W nocy z 9 na 10 września rosyjskie drony wleciały na terytorium Polski. Władze odnotowały 19 naruszeń przestrzeni powietrznej. Polskie i natowskie myśliwce zestrzeliły część bezzałogowców. Później maszyny znaleziono nie tylko w województwie lubelskim, które graniczy z Ukrainą i Białorusią, ale także w mazowieckim, świętokrzyskim, łódzkim i pomorskim.
Od czwartku w mediach społecznościowych pojawiają się sugestie, jakoby m.in. serwisy należące do Grupy ZPR Media (m.in. eska.pl) wykorzystywały zdjęcia domu uszkodzonego przez gwałtowne burze do zilustrowania tekstu o domu uszkodzonym przez dron.
W związku z oskarżeniami, grupa ZPR Media wydała oświadczenie, w którym informuje, że we wszystkich artykułach poświęconych atakowi dronów i uszkodzonemu domowi we Wyrykach Woli grupa wykorzystywała wyłącznie zdjęcie pochodzące z tego konkretnego miejsca.
- Nigdy nie wykorzystywaliśmy w tych artykułach zdjęć pochodzących z innych lokalizacji i innego czasu, w szczególności zdjęcia domu z okolic Włodawy uszkodzonego przez ulewne deszcze i burze związane z niżem genueńskim – czytamy w oświadczeniu.
Jak sugeruje grupa, problem z niewłaściwym przypisaniem obrazu do tekstu pojawia się wyłącznie w wyszukiwarce Google, której algorytm błędnie przypisuje zdjęcie do artykułu i w taki błędny sposób prezentuje tekst w wynikach wyszukiwania. ZPR Media podkreśla, że jest to całkowicie niezależne od wydawców internetowych.
- Błędne przypisanie najczęściej wynika z tego, że algorytm wyszukiwarki opiera się na złożonym zestawie sygnałów do interpretacji i wyboru najbardziej reprezentatywnej grafiki, które nie zawsze są jednoznaczne. Są to m.in. kontekst, nazwa pliku, tekst alternatywny obrazka czy jego jakość i rozmiar. Efektem tego jest czasami przypisanie przez wyszukiwarkę grafiki z zupełnie innego artykułu, który aktualnie znajduje się na stronie np. w sekcji 'inne/polecane/zobacz także — informuje ZPR Media.
- Prawdopodobieństwo takiego scenariusza w tym konkretnym przypadku zwiększa się dlatego, że zarówno uderzenie drona, jak i burze i ulewy miały miejsce na jednym obszarze. Oba artykuły mogły więc być wyświetlane w tej samej sekcji na serwisie ze względu na tę samą lokalizację - dodaje właściciel Radia Eska.
- W kontekście świadomego szerzenia dezinformacji nie możemy także wykluczyć możliwości manipulowania wynikami wyszukiwania (ręczne zmiany w kodzie źródłowym strony wyłącznie na potrzeby zrobienia screena) i manipulowania kontekstem dla wyszukiwarki (publikowanie zdjęć ilustrujących atak dronowy w materiałach dotyczących innych sytuacji poza głównymi portalami), z czym redakcje serwisów informacyjnych nie miały związku – dodaje.