Od tego zależy przyszłość wojny w Ukrainie. "Putin stanie wtedy przed wyborem"

17 godziny temu 6

Specjalny wysłannik Władimira Putina, Kiriłł Dmitrijew, oświadczył podczas inwestycyjnej konferencji w Arabii Saudyjskiej, że wojna Rosji przeciwko Ukrainie może zakończyć się w ciągu najbliższego roku, przekazuje Reuters. - Jesteśmy przekonani, że zmierzamy w stronę pokoju i musimy to umożliwić - powiedział Dmitrijew, odpowiadając na pytania uczestników forum w Rijadzie. Dodał też, że "nie chce, by regionalny konflikt wokół Rosji przerodził się w coś większego" i reklamował współpracę gospodarczą Rosji, USA i Arabii Saudyjskiej w dziedzinie surowców energetycznych.

Słowa Dmitrijewa trudno jednak uznać za realny sygnał gotowości Moskwy do pokoju. W Kijowie podobne wypowiedzi odbierają raczej jako element rosyjskiej gry propagandowej - próbę złagodzenia wizerunku Moskwy na Bliskim Wschodzie po fali nowych sankcji. Ukraińcy nie wierzą w zapewnienia o "drodze do pokoju", bo wiedzą, że Władimir Putin nie może zakończyć wojny, nie ryzykując utraty władzy. Rosyjski dyktator - jak wskazują analizy wywiadu USA - jest bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowany, by walczyć do końca, nawet kosztem kolejnych tysięcy ofiar.

Zobacz wideo Ukraińcy nie dostali Tomahawków, to zrobili Flamingi

Putin nie szuka kompromisu

Dokument przekazany członkom Kongresu USA wskazuje, że Rosja nie wykazuje żadnych oznak gotowości do kompromisu, mimo rosnących strat wojskowych i kosztów gospodarczych. Źródła NBC w administracji i Kongresie potwierdzają, że stanowisko Kremla pozostaje niezmiennie twarde od początku inwazji w lutym 2022 roku.

Według zachodnich analityków Putin, stojąc w obliczu poważnych problemów ekonomicznych i kryzysu kadrowego w armii, chce utrzymać okupowane terytoria i rozszerzyć wpływy Rosji, by móc przed własnym społeczeństwem uzasadnić ogromne koszty wojny. - Dyktator jest dziś bardziej nieugięty niż kiedykolwiek - powiedział jeden z amerykańskich urzędników cytowanych przez NBC. Biały Dom odmówił komentarza w sprawie oceny wywiadu, jednak przypomniał słowa Donalda Trumpa o "konieczności zakończenia zabijania i zawarcia pokoju". Waszyngton utrzymuje, że dąży do dyplomatycznego rozwiązania wojny, choć - jak zaznaczono w oświadczeniu - trwały pokój będzie możliwy tylko wtedy, gdy Rosja będzie gotowa do szczerych negocjacji.

Wiceprezydent USA J.D. Vance ocenił, że Donald Trump jest w stanie pomóc Ukrainie i Rosji zbliżyć się do zakończenia wojny, ale nie może zmusić żadnej ze stron do porozumienia. W rozmowie w podcaście "Pod Force One" Vance stwierdził, że konflikt osiągnął "punkt malejących korzyści" - rosyjskie wojska zdobywają minimalne terytoria, ponosząc przy tym ogromne straty, a Ukraina zmaga się z poważnymi problemami, zwłaszcza w sektorze energetycznym. - Wierzymy, że nadszedł moment, gdy zarówno w interesie Rosji, jak i Ukrainy jest zakończenie działań zbrojnych. Ale prezydent może jedynie otworzyć drzwi - nie może zmusić żadnej ze stron, by przez nie przeszła - podkreślił wiceprezydent USA.

Próby dialogu między Moskwą a Waszyngtonem załamały się po październikowej rozmowie telefonicznej Putina z Donaldem Trumpem. Zapowiadany szczyt w Budapeszcie nie doszedł do skutku, ponieważ Rosja nie zrezygnowała ze swoich maksymalistycznych żądań wobec Ukrainy. Sam Trump przyznał, że odwołał spotkanie, "bo nie chciał marnować czasu na rozmowy bez rezultatów".

W odpowiedzi USA ogłosiły nowy pakiet sankcji, wymierzony w dwa rosyjskie koncerny naftowe - Rosnieft i Łukoil - oraz ich spółki zależne. Według Reutersa Biały Dom ma już gotowy kolejny zestaw restrykcji na wypadek, gdyby Putin nadal przedłużał wojnę. Amerykański ambasador przy NATO, Matthew Whitaker, zapowiedział, że Trump wprowadzi kolejne sankcje, by zmusić Putina do powrotu do stołu negocjacyjnego.

Rosja znów grozi bronią nuklearną. "Unikatowa broń, której nikt inny na świecie nie posiada"

Zamiast wracać do stołu negocjacyjnego, Władimir Putin - jak zawsze - sięga po nuklearny szantaż. Rosyjski przywódca ogłosił kolejne testy broni jądrowej. Putin poinformował, że Rosja przeprowadziła próbę podwodnego bezzałogowego aparatu "Posejdon" z reaktorem atomowym. Kilka dni wcześniej, wspólnie z szefem Sztabu Generalnego, zapowiadał także testy rakiety manewrującej "Burewiestnik" - również napędzanej energią jądrową.

Putin o nowych próbach mówił podczas wizyty u rannych żołnierzy w wojskowym szpitalu w Moskwie. - Podczas testów Posejdona udało się uruchomić reaktor jądrowy, który pracował przez pewien czas. Ten aparat jest unikalny pod względem prędkości i głębokości, a jego przechwycenie jest niemożliwe - cytuje prezydenta rosyjska agencja TASS. W kolejnym wystąpieniu Putin chwalił się, że "Posejdon" ma większą moc niż międzykontynentalny pocisk "Sarmat" i jest "bronią, jakiej świat nie ma i długo mieć nie będzie".

Donald Trump, komentując te doniesienia, wezwał Putina, by "zakończył wojnę w Ukrainie, zamiast testować nowe rakiety". Rosyjskie media powtarzają, że nowe systemy mają być "odpowiedzią na agresywną politykę NATO", choć jak dotąd Moskwa nie przedstawiła żadnych dowodów na przeprowadzenie testów.

Ukraińscy eksperci: Putin walczy już nie o zwycięstwo

Ukraińscy analitycy zauważają, że Kreml coraz wyraźniej traci zarówno inicjatywę militarną, jak i polityczną, a Rosja walczy już nie o zwycięstwo, lecz o to, by nie przegrać wojny.

- To, że Rosjanie będą walczyć do końca, jest oczywiste. Ale czy do zwycięskiego końca - tu bym się z Putinem spierał. Dla Rosji scenariusz zwycięstwa skończył się już dawno. Teraz walczy o to, by wyjść z wojny z Ukrainą, mając choćby minimalne zdobycze - powiedział politolog Ołeh Saakian na antenie telewizji Espreso. Jego zdaniem kolejne groźby użycia broni nuklearnej świadczą o katastrofalnym stanie rosyjskiej gospodarki i braku sukcesów na froncie. - Latem Putin miał w rękach złotą rybkę w postaci Trumpa. Amerykański prezydent dawał mu szansę, by się porozumieć. Później była Alaska, gdzie Putin znów wysunął swoje maksymalistyczne żądania i spotkał się z odmową. Teraz Trump szuka kontaktu z Xi Jinpingiem, więc Putin znów wyciąga karty z groźbami atomowymi. Chce przypomnieć światu, że mimo klęsk wciąż ma broń jądrową i z nim trzeba się liczyć - dodał Saakian.

Publicysta Witalij Portnikow zwrócił uwagę, że przyszłość wojny zależy od tego, jak prezydent Rosji zareaguje, gdy zrozumie, że Donald Trump nie zamierza dłużej tolerować jego manipulacji. - Putin stanie wtedy przed wyborem: zgodzić się na zawieszenie ognia albo doprowadzić do eskalacji do takiego poziomu, który może zagrozić bezpieczeństwu całej ludności Rosji, która stanie się zakładnikiem wielkiej wojny Putina z Zachodem - napisał Portnikow w mediach społecznościowych.

Ukraińscy eksperci podkreślają, że amerykański wywiad ma rację - żadnych realnych sygnałów zakończenia wojny nie ma. Istnieje jednak "okno możliwości", które może się otworzyć, jeśli Donald Trump zdecyduje się na silniejszą presję wobec Moskwy.

Przeczytaj źródło