U Eweliny było tak już kilka razy. Najpierw postanawiała wziąć się za siebie, zaczynała dietę, liczyła kalorie, biegała na siłownię. I chudła, czasem kilka, a raz nawet prawie 20 kilogramów – to był jej największy sukces. – Ale potem zawsze coś się wydarzało w życiu: a to zmarła mi mama, a to nowy szef w pracy dawał mi w kość. Diety i zmiana stylu życia szły w odstawkę – wspomina Ewelina. I wszystkie zgubione kilogramy wracały z naddatkiem. – Dopadał mnie klasyczny efekt jo-jo – mówi Ewelina. Dzisiaj waży ponad sto kilo przy wzroście 160 cm, jest kompletnie załamana swoimi porażkami, podejrzewa u siebie depresję. – Czy z tego błędnego koła jest wyjście? – pyta. Naukowcy właśnie znaleźli odpowiedź.