Izrael zniszczył 2/3 wyrzutni rakiet balistycznych w Iranie. Putin i Xi potępili ataki

1 tydzień temu 18
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

2025-06-19 18:00

publikacja
2025-06-19 18:00

Siły Obronne Izraela szacują, że zniszczyły dwie trzecie irańskich wyrzutni rakiet balistycznych – podał w czwartek Reuters, powołując się na przedstawiciela izraelskiej armii. Według urzędnika Iran nadal utrzymuje, że posiada ponad sto wyrzutni rakietowych.

Izrael zniszczył 2/3 wyrzutni rakiet balistycznych w Iranie. Putin i Xi potępili ataki
Izrael zniszczył 2/3 wyrzutni rakiet balistycznych w Iranie. Putin i Xi potępili ataki
fot. Alaa Al-Marjani / / Reuters

Izraelska armia podała, że wyrzutnie te są głównym celem ataków – ich zniszczenie ma uniemożliwić Teheranowi wystrzelenie tysięcy rakiet w stronę Izraela.

Jednocześnie dowództwo izraelskiej armii potwierdziło, że Iran wystrzelił w czwartek w kierunku centralnej części Izraela co najmniej jeden pocisk balistyczny przenoszący bombę kasetową. Bomba tego typu uderzyła w dom znajdujący się w mieście Azor. Zdaniem wojska zniszczenia budynku są porównywalne do wywołanych przez małą rakietę.

Iran wystrzelił nad ranem ok. 30 rakiet balistycznych na Izrael. Jeden z pocisków uderzył bezpośrednio w szpital w Beer Szewie na południu kraju. Rakiety uderzyły też w Tel Awiw i zlokalizowane w pobliżu miasta Holon oraz Ramat Gan. W odwecie Izrael zapowiedział intensyfikację ataków na Iran.

Władze Izraela rozpoczęły 13 czerwca zmasowane ataki na Iran, twierdząc, że ich celem są obiekty nuklearne i wojskowe. Iran nazwał atak "deklaracją wojny" i odpowiedział nalotami z użyciem rakiet balistycznych na Izrael.

Putin i Xi potępili izraelskie ataki na Iran

Przywódcy Rosji i Chin, Władimir Putin i Xi Jinping, w czwartkowej rozmowie telefonicznej zdecydowanie potępili izraelskie ataki na Iran, apelując o rozwiązanie konfliktu drogą polityczną i dyplomatyczną – poinformował w czwartek na konferencji prasowej doradca Putina Jurij Uszakow.

„Moskwa i Pekin podzielają zdanie, że obecnej sytuacji (…) nie można rozwiązać siłą i można to osiągnąć wyłącznie środkami politycznymi i dyplomatycznymi” – powiedział Uszakow.

„Najważniejszym priorytetem jest doprowadzenie do rozejmu i wstrzymania działań zbrojnych. Siła nie jest dobrym sposobem rozwiązywania różnic zdań między państwami” – powiedział Xi, cytowany przez chińską agencję Xinhua.

Putin z kolei potwierdził gotowość Rosji do odegrania w razie potrzeby roli mediatora. Według Uszakowa Xi poparł tę ideę. Rozmowa trwała około godziny.

Kreml podał w czwartek, że Putin uda się pod koniec sierpnia do Chin na szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy w dniach 31 sierpnia–1 września oraz na obchody 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Pekinie. Jego wizyta, podczas której przewidziano również rozmowy dwustronne, potrwa do 3 września.

"WP": w interesie USA nie leży Iran zdolny do odbudowy po wojnie swojego programu nuklearnego

W interesie USA nie leży Iran zdolny do odbudowy po wojnie swojego programu nuklearnego, ale są inne metody uniknięcia tego scenariusza oprócz zbombardowania Fordo - ocenia w czwartkowym "Washington Post" Max Boot, komentator dziennika i ekspert amerykańskiej Rady Stosunków Zagranicznych.

Nie należy a priori odrzucać rozwiązania polegającego na zbombardowaniu kompleksu wzbogacania uranu Fordo; w końcu wojny nie da się uniknąć - ona już się toczy. A USA nie powinny dać Iranowi szansy na zbudowanie po wojnie z Izraelem broni jądrowej w oparciu o to, co pozostanie z jego programu nuklearnego. I tylko amerykańskie bomby nazywane "bunker buster", czyli bomby penetrujące GBU-57, są w stanie zlikwidować zakłady w Fordo, które przetrwałyby inne ataki z powietrza - pisze Boot.

Jednak prezydent Donald Trump, który od preferowania "dealu" z Teheranem przeszedł nieoczekiwanie do gróźb zaatakowania Iranu, powinien pamiętać, że istnieją też inne rozwiązania. Izrael sygnalizował, że rozważa alternatywne opcje, które mogą polegać np. na ataku komandosów na instalacje Fordo, co wydaje się wykonalne, ponieważ izraelskie lotnictwo ma istotną przewagę nad irańską obroną powietrzną - ocenia autor.

Podkreśla przy tym, że Waszyngton nadal powinien rozważyć zawarcie porozumienia - albo z Iranem, albo z Izraelem.

Jeśli Teheran zgodziłby się na wyeliminowanie swego programu nuklearnego w zamian za uniknięcie ataku sił USA i zaaprobował międzynarodowe inspekcje swych zakładów jądrowych, to nawet jeśli jest to mało prawdopodobne - warto zadać irańskim władzom takie pytanie - zaleca publicysta.

Jeżeli Teheran nie zgodziłby się na porozumienie, to należy się zastanowić, czy w zamian za zniszczenie Fordo przez USA można uzyskać od premiera Izraela Benjamina Netanjahu obietnicę wygaszenia operacji w Strefie Gazy i zagwarantowania Autonomii Palestyńskiej istotnej roli w zarządzaniu tą enklawą - proponuje Boot.

Atak na Fordo byłby ryzykownym posunięciem, a Iran mógłby w odwecie zaatakować amerykańskie bazy w regionie czy zablokować Cieśninę Ormuz, paraliżując ważny szlak morski. Ale decyzja o zlikwidowaniu tych zakładów byłaby usprawiedliwiona - konkluduje Boot.

Zakład wzbogacania uranu Fordo został zbudowany w górach około 100 metrów pod ziemią. Umieszczony pod twardą skałą, osłonięty zbrojonym betonem i otoczony obroną przeciwlotniczą obiekt w Fordo symbolizuje zabezpieczenie programu nuklearnego Teheranu, zaprojektowanego tak, by przetrwać atak na pełną skalę.

Think tank Instytut Nauki i Bezpieczeństwa Międzynarodowego (Institute for Science and International Security, ISIS) szacuje, że ośrodek Fordo mógłby przekształcić cały irański zapas wysoko wzbogaconego uranu, by wyprodukować w ciągu zaledwie trzech tygodni dziewięć sztuk broni jądrowej.

"Spiegel" o Iranie: Trump nie powinien zapominać o doświadczeniach z Iraku

Premier Izraela Benjamin Netanjahu chce wciągnąć Amerykę w wojnę z Iranem. Donald Trump powinien jednak pamiętać, że siłowa zmiana reżimu w sąsiednim Iraku przyniosła tragiczne konsekwencje - pisze w czwartek "Spiegel".

Przypominając, że "wojny ocenia się po ich końcu i skutkach, a nie po rozpoczęciu", niemiecki tygodnik wskazuje w przypadku Iranu na "niepokojące paralele" do amerykańskiej wojny sprzed dwóch dekad, czyli drugiej wojny w Zatoce Perskiej.

Jak przypomina, Stany Zjednoczone zaatakowały w 2003 roku Irak Saddama Husajna, by "obalić groźny reżim, zniszczyć domniemaną broń masowego rażenia i zaprowadzić pokój na Bliskim Wschodzie".

W konsekwencji - kontynuuje "Spiegel" - w wojnie śmierć poniosło ponad sto tysięcy ludzi, a z "ruin Iraku" wyłoniło się terrorystyczne Państwo Islamskie (IS). "Rzekoma broń masowego rażenia okazała się natomiast wymysłem" - dodaje.

"Wojna w Iraku była historyczną lekcją o zachodniej pysze, politycznych iluzjach i niebezpiecznej dynamice wojskowej eskalacji. Pokazała, jak trudno jest z zewnątrz obalić reżim i zastąpić go nowym stabilnym rządem" - ocenia tygodnik. "Byłoby gorzką ironią historii, gdyby to właśnie Trump dołączył do wojny opartej na tak wątpliwych przesłankach, jak ta iracka" - stwierdza.

Tygodnik zauważa, że rozpoczętą przez siebie wojnę Netanjahu uzasadnia tym, że irański reżim jest bliski zbudowania bomby atomowej. Jednak są to twierdzenia, "które powtarzał przez ostatnie trzydzieści lat". Oceny "Bibiego" "nie podziela amerykańska społeczność wywiadowcza", w tym - "ku irytacji swojego szefa" - Dyrektor Wywiadu Narodowego USA Tulsi Gabbard.

"Celem Netanjahu w Iranie jest zmiana reżimu za pomocą siły, tak jak to było w Iraku. A w USA te same głosy, które wtedy popierały wojnę w Iraku, namawiają Tumpa do ataku i fantazjują o wiwatującym tłumie i stabilnej demokracji" - czytamy dalej w "Spieglu".

Zarazem - przestrzega pismo - "byłoby fatalne kierować się najbardziej optymistycznym scenariuszem w tej wojnie". Bo "znacznie bardziej prawdopodobne jest, że sprawy potoczą się źle".

Jednym z tego powodów jest to, że Irańczycy "mimo wszystkich różnic politycznych są zjednoczeni silnym poczuciem tożsamości narodowej", a "działania Izraela mogą końcowo doprowadzić do zwiększenia solidarności między nimi".

Niemiecki tygodnik ostrzega przy tym, że wojna "może rozprzestrzenić się na cały region i pogrążyć go w chaosie". A Izrael jedynie "zwiększy motywację Teheranu do szybkiego uzyskania odstraszania nuklearnego".

Dodatkowo - kontynuuje "Spiegel" - "brutalne działanie" Netanjahu "spotyka się z oburzeniem wśród arabskich krajów regionu" i może "zniweczyć szanse na zbliżenie dyplomatyczne Izraela z takimi krajami, jak Arabia Saudyjska".

Według tygodnika premier Izraela rozochocił się "przez sukcesy ostatnich dwudziestu miesięcy". "Istnieje jednak olbrzymie ryzyko, że Netanjahu przesadzi i zamiast zwiększyć bezpieczeństwo Izraela, zagrozi jego pozycji w perspektywie długoterminowej" - alarmuje "Spiegel". "Premier Izraela stał się zatem jednym z największych czynników niestabilności w regionie" - stwierdza.

Na koniec "Spiegel" odnotowuje, że zdaniem większości ekspertów izraelska napaść na Iran "jest nielegalna w świetle prawa międzynarodowego", gdyż "nie istniało ryzyko bezpośredniego ataku Iranu na Izrael". Tym samym "argument o samoobronie nie jest trafny".

"Ten, kto godzi się z prewencyjną wojnę Netanjahu, nie może wiarygodnie potępiać ataku Putina na Ukrainę. Prawo międzynarodowe nie jest celem samym w sobie. Ma ono zapobiegać temu, by świat stał się miejscem, w którym liczy się tylko siła. Światem wilków, w którym panuje prawo najsilniejszego. A im bardziej Zachód i jego sojusznicy naruszają prawo międzynarodowe, tym większą ponoszą odpowiedzialność za to, że świat pogrąża się w coraz większym chaosie" - uważa "Spiegel".(PAP)

mw/ akl/ mzb/ mms/ mobr/

Przeczytaj źródło