Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Ekspert w zakresie ruchu drogowego Marek Dworak uznał za archaiczne odwoływanie poprzez skrzyżowanie znaków ograniczenia lub podwyższenia ograniczenia prędkości na danym odcinku drogi, a także równie znaku zakazu wyprzedzania. Wskazał, że mało który kierowca w danym momencie ma pewność, czy znak nadal obowiązuj czy też nie.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoTo skrzyżowanie czy nie?
Nie każde przecięcie dróg jest skrzyżowaniem, które odwołuje ograniczenie bądź też podwyższenie prędkości. Czy kierowca minął dojazd do obiektu przydrożnego, czy było to jednak skrzyżowanie? Czy była to droga nawierzchni gruntowej czy droga twarda? Ekspert podkreślił, że pozostawianie takich zagadek dla kierujących nie jest dobre. Prowadzi do nieprzestrzegania przepisów i zwiększa liczbę znaków drogowych.
W wielu krajach europejskich znak ograniczenia prędkości obowiązuje, dopóki nie jest odwołany znakiem odwoławczym, co jest prostym i czytelnym rozwiązaniem. Przykład? Marek Dworak wskazał Austrię, w której zasady organizacji ruchu są przejrzyste dla kierowców. Podkreślił, że to najwyższy czas, żeby wprowadzić zmianę w polskich przepisach.
Mandaty za prędkości
Kierowcy za przekraczanie prędkości karani są mandatami, które wynoszą od 50 do 2500 zł. W przypadku recydywy kwota grzywny za najpoważniejsze wykroczenia jest podwajana.
- Przekroczenie dopuszczalnej prędkości do 10 km na godz. – mandat 50 zł i 1 punkt karny,
- o 11–15 km na godz. – mandat 100 zł i 2 punkty karne,
- o 16–20 km na godz. – mandat 200 zł i 3 punkty karne,
- o 21–25 km na godz. – mandat 300 zł i 5 punktów karnych,
- o 26–30 km na godz. – mandat 400 zł i 7 punktów karnych,
- o 31–40 km na godz. – mandat 800 zł/1600 zł i 9 punktów karnych,
- o 41–50 km na godz. – mandat 1000 zł/2000 zł i 11 punktów karnych,
- o 51–60 km na godz. – mandat 1500 zł/3000 zł i 13 punktów karnych,
- o 61–70 km na godz.– mandat 2000 zł/4000 zł i 14 punktów karnych,
- o 71 km na godz. i więcej – mandat 2500 zł/5000 zł i 15 punktów karnych.
Znak prędkości zalecanej
Ekspert w zakresie ruchu drogowego Marek Dworak zaproponował ponadto wprowadzenie znaku, który obowiązuje m.in. w Czechach i na Słowacji. Chodzi o sugerowaną prędkość maksymalną, która również ograniczyłaby dużą liczbę znaków stawianych przy polskich drogach.
Np. po zimie zarządzający ruchem stawia ograniczenie prędkości, ponieważ nawierzchnia drogi uległa uszkodzeniu. Okazuje się jednak, że wiele pojazdów może ją pokonać z wyższą prędkością i ich kierowcy tak jeżdżą. W przypadku znaku prędkości zalecanej mogliby legalnie przejechać szybciej, jednak gdyby doszło do zdarzenia drogowego, byliby rozliczani od prędkości zalecanej, jak ma to miejsce na wielu odcinkach niemieckich autostrad.