Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Od 1 lipca 2025 roku wzrosną płace pielęgniarek i położnych, co ma zachęcić więcej osób do pracy w tym zawodzie. Już teraz rosnące wynagrodzenie i coraz wyższy prestiż zawodu przyciągają wielu nowych kandydatów na studia pielęgniarskie, które zyskują na popularności jak nigdy wcześniej. O jedno miejsce bije się nawet 6 osób.


W Polsce prawo wykonywania zawodu ma 319 tys. pielęgniarek, z czego 216 tys. pracuje z pacjentem, a 90 proc. z nich przynajmniej częściowo w systemie publicznym – wynika raportu "Analizy kadrowe pielęgniarek" przygotowanego przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Zdaniem jego przedstawicieli obecnie brakuje 156 tys. osób wykonujących ten zawód. Tymczasem ich średni wiek przekroczył 53 lata.
Ile zarabiają pielęgniarki?
Z pewnością sytuacja pielęgniarek poprawi się już od 1 lipca 2025 roku. Wówczas w życie wejdzie zaktualizowana siatka płac. Uwzględniono w niej zarówno coroczną waloryzację minimalnych wynagrodzeń, jak i kwalifikacje oraz poziom wykształcenia poszczególnych pracowników.
Zgodnie z nowymi wytycznymi, najwięcej zarobią pielęgniarki i położne z tytułem magistra oraz specjalizacją. Od przyszłego miesiąca ich minimalne wynagrodzenie brutto wyniesie 10 554,42 zł. Oznacza to podwyżkę o 1 323,85 zł w porównaniu z obowiązującą obecnie stawką.
Taką pensję otrzymają osoby posiadające nie tylko wykształcenie wyższe, ale także dodatkową specjalizację w dziedzinie pielęgniarstwa lub innej istotnej dla ochrony zdrowia, czyli m.in. pielęgniarki koordynujące w podstawowej opiece zdrowotnej, często odpowiadające za nadzór nad zespołem pielęgniarskim. Osoby ze średnim wykształceniem lub licencjatem bez specjalizacji zyskają 1 046,76 zł do obecnej pensji, która wyniesie co najmniej 8 345,35 zł brutto. Z kolei pielęgniarki ze średnim wykształceniem od przyszłego miesiąca zarobią minimum 7 690,82 zł, czyli o 964,67 zł więcej niż dotychczas.
Zarobki pielęgniarek od 1 lipca 2025 r.
Magister pielęgniarstwa + specjalizacja |
10 554,42 zł |
+1 323,85 zł |
Średnie lub licencjat bez specjalizacji |
8 345,35 zł |
+1 046,76 zł |
Najniższe kwalifikacje (np. liceum medyczne) |
7 690,82 zł |
+964,67 zł |
Opracowanie: Bankier.pl |
Na konto wpłynie nie tylko pensja
W rzeczywistości wynagrodzenie pielęgniarek może być wyższe dzięki wielu przysługującym im dodatkom, które stanowią integralną część systemu płacowego w służbie zdrowia. Są to m.in.:
- dodatek za pracę w nocy i święta
- dodatek stażowy
- wynagrodzenie za dyżury
- premie motywacyjne
Dzięki temu łącznie pensje pielęgniarek często przekraczają 10–12 tys. zł brutto miesięcznie.
Nie wszyscy są zadowoleni
Ze swojej obecnej sytuacji nie są zadowolone starsze przedstawicielki zawodu, które nie posiadają wykształcenia wyższego.
– Z tego powodu zarabiam teraz mniej od swoich dużo młodszych koleżanek, mimo że mam znacznie większe doświadczenie w tej pracy. W dodatku często muszę je jeszcze wielu rzeczy uczyć – mówi pani Agnieszka, pielęgniarka z jednego z wrocławskich szpitali. – Gdy zaczynałam pracę, nie było wymagane ukończenie studiów. Teraz to już dla mnie trochę za późno, bo mam 56 lat. I tak cały czas muszę się uczyć, bo ciągle wprowadzane są jakieś nowe elektroniczne systemy dotyczące dokumentacji pacjentów. Z kolei niższa pensja powoduje, że dorabiam sobie jeszcze w prywatnej placówce.
Nawet sześciu chętnych na jedno miejsce
Coraz wyższe wynagrodzenia powodują, że znacznie wzrosła też liczba kandydatów na studia pielęgniarskie. Tym bardziej że obecnie, aby wykonywać ten zawód, konieczne jest wykształcenie wyższe – przynajmniej licencjat.
Jak twierdzi prof. Aleksandra Gaworska-Krzemińska, prof. pielęgniarstwa, prorektor ds. studenckich Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, w Polsce system kształcenia pielęgniarek i pielęgniarzy zmienił się w latach 2000-2002. Zlikwidowano wówczas wszystkie średnie szkoły i rozpoczęto studia dwustopniowe – licencjackie plus magisterium.
– Początkowo było to zaledwie 30 uczelni, a dzisiaj mamy ich ponad 120. W dodatku rynek jest otwarty na tworzenie kolejnych kierunków – mówi Bankier.pl prof. Aleksandra Gaworska-Krzemińska. – Wszystko dlatego, że zmieniła się rola polskich pielęgniarek w systemie. Pojawiły się przepisy, które zwiększyły ich autonomię zawodową, np. w 2016 roku wprowadzono uprawnienia do wypisywania recept i ordynowania leków. To spowodowało, że pielęgniarki zaczęły żądać wyższych wynagrodzeń za większą odpowiedzialność zawodową. W widoczny sposób zmieniło się to cztery lata temu i stopniowo się rozwija. Dzisiaj mamy bardzo dobre pensje pielęgniarek. Dlatego uczelnie medyczne mają coraz większą liczbę chętnych, którzy chcą studiować. Równocześnie uczelnie zwiększają limity przyjęć np. Gdański Uniwersytet Medyczny jeszcze około 20 lat temu miał 30 osób na roku, a dziś jest ich już 180. Średnio na jedno miejsce przypada czterech chętnych – dodaje.
Podobnie jest na innych uczelniach. W roku akademickim 2024/2025 Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu przyjął na kierunek Pielęgniarstwo i Położnictwo łącznie 500 osób. O jedno miejsce ubiegało się wówczas aż sześć osób.
Lepsze wynagrodzenia przyciągają również mężczyzn
Jak twierdzi prof. Aleksandra Gaworska-Krzemińska w Polsce 97 proc. osób wykonujących ten zawód to kobiety, podczas gdy na świecie już 15 proc. mężczyzn pełni te obowiązki i ich liczba rośnie.
– Staje się on dla nich coraz bardziej atrakcyjny i my to obserwujemy również wśród naszych kandydatów – mówi wykładowczyni GUMED. – Mamy coraz większą liczbę mężczyzn, którzy chcą studiować pielęgniarstwo. Po pierwsze dlatego, że mają możliwość autonomicznego podejmowania decyzji, a po drugie obecne zarobki pozwalają im na utrzymanie rodziny.
Zdaniem przedstawicielki Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego jest jeszcze inne zjawisko społeczne, które nieco odczarowało rolę pielęgniarki.
– W tradycyjnym modelu była ona przedstawiana, jak pomocnik lekarza do czynności opiekuńczych, głównie pielęgnacyjnych, takich jak karmienie, mycie pacjenta czy ścielenie łóżka. Od kilku lat te zadania przejęli opiekunowie medyczni, więc pielęgniarki już bardzo rzadko wykonują tego typu czynności. Skupiają się bardziej na edukacji pacjenta, na przygotowaniu go do zabiegu, na opiece pooperacyjnej i uczestnictwie w terapii leczniczej. To powoduje, że również mężczyźni inaczej tu funkcjonują – dodaje prof. Aleksandra Gaworska-Krzemińska.
Szansa na lepszą przyszłość zawodu
Z prognoz zawartych w raporcie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych wynika, że w związku ze starzejącym się społeczeństwem zapotrzebowanie na ich pracę będzie rosnąć i w 2039 r. brakować będzie nawet 262 tys. pielęgniarek. Jednak rosnące płace, a co za tym idzie zwiększająca się liczba osób chętnych do kształcenia się w tym zawodzie, mogą sprawić, że ten czarny scenariusz może się nie sprawdzić.