Kubańczyk pobity. Ochroniarz zabrał głos na temat bójki

3 dni temu 20
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

W środę 23 lipca w Chałupach doszło do ostrego zajścia z udziałem Kubańczyka. Raper, który spontanicznie bawił się z fanami na peronie PKP, został zaatakowany przez ochroniarza pobliskiego klubu.

„Chłop pobił mnie teleskopem i zagazował za nic”

Jak relacjonował artysta:

– Siedzieliśmy na peronie z fanami, śpiewaliśmy piosenki. Chłop z randomowego lokalu pobił mnie teleskopem, a później zagazował za nic. Chcieliśmy się dogadać, wyłączyliśmy głośnik, próbowaliśmy rozmawiać. Peron to nie jest przestrzeń należąca do lokalu, mimo to zostałem zagazowany.

Ochroniarz przeprosił, ale właściciel klubu milczy

Po incydencie ochroniarz, który zaatakował, skontaktował się z raperem i oficjalnie przeprosił.

– Jestem po rozmowie z Kubańczykiem. (…) Przeprosiłem go i na tym kończymy sprawę – powiedział.

Sprawa wydawała się zakończona, jednak Kubańczyk wciąż ma żal do właściciela lokalu:

– Konflikt najbardziej zaognił właściciel lokalu, w którym chwilę wcześniej się bawiliśmy. Poszliśmy na ten peron, to jest minuta od tego lokalu. Wydaje mi się, że wylała się u niego frustracja. To, że byliśmy tam głośno, to nie był jedyny powód. Wydaje mi się, że ludzie wyszli z lokalu, on nie miał utargu, wkur**ił się. Nie tak się załatwia takie sprawy. W momencie, w którym oni przyszli, on miał cały czas taki szyderczy uśmiech, jakby osiągnął szczyt wszystkiego, że przyszedł z dwoma chłopami i nas straszą. Straszny cwaniak.

Jak dodał w relacji:

– Gdzieś mu się jaja schowały i nie ma nawet na tyle odwagi, żeby wziąć telefon, zadzwonić i powiedzieć głupie „przepraszam”. Byku, mógłbym cię uje*ać. Moi prawnicy do mnie dzwonili. Mógłbym ci zniszczyć kawał życia, ale nie chcę tego robić, a ty nawet nie masz jaj, żeby zadzwonić i przeprosić – mówi w stories na Instagramie raper.

Przeczytaj źródło