Ten, przy całej swojej potędze, jest nieporównywalnie mniej gorący od najbardziej ekstremalnych obiektów we wszechświecie, takich jak kwazary. Oczywiście nie zmienia to faktu, że wciąż mówimy o Słońcu generującym temperatury na poziomie 15 milionów stopni Celsjusza. Ale ludzkości udało się zawiesić poprzeczkę zdecydowanie wyżej.
Czytaj też: I jest! Rozbłysk słoneczny najwyższej klasy właśnie oślepił odbiorniki nad Pacyfikiem
Naukowcy dokonali tego z wykorzystaniem narzędzi znajdujących się na terenie CERN, czyli Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych. Zlokalizowany na granicy Szwajcarii i Francji, zyskał szczególny rozgłos w związku z eksperymentem, który doprowadził do wykrycia tzw. boskiej cząstki, czyli bozonu Higgsa.
W tym samym miejscu prowadzony jest inny projekt, ALICE. Tamtejszy detektor służy fizykom do prowadzenia kontrolowanych kolizji z udziałem rozpędzonych jonów. O ile Słońce rozgrzewa się do 15 milionów stopni Celsjusza, a najgorętsze gwiazdy – do 100 milionów, tak autorom eksperymentów w CERN udało się zdecydowanie przebić te wyniki.
Słońce osiąga maksymalne temperatury rzędu 15 milionów stopni Celsjusza. To wielokrotnie mniej od wartości osiągniętych przez naukowców związanych z eksperymentem ALICE
O jakiej wartości mowa? Obecny rekord osiągniętej temperatury opiewa na 5 bilionów stopni Celsjusza. Podobna prawdopodobnie panowała we wszechświecie w ciągu pierwszych ułamków sekundy po Wielkim Wybuchu. Właśnie wtedy miał on postać rozgrzanej zupy zawierającej plazmę kwarkowo-gluonową. Ekstremalne warunki? Takie określenie byłoby zdecydowanym niedomówieniem.
Równie imponujące, co osiągnięte temperatury, są warunki, w jakich mogą pracować fizycy. Mają bowiem do dyspozycji długi na 27 kilometrów tunel w kształcie torusa. Poza tym korzystają z potężnych magnesów nadprzewodzących, które muszą być chłodzone w warunkach bliskich zera absolutnego. Wszystko po to, by rozpędzać badane cząstki do ogromnych prędkości i śledzić przebieg kolizji z ich udziałem.
Czytaj też: Jak odnaleźć cząstkę, której wyglądu nie znamy? Fizycy dowiedzieli się tego po 20 latach
Badane cząstki rozpędzają się do 99,9999991 procent prędkości światła, a kiedy już dojdzie do zderzeń, to uwalniane są duże ilości energii. Im cięższe cząstki, tym więcej energii generują, dlatego stosunkowo ciężkie jony ołowiu okazały się wyjątkowe. To właśnie z ich udziałem powstaje wspomniana zupa złożona z kwarków i gluonów. Ich temperatury nie da się nawet zmierzyć z wykorzystaniem konwencjonalnych metod.
Pierwszy rezultat, który zwrócił uwagę całego świata, został odnotowany w 2010 roku, choć oficjalne jego potwierdzenia nadeszło dopiero dwa lata później. Ale 4 biliony stopni Celsjusza okazały się rekordowe przez nieszczególnie długi czas. W 2015 roku udało się bowiem wygenerować jeszcze wyższą temperaturę, która do dziś pozostaje niedoścignionym ideałem.