- Eksperci w czasie sesji poświęconej wartości innowacji poruszyli kwestię m.in. kryteriów, jakie powinny decydować o tym, czy rozwiązanie jest warte wdrożenia
- Przedstawiono także narzędzia i metody oceny zwrotu z inwestycji w perspektywie finansowej i zdrowotnej
- Rozmówcy nie mieli wątpliwości, że potrzebna jest współpraca sektora publicznego, prywatnego oraz organów państwowych
Innowacje w zdrowiu. Na co należy zwracać uwagę?
"Wartość innowacji w zdrowiu" to jedna z wielu sesji tematycznych poruszona w trakcie XXI Forum Rynku Zdrowia. Eksperci zastanawiali się m.in. nad narzędziami i metodami oceny zwrotu z inwestycji w perspektywie finansowej i zdrowotnej.
O innowacjach w zdrowiu jako pierwsza głos zabrała dr hab. Anna Kowalczuk, zastępczyni prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Wskazała, co robi AOTMiT i do czego służy HTA.
- Nie widzimy bezpośrednio i nie musimy widzieć innowacyjności, liczy się, czy to rozwiązanie przyniesie wartość dodaną dla pacjenta. Po pierwsze wartość kliniczną, czyli jaka jest przewaga danego rozwiązania, danej technologii medycznej, lekowej czy nielekowej. Po drugie można poniekąd spojrzeć na innowacyjność przez pryzmat HTA i dostrzec ją pośrednio, na przykład w zakresie zaspokojenia tej niezaspokojonej potrzeby. [...] Powinniśmy patrzeć, jakie są efekty versus koszty, czy warto po prostu. Wiadomo, że tam, gdzie nie ma nic innego, a życie ludzkie nie da się wycenić, wtedy ta niezaspokojona potrzeba ma większą wagę. HTA nie jest dla innowacyjności, jest o wartości dla pacjenta - podkreśliła dr hab. Kowalczuk.
Na temat mierzenia korzyści innych niż kliniczne wypowiedział się były wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, obecnie główny specjalista, koordynator ds. analityki finansowej w biurze dyrektora Wojskowego Instytutu Medycznego - Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie. Wyjaśnił, na czym polega procedura refundacji.
- Pierwszy ruch należał do podmiotu odpowiedzialnego: z czym występuje, i jak chce uzasadnić, że lek jest warty refundacji, a po drugie, że lek jest warty ceny, którą producent oferuje. Zwracaliśmy uwagę na to, czy dana terapia jest istotna dla całej populacji i takie przypadki były na przykład w psychiatrii, neurologii, lekach przeciwpadaczkowych, gdzie zawsze analizowaliśmy dane z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Mieliśmy dostęp do danych o liczbie zwolnień lekarskich i jak to wpływa na ewentualne polepszenie sytuacji pacjentów. To miało istotny wpływ też na uzasadnienie ceny, bo w wielu zakresach innowacje, które przychodziły, były istotnie droższe od leków, które były standardowe - wyjaśnił Miłkowski.
Senatorka i lekarka, dr Agnieszka Gorgoń-Komor, wiceprzewodnicząca senackiej Komisja Zdrowia przypomniała, w jaki sposób działania legislacyjne mogą wspierać innowacje w ochronie zdrowia. Jak podkreśliła, innowacjami zainteresowała się w czasie popandemicznym, gdy wszystkie kraje dostały szansę, aby budować swoją odporność właśnie poprzez innowacje.
- Jako parlament, we współpracy z władzą wykonawczą, staramy się to robić. Sam fakt, że popatrzyliśmy inaczej na profilaktykę i dostrzegamy to, żeby uwrażliwić administrację, że profilaktyka się opłaca i jest to inwestycja. Mieliśmy "Profilaktykę 40 plus", teraz mamy "Moje zdrowie" i to konkret - uzasadniła senatorka.
"Perspektywa na koszty jest płatnikocentryczna"
Dr Michał Seweryn, specjalista zdrowia publicznego i epidemiologii, prezes EconMed Europe, wyjaśnił, że jest możliwe mierzenie innowacji i według niego HTA także jest istotnym narzędziem z tej perspektywy.
- Niewątpliwie jest tak, że mamy dzisiaj do czynienia z bardzo silosowym spojrzeniem. To znaczy nasza perspektywa na koszty choroby, nasza percepcja na koszty, jakie w ogóle ponosimy w związku wszystkimi technologiami medycznymi, jest bardzo mocno płatnikocentryczna: patrzymy na to, ile my płacimy jako płatnik podstawowy. Jak najbardziej życie ludzie jest wycenialne, godzina naszej pracy jest wycenialna. [...] My powinniśmy liczyć koszty społeczne w odniesieniu do wszystkiego. Jeśli dyskutujemy o tym, czy alkohol jest problemem zdrowia publicznego w Polsce i mówimy „przecież mamy akcyzę”, to myślimy tymi samymi kategoriami, patrzymy tylko na fragment kosztów, ale nie patrzymy, jakie koszty społeczne generuje alkohol w Polsce - wskazał ekspert.
Natomiast Patrycja Wizińska-Socha z Departamentu e-Zdrowia Ministerstwa Zdrowia przytoczyła przykłady wprowadzonych nowych technologii cyfrowych, które mają z założenia wspierać nowoczesną opiekę nad pacjentem.
- Zacznę od platformy DOM, która jest rozwijana po to, żeby w warunkach domowych można było wykonywać różnego rodzaju badania, usługi medyczne. Ta platforma została stworzona najpierw w dobie pandemii, pewne rozwiązania były tam testowane. Teraz skupia się na tym, żeby zaadresować dwie najważniejsze grupy, czyli grupę pacjentów kardiologicznych i grupę pacjentów diabetologicznych. Są tam wprowadzane specjalne dzienniczki, żeby pacjenci mogli na bieżąco monitorować te parametry, bo widzimy, że same dzienniczki wypełniane przed wizytą nie są wiarygodne, więc te parametry zapisywane cyfrowo mają większą wartość i dają inne możliwości lekarzom - wymieniła.
Przy okazji przypomniała o platformie PUI, gdzie sztuczna inteligencja pomaga radiologiom wykrywać różnego rodzaju anomalie. Mówiła także o Centralnej e-Rejestracji. - Wychodzi z ogromnej potrzeby społeczeństwa, pacjentów, bo każdy z nas chciałby o każdej porze dnia i nocy zarejestrować siebie, swoje dziecko, swoją rodzinę, po prostu na świadczenie. Aspekt poczekalni, który jest w Centralnej e-Rejestracji wykorzystywany, jest tym aspektem innowacyjnym, został przetestowany w czasie pilotażu i teraz ze spokojem możemy wdrażać systemowo e rozwiązania - podsumowała Wizińska-Socha.
Kwestia możliwości mierzenia oczekiwanych wartości inwestycji na nowe metody diagnostyczne była przedmiotem wypowiedzi dr hab. Szczepana Cofty, naczelnego lekarza Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Poznaniu. Podkreślił, że diagnostyka laboratoryjna jest skromną cząstką w całych kosztach usług medycznych.
- To miejsce bardzo skromne, bo jeśli wydajemy w skali naszego szpitala klinicznego 1-1,5 proc. na diagnostykę laboratoryjną świadczy to o tym, że kosztowo jest to niewielka wartość. Natomiast wskutek zastosowania metod innowacyjnych jest możliwość uzyskania bonusu klinicznego, który jest niezwykle istotny z punktu widzenia medycznego i kosztowego - objaśnił dr hab. Cofta.
Podał przy tym mechanizm działania na przykładzie swojej placówki. - Generalnie w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym staramy się działać w formule zespołu diagnostyki laboratoryjnej, diagnostyki medycznej, która generalnie opiniuje i określa, które technologie powinny być preferowane. Nie stosujemy restrykcji, jako naczelny lekarz szpitala preferuję regułę otwartą. Wymaga to dużej edukacji personelu medycznego, nie tylko laboratoriów. […] Myślę, że praca nad wprowadzeniem transparentnych ocen metodologii, inwestycje w cyfryzację, informatyzację, przy światłej strukturze działania medycznego laboratoryjnego, jest wyzwaniem bezwzględnym i też z jednej strony aplikującym innowacje, a z drugiej sprawiającym, że pacjenci uzyskają efekt kompetentny i przy niskich kosztach - podsumował.
Innowacje z perspektywy ubezpieczyciela
Perspektywę dotyczącą inwestycji w innowacje z punktu widzenia prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych przedstawił Piotr Lizukow, członek zarządu PZU Zdrowie.
- Niektórzy mówią, że innowacja to jest szansa. Ja bym to podbił i wprowadził nutkę dramatyzmu, bo jest to jedyna szansa, która realnie może sprawić, że rosnące potrzeby pacjentów zostaną systemowo zaopatrzone. Jeżeli w dużym uproszczeniu spojrzymy na system jako na równanie, to z jednej strony od kilku lat mamy do czynienia z gwałtownie rosnącym popytem - wpadliśmy w klif demograficzny, co roku po kilkaset tysięcy osób przesuwa się w górę piramidy. Jako ubezpieczyciel pobieramy składki i obserwujemy, że potrzeby rosną i coraz trudniej w ramach tej składki utrzymać nam chociażby standardy dostępności - wyliczał Lizukow.
Dodał przy tym, że po stronie podaży usług medycznych widzimy w dużym uproszczeniu dwie zmienne - jedną jest liczebność personelu medycznego, a właściwie dostępność czasu tego personelu. - Dobrze, że jest go coraz więcej i to jest efekt wielu inicjatyw, żeby uruchamiać kolejne wydziały, kolejne uczelnie medyczne. Natomiast to nie jest i nie będzie wystarczające. Drugą zmienną, w której z kolei widzimy jako PZU Zdrowie wykładniczy wzrost efektywności, są oczywiście innowacje technologiczne - mówił.
- Pewnie wszedłbym w polemikę z tezą, żeby nie patrzeć na aspekt finansowy innowacji i przestrzegałbym przed romantyzmem. Jako PZU Zdrowie patrzymy za każdym razem na to, czy wdrażane rozwiązanie jest efektywne. Uważamy, że im bardziej dzięki innowacjom jesteśmy efektywni na prostych procedurach, im bardziej je zoptymalizujemy, tym więcej jest środków na zaopatrzenie niestandardowych przypadków. Zarządzanie aspektami finansowymi przebiega u nas wzdłuż ścieżki pacjenta: patrzymy na każdym punkcie styku z pacjentem, gdzie musimy zaalokować zasoby, głównie czas personelu i na każdym kroku zastanawiamy się, jak możemy dzięki innowacjom zoptymalizować efektywność wykorzystania tych zasobów - wyjaśnił ekspert.
Zapytany o innowacje z segmentu laboratoriów diagnostycznych odpowiedział: - Nie tworzymy sami takich innowacji, natomiast korzystamy z rozwiązań, które są dostępne na rynku. Pracujemy nad rozpoczęciem współpracy ze startupem, który posiada innowacyjne rozwiązania.
- W przyszłym roku zostanie wypuszczona nowa edycja naszej aplikacji "mojePZU”, która jest naszym głównym kanałem kontaktu z pacjentem. Planujemy w ramach tej aplikacji wdrożyć taką innowację, jak wspomagana algorytmami AI interpretacja badań, bo często pacjenci odbierają wyniki i kompletnie nie wiedzą, co mają dalej robić - zapowiedział.
Przypomniał, że PZU Zdrowie jest największym operatorem ciężkiej diagnostyki obrazowej posiadającym najwięcej pracowni rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej. Wyjaśnił także, że w tej chwili toczą się prace nad rozwiązaniami, dzięki którym "na podstawie obrazów poprzez zastosowanie algorytmów AI będzie można tworzyć prediagnozy".
- Apeluję do środowisk lekarskich, żeby otworzyć się na nowe modele wynagrodzeń za procedury wykonywane przy wsparciu innowacji technologicznych. Przyznam szczerze, że chętnie powitalibyśmy wprowadzenie przez AOTMiT nowych modeli rozliczeń na poziomie finansowania NFZ, bo wtedy segment prywatny będzie musiał się do nich dostosować - podsumował Lizukow.
Zdrowie w liczbach: 290 milionów dni chorobowych w 2024 roku
Innowacje w ochronie zdrowia i wartości inwestycji zostały także ujęte z perspektywy płatnika. Pełnomocnik prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Michał Dzięgielewski przypomniał m.in., że "NFZ sam nie kształtuje tego, co finansuje, są to produkty, które pojawiają się w rozporządzeniach, niemniej jednak jest to inwestycja w przyszłość".
- W rozsądnych systemach wiadomo, że należy zwiększać koszty bezpośrednie związane z chorobami po to, aby ograniczać koszty pośrednie. My tych kosztów pośrednich nie widzimy wprost - widzimy je systemowo, widzimy je w rozrachunku. Pamiętajmy, że naszym głównym beneficjentem jest pacjent. Wszelkie innowacje, które wprowadzamy, są to niewątpliwie rozwiązania, które działają dla jego dobra i jego interesu - zastrzegł.
Jak dodał, trudno sobie wyobrazić inną możliwość niż wyłączne finansowanie z publicznych pieniędzy chociażby chorób rzadkich. Zwrócił uwagę, że koszty ich leczenia są "nie do przeskoczenia z perspektywy pojedynczych osób", czy nawet towarzystw ubezpieczeniowych, które działają na zasadach komercyjnych.
- Innowacje to nie są tylko drogie rozwiązania – przyjrzyjmy się opiece koordynowanej w POZ: wprowadzenie kilku badań, które znajdują się w budżecie powierzonym, pozwala na racjonalizację, chociażby leczenia schorzeń infekcyjnych, gospodarki antybiotykami, umożliwia zaopiekowanie pacjenta i wyciągniecie go z tego tygla, który jest ponad POZ - podkreślił Dzięgielewski.
Natomiast rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Karol Poznański podał liczby dotyczące absencji chorobowych. Okazuje się, że w 2024 roku pojedynczych dni chorobowych było 290 milionów, a ponad 7 milionów ubezpieczonych chorowało. Łącznie na absencje chorobowe wydano 31 miliardów złotych w minionym roku.
- Nie chodzi o to, aby przedłużać nam życie, ale ważne jest, aby przedłużać życie w dobrym zdrowiu. Jeśli w ciągu ostatnich 30 lat żyjemy dłużej o 7-8 lat, to życie w dobrym zdrowiu o tyle nam się nie poprawiło. Nie możemy - w dużym skrócie - obcinać stóp cukrzycowych, bo "produkujemy" osoby z niepełnoprawnością narządu ruchu, nie możemy pozwolić sobie na to, aby prewencja wtórna nam leżała, nie możemy pozwolić sobie na straty, które ponosimy cały czas. […] Nie chodzi o podwyższenie wieku emerytalnego, ale chodzi o to, żeby dać nam szansę na to, że jeżeli mamy dobre zdrowie, żebyśmy mogli dłużej pracować i żebyśmy mieli wyższe emerytury, żebyśmy mogli kontrybuować do systemu, bądź choćby do życia rodzinnego, dłużej - podsumował Poznański.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat:

2 dni temu
7



English (US) ·
Polish (PL) ·