Pijany kierowca zniszczył tę rodzinę. Nie żyje troje dzieci. Babcia Dominiki i Grzesia nie wytrzymała

5 godziny temu 2

Data utworzenia: 21 sierpnia 2025, 11:30.

Dzieciaki dopiero co wyjechały sprzed domu dziadków. Kilka minut później na skrzyżowaniu w Grochowem (woj. podkarpackie) rozległ się potężny huk. W auto nastolatków uderzył rozpędzony kierowca lawety, Artur C. (43 l.). Dominika (†18 l.), jej brat Grześ (†12 l.) i chłopak Majk (†18 l.) zginęli. Na miejscu tragedii byli rodzice rodzeństwa. Widzieli akcję ratunkową. Potem straszne wieści przekazali dziadkom. Trzeba było wzywać pogotowie.

638913746050848607.jpg Foto: Krzysztof Radoń/Akena24 - Mielec i okolice, Policja Podkrarpacka / Materiały policyjne

– Za chwilę mieli wyjeżdżać, w przyszłym tygodniu... A tu coś takiego. Na miejscu widziałem straszną tragedię, płacz – opowiadał portalowi se.pl pan Stanisław, mieszkaniec Grochowego. Rodzice stracili swoje jedyne dzieci, dziadkowie – jedynych wnuczków.

Grochowe. Tragedia na skrzyżowaniu. Zginęła trójka młodych ludzi

W niewielkim Grochowem każdy zna każdego. Mieszkańcy znali też Dominikę i Grzesia, ich rodziców i dziadków. Podkarpacka wieś pogrążyła się w żałobie. Ludzie nie kryją emocji. Płaczą, gdy opowiadają o tym, co się wydarzyło w poniedziałkowy późny wieczór, 18 sierpnia, na lokalnej drodze.

Dominika i Grześ z rodzicami przyjechali na podkarpacką wieś do swoich dziadków. Na co dzień mieszkali w Niemczech. Razem z nimi przyjechał też Majk, Niemiec, chłopak 19-latki.

Nastolatkowie byli u dziadków. Pożegnali się z nimi, nie wiedząc, że to będzie ostatni raz. Wsiedli do seata i ruszyli. Chwilę później nie żyli. Na skrzyżowaniu dróg gminnej i powiatowej w prawidłowo jadące auto wjechał z ogromną prędkością kierowca lawety, Artur C. Był pijany, uciekał przed policją.

Ciężarowe auto staranowało osobówkę, która siłą uderzenia wpadła na żelbetowy słup. Młodzi ludzie zostali zakleszczeni we wraku. Na miejscu tragedii pojawili się rodzice Dominiki i Grzesia. Na ich oczach umierały dzieci...

Tragiczna śmierć Dominiki, Grzesia i Majka. Babcia rodzeństwa potrzebowała pomocy

Mieszkańcy Grochowego z trudem opowiadają o tym, co się wydarzyło. Mówią o huku, który przeszył ciszę wieczoru. A potem rozległ się przejmujący płacz.

Tego samego dnia rano wyprowadzał psa. Widzisz człowieka rano, uśmiechniętego, idącego z psem, a wieczorem...

– mówiła se.pl o jednym ze zmarłych nastolatków mieszkanka Grochowego.

Dzieci przyjechały na dwa, trzy tygodnie wakacji do dziadków. Niebawem mieli wracać do Niemiec. W przyszłym tygodniu.

Rodzice Dominiki i Grzesia widzieli ten dramat na własne oczy. Musieli też przekazać tragiczne wieści dziadkom. Jak przyznał pan Stanisław, mieszkaniec wsi, kobieta nie była w stanie udźwignąć strasznej informacji.

Ona później zemdlała, musiało przyjechać pogotowie. To ogromna tragedia. My z żoną płakaliśmy

– powiedział se.pl pan Stanisław.

Kierowca lawety z zarzutami. Artur C. był znany policji

Kierowca lawety wyszedł z wypadku niemal bez szwanku. Mężczyzna miał 1,5 promila alkoholu w organizmie. Po spowodowaniu wypadku próbował jeszcze uciekać pieszo.

W środę, 20 sierpnia, usłyszał zarzuty. Przedstawiono mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jazdę pod wpływem alkoholu, niezatrzymanie się do kontroli drogowej oraz groźby karalne wobec członka najbliższej rodziny.

43-latek przyznał się do pierwszych trzech zarzutów. Odmówił składania zeznań.

Za popełnione czyny może mu grozić kara łączna do 30 lat więzienia.

BMW roztrzaskane na S8 pod Pabianicami. Policja bada szokujące okoliczności

Dwa ciała obok syreny. Tragiczna śmierć w zabytkowym aucie

(Źródło: Fakt.pl, se.pl)

/6

Krzysztof Radoń/Akena24 - Mielec i okolice, Policja Podkrarpacka / Materiały policyjne

/6

Policja Podkrarpacka / Materiały policyjne

Przeczytaj źródło