamy w to miejsce planszy, w którym nasz kontroler najbardziej wibruje. Trudno nie odnieść wrażenia, że to po prostu nietakt.

Oczywiście, ktoś może podnieść argument: czym dziś jest 40 zł, szczególnie w branży gamingowej? Jasne, to ułamek ceny indyków, nie mówiąc już o grach AA czy AAA — ale tu nie chodzi o kwotę. Welcome Tour to dosłownie do bólu prosty samouczek, który (niestety) dla wielu graczy okaże się zbyt nudny, żeby w ogóle go ukończyć. Nie ma w nim żadnej treści, za którą powinniśmy płacić choćby złotówkę.

Czytaj też: Nintendo Switch 2 – chcesz wiedzieć, ile pamięci zajmą Twoje ulubione gry?

Naprawdę uważam, że warto sprawdzić tego Welcome Toura, żeby dokładniej poznać nową konsolę Nintendo i jej wszystkie możliwości. Ale jednocześnie zwyczajnie absurdalne dla mnie jest to, że japońska firma chce za to jakiekolwiek pieniądze. Tak, jakiekolwiek, bo gdyby to kosztowało 10 czy 5 złotych, moje zdanie nadal pozostałoby identyczne. To powinno być preinstalowane na każdej konsoli za darmo. Ot co. 

Festiwal mieszanych uczuć

Nintendo Switch 2 Welcome Tour to interesujący, ale nierówny eksperyment, który zostawił we mnie mocno mieszane emocje. Z jednej strony oferuje unikalny sposób na poznanie konsoli, z mniej lub bardziej kreatywnymi minigrami i ciekawostkami technicznymi, które mogą zachwycić fanów nowinek i osób bardziej ciekawych sprzętu, który właśnie kupili. Z drugiej strony, schematyczna eksploracja, szkolne quizy i brak charakterystycznego dla Nintendo polotu sprawiają, że gra nie powinna być rozpatrywana jako gra startowa — bo właściwie nie do końca nawet jest grą. I dlatego nie powinno to kosztować nawet złotówki.

Przeczytaj źródło