Krwawy wieczór w Strefie Gazy. Co najmniej 30 zabitych, dziesiątki rannych

1 tydzień temu 10

W Strefie Gazy ponownie rozległy się odgłosy eksplozji. We wtorkowy wieczór izraelskie siły powietrzne przeprowadziły serię nalotów, w wyniku których zginęło co najmniej 30 osób, a dziesiątki zostały ranne – poinformowała agencja AFP, powołując się na kontrolowaną przez Hamas obronę cywilną. To kolejny dramatyczny zwrot w trwającym od tygodni konflikcie, który mimo obowiązującego rozejmu, nie przynosi mieszkańcom regionu upragnionego spokoju.

  • Izrael przeprowadził naloty na Strefę Gazy po oskarżeniach wobec Hamasu o naruszenie zawieszenia broni i atak na izraelskich żołnierzy. Zginęło co najmniej 30 osób, a dziesiątki zostało rannych.
  • Hamas zaprzecza swoim związkom z wtorkowym ostrzałem i oskarża Izrael o łamanie porozumienia, podkreślając, że trzyma się rozejmu.
  • Wtorkowe naloty to już drugi poważny incydent od zawarcia rozejmu 10 października.
  • Więcej informacji z kraju i świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl

Izraelskie ataki nastąpiły po zarzutach wobec Hamasu o naruszenie zawieszenia broni. Władze Izraela twierdzą, że palestyńska organizacja dopuściła się ataku na izraelskich żołnierzy oraz celowo opóźniała wydanie zwłok zabitych zakładników. Dodatkowo, izraelska armia oskarżyła Hamas o inscenizację wydobycia jednego z ciał, co miało być elementem propagandy.

Premier Benjamin Netanjahu już wcześniej zapowiadał "potężne ataki na Strefę Gazy", choć nie podał szczegółowego uzasadnienia. Minister obrony Israel Kac jednoznacznie wskazał, że za wtorkowym atakiem na izraelskich żołnierzy stoi Hamas. W odpowiedzi palestyńska organizacja wydała oświadczenie, w którym stanowczo zaprzeczyła jakoby miała związek z ostrzałem wojskowych i podkreśliła, że "trzyma się rozejmu". Hamas oskarżył również Izrael o łamanie porozumienia.

Wtorkowe naloty to już drugi tak poważny incydent od czasu wejścia w życie rozejmu 10 października. Wcześniej, w niedzielę 19 października, izraelskie lotnictwo przeprowadziło serię ataków na Strefę Gazy po uznaniu działań Hamasu za naruszenie zawieszenia broni. Tamtego dnia zginęło 45 Palestyńczyków i dwóch Izraelczyków - były to najtragiczniejsze starcia od momentu zawarcia porozumienia.

W ostatnich dniach sytuacja w regionie staje się coraz bardziej napięta. W poniedziałek Hamas przekazał Izraelowi kolejne szczątki, które - jak się okazało - należały do porwanego Izraelczyka, którego ciało armia odzyskała jeszcze w 2023 roku. Izrael uznał to za kolejne naruszenie warunków rozejmu, a w mediach pojawiły się nagrania mające świadczyć o inscenizacji przez Hamas przekazania szczątków.

Na wydarzenia w Strefie Gazy zareagowały Stany Zjednoczone. Wiceprezydent USA J.D. Vance przyznał, że amerykański rząd spodziewał się izraelskiej odpowiedzi na atak. Zawieszenie broni jest utrzymywane. Nie oznacza, że tu i tam nie będzie drobnych potyczek. Wiemy, że Hamas lub ktoś inny zaatakował izraelskich żołnierzy - powiedział Vance, dodając, że w jego ocenie plan pokojowy prezydenta Donalda Trumpa dla Strefy Gazy "się utrzyma".

Według informacji przekazanych przez izraelskie media, premier Netanjahu przed wydaniem rozkazu o nalotach skonsultował się z amerykańską administracją. Izraelska telewizja Kanał 12 podała, że Netanjahu już wcześniej rozważał atak w odpowiedzi na działania Hamasu, jednak amerykańscy urzędnicy mieli go od tego odwodzić.

W ostatnich dniach Izrael odwiedzili także wysocy rangą przedstawiciele amerykańskiej administracji, w tym wiceprezydent Vance oraz sekretarz stanu Marco Rubio. Oficjele naciskali na utrzymanie rozejmu i realizację kolejnych etapów umowy, która przez wielu uznawana jest za jeden z największych sukcesów dyplomatycznych Donalda Trumpa.

Przeczytaj źródło