I jest! Rozbłysk słoneczny najwyższej klasy właśnie oślepił odbiorniki nad Pacyfikiem

5 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Jak można się ze wstępu domyślić, aktywna plama słoneczna ponownie dała o sobie znać. Wczoraj, 17 czerwca z plamy słonecznej zwróconej już w stronę Ziemi wyemitowany został silny rozbłysk klasy X. Promieniowanie z tego rozbłysku poruszające się w przestrzeni z prędkością światła niemal natychmiast dotarło do Ziemi, zjonizowało górną warstwę atmosfery i doprowadziło do zakłóceń w komunikacji radiowej na rozległym obszarze Oceanu Spokojnego.

Rozbłysk, sklasyfikowany jako zdarzenie X1.2, osiągnął szczyt o godzinie 23:54 polskiego czasu. Jego źródłem, był aktywny region skatalogowany pod numerem 4114, czyli dokładnie ten sam, który w ciągu ostatnich kilku dni dał już o sobie kilkukrotnie znać. Aktualnie jest to jeden z najbardziej dynamicznych obszarów na powierzchni Słońca. Choć wcześniej był już źródłem kilku rozbłysków średniej mocy (klasy M), we wtorek wyemitował pierwszy rozbłysk klasy X.

Czytaj także: Potężna erupcja na Słońcu zaburzyła komunikację na Ziemi. Leci do nas obłok plazmy

Rozbłyski słoneczne klasy X są najwyższym poziomem w trzystopniowej skali intensywności: od klasy C (najsłabsze), przez M (umiarkowane), aż po X (najsilniejsze). Każdy kolejny poziom oznacza dziesięciokrotny wzrost energii, a więc rozbłysk X1.2 to zjawisko stukrotnie silniejsze niż C1 i dziesięciokrotnie silniejsze niż M1. Choć ten konkretny rozbłysk znajdował się na dolnym krańcu skali X, był wystarczająco silny, by wpłynąć na górne warstwy atmosfery Ziemi.

X-CLASS SOLAR FLARE: Sunspots 4114 and 4115 erupted in quick succession on June 17th, together producing an X1.2-class solar flare (2149 UTC). NASA's Solar Dynamics Observatory captured the ultraviolet double flash.

The explosion caused a shortwave radio blackout over the… pic.twitter.com/PLWyUfAaOU

— The Watchmen Earth and Space Connection (@TWESC2023) June 18, 2025

Zarejestrowana fala promieniowania elektromagnetycznego zjonizowała część jonosfery, co skutkowało zakłóceniami w propagacji fal radiowych krótkiego zasięgu. Według amerykańskiej Narodowej Agencji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA), efektem było wystąpienie tzw. radiowego „blackoutu” nad środkową częścią Pacyfiku. Utrudnienia w komunikacji mogli zatem odczuć m.in. piloci i operatorzy systemów radiowych w rejonie Hawajów, gdzie sygnały poniżej 25 MHz zostały częściowo lub całkowicie zagłuszone.

Czytaj także: Ziemia jest właśnie smagana silnym wiatrem słonecznym. To wina tej dziury w gwieździe

Warto tutaj jednak podkreślić, że wtorkowemu rozbłyskowi nie towarzyszył koronalny wyrzut masy (CME), czyli wyrwanie ze Słońca obłoku naładowanej plazmy i pól magnetycznych, które często towarzyszy rozbłyskom tej klasy. CME, w odróżnieniu od rozbłysków, mogą uderzać w ziemską magnetosferę, wywołując burze geomagnetyczne i spektakularne zorze polarne. Tym razem mieliśmy do czynienia jedynie z impulsem promieniowania, jednak i on wystarczył, by zaburzyć działanie systemów radiowych i nawigacyjnych.

Nie oznacza to jednak, że zagrożenie minęło. Region 4114 nadal znajduje się w niestabilnej konfiguracji magnetycznej i nadal jest zwrócony ku Ziemi. Eksperci prognozują, że w kolejnych dniach może on stać się źródłem kolejnych rozbłysków — tym razem być może również z towarzyszącymi im CME. Jeśli tak się stanie, sytuacja może stać się ciekawsza, a do zakłóceń radiowych może dołączyć burza geomagnetyczna z towarzyszącymi jej zorzami polarnymi. Warto zatem śledzić najnowsze doniesienia o tym, co się dzieje na powierzchni pozornie niezmiennego Słońca.

Przeczytaj źródło