"GW": O rozprawie i wyroku dowiedziała się od komornika. Nie dostała awiza z Poczty Polskiej

2 dni temu 16

190 tys. złotych wraz z odsetkami powinna zapłacić mieszkanka Wrocławia. Poinformował ją o tym komornik. O rozprawie i wyroku nic nie wiedziała, bo nie dostała przesyłki nadanej przez Pocztę Polską. Spółki broni jej prezes.

Listonosz Poczty Polskiej (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

"GW": O rozprawie i wyroku dowiedziała się od komornika

O sprawie napisała "Gazeta Wyborcza". Mieszkanka Wrocławia Dagmara Śmiłowska zrelacjonowała, że o orzeczeniu sądu i nakazie zapłaty ponad 189 tys. zł z odsetkami [to obecnie ok. 300 tys. zł - red.] dowiedziała się od komornika. Dług ma być zlicytowany z jej mieszkania. Stwierdziła, że listonosz nie dostarczył ani listu poleconego, ani nie zostawił awiza, dlatego nie wiedziała o rozprawie. W czerwcu sąd oddalił jej zażalenie. - Nie wiem już, czy żyję w kraju prawa. Nie ja się migam, tylko Poczta Polska działa źle, ale sąd w to nie uwierzył. Mam przez listonosza zostać z dziećmi bez dachu nad głową? - pytała w rozmowie z dziennikiem. Śmiłowska twierdzi, że "nie ma możliwości jej nie zastać" w pracy. Prowadzi bistro w godzinach 10-18, ale na miejscu jest wcześniej. "GW" przytacza uzasadnienie sądu: "Wprawdzie przesyłka adresowana do pozwanej podlegała awizowaniu, jednakże doręczenie per aviso było skuteczne". Sprawa dotyczyła wziętego w leasing sprzętu chłodniczego.

Krótka odpowiedź Poczty Polskiej 

Inni przedsiębiorcy z tego rejonu Wrocławia potwierdzają słowa kobiety. "Wielu najemców zgłasza mi problem z doręczeniem oraz poprawnym doręczeniem korespondencji. Przesyłki są mylone i doręczane w sposób niechlujny" - napisał w oświadczeniu mężczyzna prowadzący biznes niedaleko Dagmary Śmiłowskiej. Sąd nie uwzględnił tego, ani podobnych głosów i orzekł, że nie ma dowodów, "które chociażby uprawdopodabniały twierdzenia pozwanej o nieprawidłowym działaniu operatora pocztowego i związanego z tym braku zawinienia pozwanej" - cytuje "Wyborcza". Śmiłowska dopytywała, "jak miała to bardziej uprawdopodobnić". - Z odpowiedzi Poczty Polskiej z lutego 2024 r. wynika, że nie jest w stanie wyjaśnić, co się stało z przesyłką z sądu, bo listonosz jest od dłuższego czasu niedysponowany - tłumaczy adwokat kobiety Mateusz Falender. Jego zdaniem można więc uznać, że "jego klientka uprawdopodobniła fakt braku skutecznego doręczenia przesyłki, skoro faktu doręczenia nie może stwierdzić operator". Do sprawy odniósł się prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz. 

Niech klienci zadadzą sobie pytanie, czy kiedy dzwonił listonosz, to na pewno nie mieli w uszach słuchawek, nie byli pod prysznicem, nie wyszli na chwilę do sklepu

- powiedział w rozmowie z "Wyborczą".

Zobacz wideo Poczta Polska: nie będzie zwolnień listonoszy i zamykania placówek, wyrzucimy prawicowe gazetki

Dofinansowanie dla Poczty Polskiej

Rząd zatwierdził pod koniec lipca plan dofinansowania Poczty Polskiej. Z propozycji Ministerstwa Aktywów Państwowych wynika, że spółka dostanie w 2026 roku 997 mln złotych, a w 2027 roku - 960 mln zł. To około 700 mln zł więcej niż zapowiadano wcześniej. W poprzednim roku Poczta Polska miała 213 mln zł straty netto. - Zależy nam głównie na tym, aby "pacjent" przeżył. On wciąż jest na OIOM-ie, ale jego stan poprawił się na tyle, że nie wymaga już intubacji - tlumaczył prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz w wywiadzie dla magazynu "Forbes". 

Przeczytaj źródło