Obniżka podstawowej stawki VAT z 23 do 22 proc., zwolnienie z PIT dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci na utrzymaniu, kwota wolna na poziomie 140 tys. zł w podatku od zysków kapitałowych – to flagowe propozycje Karola Nawrockiego, który w środę został zaprzysiężony na Prezydenta RP.
Skąd ten nacisk na obniżanie podatków? Podczas inauguracyjnego przemówienia w Sejmie Nawrocki powiedział, że "Polska jest na bardzo złej drodze rozwoju" i "coś trzeba zmienić". Z innych jego wystąpień wynika, że za jeden z głównych hamulców gospodarki uważa właśnie system podatkowy. "Podatki muszą być niskie, proste i prorodzinne" – przekonywał w kampanii wyborczej.
Jednocześnie Karol Nawrocki wielokrotnie podkreślał, że niepokoi go wysoki deficyt w sektorze finansów publicznych i narastające zadłużenie. Jego rozwiązania prezydent upatruje jednak w uszczelnieniu systemu podatkowego (stworzeniu "budżetowego pancerza"), a nie wyższych podatkach. Zdaje się przy tym wierzyć, że proponowane przez niego obniżki podatków deficytu w budżecie nie pogłębią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawrocki złamał pierwszą obietnicę? Szefernaker kluczy w programie
Teoria trudna do praktycznego zastosowania
To, teoretycznie, nie jest wykluczone. Zgodnie z koncepcją amerykańskiego ekonomisty Arthura Laffera – znaną jako krzywa Laffera – istnieje taki poziom podatków (ogółem lub każdego z osobna), że jego przekroczenie zmniejsza wpływy do budżetu ze względu na negatywny wpływ na aktywność w gospodarce. Jeśli podatki są powyżej tego poziomu, ich obniżenie może nawet zwiększyć dochody podatkowe państwa. W takiej sytuacji zmniejszanie obciążeń podatkowych samo się finansuje.
Prezydent RP nie ma wprawdzie kompetencji do kształtowania polityki fiskalnej, ale posiada inicjatywę ustawodawczą. Może więc składać propozycje zmian podatkowych, wywierając presję na rząd. Pierwsze efekty już zresztą widać. We wtorek minister finansów Andrzej Domański zapowiedział wprowadzenie nowego produktu finansowego (Osobiste Konto Inwestycyjne), którego posiadacze będą zwolnieni z podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki). Ma to być ekwiwalent zniesienia tego podatku dla inwestycji do 100 tys. zł, co było jedną z obietnic wyborczych KO. Fakt, że za realizację tej obietnicy rząd zabrał się właśnie teraz, nie trudno powiązać z inauguracją prezydentury Karola Nawrockiego, który zapowiadał nawet większą ulgę dla inwestorów.
O to, czy w Polsce istnieją podatki, których obniżenie miałoby tak pozytywny wpływ na gospodarkę, że nie zmniejszyłoby wpływów do budżetu, zapytaliśmy szerokiego grono ekonomistów – z uczelni, instytucji finansowych oraz think-tanków. Spośród 46 uczestników tej sondy, większość – 26, czyli blisko 57 proc. – w to wątpi. Podatki, które są powyżej szczytowego punktu na krzywej Laffera, dostrzegło 14 ankietowanych (30 proc.). Część zastrzegła jednak, że są na ogół obciążenia o relatywnie małym znaczeniu dla budżetu i gospodarki.
- To jest fantazja, którą politycy uwielbiają upowszechniać – powiedziała w niedawnym wywiadzie dla money.pl prof. Beata Javorcik, główna ekonomistka Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, zapytana o to, czy obniżenie podatków w Polsce mogłoby dać gospodarce tak silny impuls do rozwoju, że okazałoby się bezkosztowe.
Jej sceptycyzm, podobnie jak większości uczestników ankiety money.pl, wynika z tego, że Polska nie jest krajem nadzwyczaj wysokich podatków. W 2023 r. (to ostatnie porównywalne dane) dochody podatkowo-składkowe sektora finansów publicznych stanowiły równowartość 36 proc. PKB przy średniej unijnej na poziomie 40 proc. PKB. Jeszcze niższymi podatkami cechuje się 10 państw UE. W tym gronie są wprawdzie niemal wszystkie kraje z Europy Środkowo-Wschodniej, ale trudno byłoby obronić tezę, że mniejsze obciążenia dawały ich gospodarkom jakąś przewagę, skoro to polska należała do rosnących najszybciej.
– Jest bardzo mało prawdopodobne, że neutralne dla budżetu byłoby obniżenie głównych podatków bezpośrednich (PIT i CIT) lub powszechne obniżenie stawek VAT. Wydaje się, że jedynymi obszarami gdzie taki efekt byłby potencjalnie możliwy – i to raczej nie ze względu na "pozytywny wpływ na gospodarkę" – są obciążenia akcyzowe. Ale te podatki spełniać mają nie tylko funkcję fiskalną, ale mają też zwykle zniechęcać do ryzykownych zachowań konsumpcyjnych – mówi money.pl dr hab. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA.
Tego samego zdania jest dr Radosław Piwowarski, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego.- Efektywne stawki podatków dochodowych w Polsce są bardzo niskie. Według danych MF w 2023 r. efektywne opodatkowanie PIT dla tzw. skali podatkowej wyniosło 4,5 proc. dla podatników o dochodach do 120 tys. zł i 16 proc. dla podatników o dochodach powyżej 120 tys. zł. Średnie efektywne opodatkowanie wynosiło 6,7 proc. Do tego najbogatsi przedsiębiorcy mają możliwość optymalizacji podatkowej, korzystając z PIT-u liniowego lub ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych. W CIT mamy już tzw. estoński CIT, który pozwala na optymalizację podatkową. Podatek VAT nie może być z kolei obniżony, gdyż stanowi główne źródło finansowania budżetu – wylicza ekonomista.
Dobry kierunek, złe rozwiązanie
Spośród mniej istotnych dla budżetu obciążeń, których obniżenie mogłoby okazać się na dłuższą metę bezkosztowe, uczestnicy naszej sondy wymieniają przede wszystkim wspomniany już podatek od zysków kapitałowych oraz – rzadziej – podatek od aktywów banków.
– Tzw. podatek Belki, choć za jego wprowadzeniem przemawiały uzasadnione argumenty fiskalne i równościowe, coraz wyraźniej okazuje się anachronizmem w kontekście wyzwań stojących dziś przed polską gospodarką. W kraju, w którym poziom długoterminowych oszczędności gospodarstw domowych należy do najniższych w Europie, trudno uzasadnić utrzymywanie podatku, który zniechęca obywateli do inwestowania i akumulacji kapitału – tłumaczy money.pl prof. Łukasz Goczek z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.
– Wpływy z podatku Belki nie są dla budżetu kluczowe (w ostatnich dwóch latach wynosiły około 10 mld zł, wcześniej nigdy nie przekroczyły 6 mld zł – przyp. red.). To oznacza, że można sobie pozwolić na mądrą reformę, która zwiększy udział obywateli w rynku kapitałowym, pobudzi krajowe inwestycje i w dłuższej perspektywie może przynieść wyższe wpływy z innych podatków: VAT, PIT czy CIT – podkreśla ekonomista.
Czy te pozytywne efekty będą miały OKI, których wprowadzenie zapowiedziało MF, jest osobną kwestią. Według analityków z think-tanku Instrat jest to wątpliwe. Wynika to z tego, że ten nowy instrument największe (w ujęciu bezwzględnym) korzyści podatkowe daje aktywnym inwestorom o dużych portfelach. Nie należy więc oczekiwać, że przyciągnie na rynek rzesze nowych inwestorów i świeżego kapitału.
Zdaniem prof. Krzysztofa Piecha z Uczelni Łazarskiego, lepszym pomysłem byłoby całkowita likwidacja podatku od zysków z inwestycji długoterminowych. - Proponuję wprowadzenie zerowej stawki podatku od zysków kapitałowych dla wszelkich rodzajów inwestycji finansowych utrzymywanych dłużej niż trzy lata. Taka zmiana wyśle sygnał: państwo nagradza cierpliwy kapitał, który buduje gospodarkę, a nie – krótkoterminową spekulację – przekonuje ekonomista.
– Wydaje się, że bardzo dobrym kandydatem do modyfikacji jest tzw. podatek bankowy, który w obecnej formie generuje niepożądane efekty dla gospodarki. Należałoby się przyjrzeć temu obciążeniu i rozważyć wprowadzenie silniejszych bodźców dla banków do kredytowania inwestycji transformacyjnych w gospodarce. Efektem mogłoby być nawet zwiększenie wpływów z innych podatków (VAT, CIT, PIT) – proponuje Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej i rady programowej Instytutu Odpowiedzialnych Finansów.
Część uczestników ankiety money.pl zaznacza, że pozytywny wpływ na gospodarkę miałaby taka zmiana struktury obciążeń podatkowych, która nie obniżyłaby ich całkowitego poziomu.
– Można sobie na przykład wyobrazić zwiększenie kwoty wolnej od podatku PIT przy równoczesnym zmniejszeniu ochrony ludności realizowanej w systemie VAT w postaci obniżonych stawek (można podwyższyć te obniżone stawki lub zawęzić objęty nimi zakres towarów i usług) – tłumaczył Soroczyński w artykule w ramach "Ringu ekonomicznego" money.pl. Zmniejszenie obciążeń podatkiem PIT miałaby według niego pozytywny wpływ na gospodarkę, zachęcając do pracy, ale nie byłoby neutralne dla budżetu. Stąd potrzeba uzupełnienia dochodów większymi wpływami z VAT.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl