Okrutnie znęcała się nad niepełnosprawnym synem. Karmiła go ekstremalnie ostrym sosem i więziła w szafie

4 dni temu 5
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Śmierć — powolna, straszna i bolesna

Lipiec 2022 r. — pod numer alarmowy dzwoni Shanda Vander Ark z Oklahomy, zgłaszając dyspozytorowi, że jej 15-letni syn nie oddycha. Przybyli na miejsce przedstawiciele służb stwierdzają śmierć skrajnie wychudzonego i zaniedbanego chłopca, a w tym czasie matka lamentuje i płacze – bez łez.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Wypytywana o stan nastolatka, próbuje wmówić przybyłym, że Timothy w ostatnim czasie nosił szerokie ubrania, kamuflując w ten sposób nadmierną szczupłość, więc nie miała pojęcia, że nie dojada. Później, już w trakcie procesu sądowego, będzie przekonywała, że to u nich rodzinne i wszystkie jej dzieci mają niedowagę, a i ona "szybko traci na wadze".

Sekcja zwłok wykazuje, że przyczyną śmierci chłopca było wygłodzenie – ważył zaledwie 30 kg — oraz hipotermia, nadmierne wychłodzenie organizmu.

Tortura z piekła rodem

Lekarz sądowy przeprowadzający sekcję dowodzi, że matka okłamała śledczych, utrzymując, że ostatnim posiłkiem syna był tost zjedzony wieczorem. Analiza zawartości żołądka wykazuje, że był to chleb posmarowany jednym z najostrzejszych dostępnych w sprzedaży sosów — The Xtreme Regret Experience – powstałym na bazie papryki Carolina Repear i Trinidad Scorpion Butch T — odmian uchodzących swego czasu za najostrzejsze na świecie.

Ostrość tych warzyw mieści się w granicach 1,5–2,2 mln jednostek Scoville’a, co kilka lat temu umieściło je w Księdze Rekordów Guinessa. Dość powiedzieć, że uczestnicy kulinarnych wyzwań typu "Carolina Reaper Challenge", wiedzący, na co się piszą, smakosze mocno pikantnych dań, często nie są w stanie zjeść w całości nawet jednej papryczki – wymiotują, krztuszą się, dostają duszności i wymagają pomocy medycznej.

Co oczywiste, dzieciom w ogóle nie powinno się podawać tych ani podobnych odmian papryki, w żadnej ilości, z uwagi na bardziej wrażliwy układ pokarmowy i możliwe powikłania. Zresztą, nawet organizmy zdrowych dorosłych po spożyciu ekstremalnie ostrych papryk reagują serią objawów, jak silny ból oraz pieczenie jamy ustnej, przełyku i żołądka, łzawienie, zawroty głowy, kaszel, duszności. Zdarzają się utraty przytomności, a u osób z predyspozycjami może nawet dojść do ataku serca.

Głodzony Timothy dostał chleb z sosem na pusty żołądek, co jest absolutnie odradzane nawet koneserom z genetycznie wyższą tolerancję na kapsaicynę, przyzwyczajonym do bardzo ostrych potraw. Trudno sobie wyobrazić, jak cierpiał. Sięgnął po chleb, bo był śmiertelnie wygłodzony. Nie miał też wyboru – brat i matka zmuszali go do przełykania kęsów palących żywym ogniem.

Źle, coraz gorzej

Timothy i jego rodzeństwo (oprócz brata, Paula, który okazał się jego oprawcą, chłopiec miał jeszcze drugiego brata i siostrę) mieli trudny start. W domu prawdopodobnie od zawsze źle się działo. Dwoje najstarszych dzieci, Millie i Nolan, zwracało na siebie uwagę zaniedbaniem, a nauczyciele zgłaszali te obserwacje służbom. Koniec końców Shanda straciła prawa do opieki nad dziećmi, rozwiodła się z mężem i wprowadziła do nowo poznanego mężczyzny, którego wkrótce poślubiła.

Rodzeństwo zostało z ojcem. Nie było idealnie, ale nastał prawdopodobnie najspokojniejszy czas w życiu Timothy’ego, bo wszystko, co wydarzyło się później, można już opisywać wyłącznie w kategoriach koszmaru. Millie i Nolan wyprowadzili się, gdy udało im się usamodzielnić, a Paul, gdy skończył 18 lat, przeniósł się do matki, która, ku jego zdumieniu, bez oporów przyjęła go do siebie. Wcześniej miał słyszeć od ojca, że matka nie chce go znać. Czy były to tylko przepychanki między skłóconymi byłymi małżonkami i robienie sobie na złość – nie wiadomo.

Po roku, w mniej jasnych okolicznościach, do starszego brata dołączył Timothy. Dla niego, jak się okazało, była to zmiana na gorsze. Oficjalnie obaj nadal mieszkali z ojcem, ich przeprowadzka nie została nigdzie zgłoszona. Młodszy z braci miał diagnozę autyzmu oraz ADHD. Wymagał terapii oraz uważnej, czułej opieki. Nie doczekał się takiego wsparcia — zamiast tego regularnie był poddawany torturom i karany za "bycie niegrzecznym"

Niekończące się okrucieństwo

Biegli wykazali, że zbrodniczy proceder trwał przynajmniej kilka miesięcy. Drugi mąż Shandy w tym czasie doznał udaru. Jego rola w całym procederze nie jest jasna, ale z dostępnych informacji wynika, że najpewniej nie brał udziału w znęcaniu się nad pasierbem.

Timothy był więziony w szafie — tam sypiał przykryty jedynie folią przemysłową i często spędzał tak niemal całe dnie. Matka i brat śledzili jego poczynania dzięki zainstalowanej w schowku internetowej kamerce. Wysyłali sobie jego zdjęcia, donosili o kolejnych "przewinach" w SMS-ach (bezwiednie dostarczając wymiarowi sprawiedliwości dowodów) i pisali, że z "on nimi nie wygra".

Wszelkie przejawy "niesubordynacji" surowo karali. Lodówkę zamykali na kłódkę, głodzili Timothy’ego, prowokowali do wymiotowania i okrutnie drwili, obiecując mu np. pizzę. Zmuszali skrajnie wymęczonego chłopca do długotrwałego klęczenia z uniesionymi rękami. Gdy nie wytrzymywał i zmieniał pozycję, był jeszcze dotkliwiej torturowany. Nie dawali mu się nawet wyspać – często budzili go, polewając zimną wodą, karali przymusowym siedzeniem przez kilka godzin w wannie wypełnionej lodem.

Choć mogłoby się wydawać, że Paul także był ofiarą zaburzonej matki, śledczy ustalili, że nie tylko wykonywał jej polecenia, ale znęcając się nad bratem wykazywał się własną inicjatywą. Z SMS-ów, jakie wymieniali z Shandą, było wiadomo, które z upiornych pomysłów pochodziły od niego. Wyglądało na to, że w okrucieństwie dotrzymywał matce kroku. Raz napisał jej wiadomość, z której wynikało, że ruszyło go sumienie – zasugerował, że Timothy wygląda naprawdę źle i powinni dać mu coś do jedzenia. Za to rozmawiając z policjantem zmienił narrację i opowiadał, że brat zawsze otrzymywał odpowiednio kaloryczne posiłki.

"Timothy wygrał"

Podczas kolejnych godzin przesłuchań Paul szedł jeszcze dalej — utrzymywał, że Shanda jest dobrą matką i wszystko co robiła, robiła z miłości, a kary były środkami dyscyplinującymi "nieposłusznego" Timothy’ego.

Co szczególnie zastanawiające, Shanda była osobą wykształconą – ukończyła studia prawnicze i pracowała jako księgowa w sądzie. Trudno więc byłoby jej bronić się niewiedzą na temat autyzmu (mimo to razem ze starszym synem powtarzali, że to "niegrzeczne dziecko, które zasługiwało na wymierzanie mu kar w celach wychowawczych"). Jej znajdujący się w normie iloraz inteligencji powinien jej pozwolić na wgląd i ocenę swojego zachowania. Dlaczego tak się nie stało – trudno dociec. Została uznana za poczytalną i zdolną do kierowania postępowaniem. Paul – 20-letni mężczyzna, na tyle rozgarnięty, by ukończyć szkołę średnią w standardowym trybie, rozmawiając z funkcjonariuszem pokładał się na stole, przygryzał dłoń i formułował wypowiedzi na szokująco niskim poziomie.

Milionerka nie zaakceptowała autystycznego syna. Pozbawiła go życia

Zgodnie z przewidywaniami, matka i syn zaczęli zrzucać winę na siebie nawzajem, usiłując umniejszyć własną rolę. Zeznając, Shanda próbowała się tłumaczyć niepamięcią, przekonując, że nie pamięta wiele z ostatnich miesięcy życia Timothy’ego. Szła w zaparte – wmawiała sędziemu, że martwiła się o zdrowie syna. Kary miały być stosowane za "kłamstwa" i "podkradanie czegoś niebezpiecznego" (z SMS-ów wynikało zaś, że znęcali się nad chłopcem, gdy, na przykład, "ukradł" resztki niedojedzonego przez matkę burgera). Paul trzymał się wersji, że działał pod dyktando.

Sąd nie dał wiary tym tłumaczeniom. Shanda została skazana na dożywocie bez możliwości ubiegania się o zwolnienie warunkowe, a Paul usłyszał wyrok pozbawienia wolności od 30 do 100 lat, na co zareagował szokiem.

Sędzia Matthew R. Kacel zdecydował, że zdjęcia przedstawiające ostatnie chwile Timothy’ego nie będą publicznie prezentowane, by w ten sposób nie odbierać chłopcu godności, a opinia publiczna zapamiętała go zdrowym i uśmiechniętym.

Mowę Kacela po ogłoszeniu wyroku, która w całości znajduje się w sieci, wielu oceniło jako najlepszą, jaką kiedykolwiek usłyszeli. Ludzi poruszyło, ile miejsca sędzia poświęcił nieżyjącemu chłopcu.

— Zabraliście mu wszystko, ale Timothy wygrał. Wygrał, bo wyszło na jaw, co mu zrobiliście – zakończył, zwracając się do skazanych.

Przeczytaj źródło