Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Mogło się wydawać, że batalia o kredyty frankowe została już wygrana przez konsumentów, ale spory prawne wciąż trwają w najlepsze. I choć frankowicze masowo wygrywają z bankami w sądach, niektóre kwestie wciąż trafiają do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jedną z nich był sposób rozliczenia stron po unieważnieniu umowy. Wyrok TSUE z 19 czerwca rzuca nowe światło właśnie na ten problem.
Sąd UE mówi "nie" pełnemu zwrotowi
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że bank nie może domagać się zwrotu całej nominalnej kwoty kredytu, jeśli kredytobiorca już część tej sumy spłacił. Takie żądanie – zdaniem TSUE – narusza unijną dyrektywę o nieuczciwych warunkach w umowach konsumenckich. To orzeczenie ma potencjał, by wpłynąć na tysiące toczących się spraw.
Wyrok zapadł w odpowiedzi na pytanie prejudycjalne zadane przez Sąd Okręgowy w Krakowie, który rozpatrywał spór między bankiem a kredytobiorcą po unieważnieniu umowy indeksowanej do franka szwajcarskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także:
Odcinek 6 - Analizuj, nie zgaduj - wykorzystanie danych w strategii marketingowej.
Uderzenie w "teorię dwóch kondykcji"
Trybunał zakwestionował dominującą dotąd w polskim orzecznictwie tzw. teorię dwóch kondykcji, zgodnie z którą bank – niezależnie od spłat – może domagać się od klienta zwrotu całej nominalnej kwoty kredytu. Według TSUE takie podejście nadmiernie obciąża konsumenta i podważa unijną ochronę prawną przed nieuczciwymi klauzulami umownymi.
Wyrok ten rozstrzyga wieloletni spór dotyczący sposobu rozliczania stron po unieważnieniu umowy frankowej, toczony wokół dwóch koncepcji prawnych: wspomnianej już teorii dwóch kondykcji oraz teorii salda. Obie odnoszą się do sytuacji, w której sąd stwierdza nieważność umowy z powodu zawartych w niej niedozwolonych postanowień – tzw. klauzul abuzywnych. W takim przypadku każda ze stron powinna zwrócić drugiej wszystko, co od niej otrzymała.
Teoria dwóch kondykcji, coraz częściej akceptowana przez sądy krajowe, zakłada, że kredytobiorca może dochodzić swoich roszczeń niezależnie od żądań banku – bez konieczności potrącania kwoty wypłaconego kredytu. Z kolei teoria salda przewiduje rozliczenie poprzez porównanie wartości wzajemnych świadczeń, co w praktyce zwykle działa na korzyść banku.
Trybunał nie uznał teorii dwóch kondykcji za właściwą. Oznacza to, że rozliczenie stron sporu frankowego powinno – zgodnie z orzeczeniem TSUE – uwzględniać dokonane już spłaty, co przybliża je do założeń teorii salda.
Trybunał podkreślił także, że automatyczne nadawanie wyrokom rygoru natychmiastowej wykonalności, gdy zasądzają one kwoty na rzecz banków, może narazić konsumenta na poważne konsekwencje finansowe i zniechęcać do dochodzenia swoich praw.
Banki świętują
Wyrok TSUE przywraca równowagę między stronami sporu. Przykład? Do tej pory kredytobiorca, który pożyczył z banku 1000 zł, a spłacił 1200 zł (wliczając raty i koszty), mógł w sądzie dochodzić całej tej kwoty. Po orzeczeniu Trybunału będzie mógł żądać jedynie nadpłaty – czyli 200 zł. W praktyce oznacza to również niższe wynagrodzenia dla kancelarii prawnych, które dotąd pobierały opłaty od całego roszczenia.
Dzięki jednoznacznemu rozstrzygnięciu TSUE rozliczenia między stronami staną się szybsze i prostsze – kredytobiorca odzyska nadpłatę, a bank uniknie konieczności wytaczania osobnego powództwa o zwrot kapitału. Efekt? Kancelarie prawdopodobnie zarobią mniej, ale zarówno konsumenci, jak i banki zyskają szansę na szybkie zakończenie sporu.
– Wyrok uderza również w działalność firm, które skupowały od konsumentów – często za ułamek wartości – ich roszczenia wobec banków, pozostawiając klientów z obowiązkiem zwrotu kapitału. Nowe stanowisko Trybunału może ograniczyć tego typu praktyki – dodaje Rutkowski.
Woda na młyn ugód frankowych
Wyrok może przyspieszyć zawieranie ugód. Związek Banków Polskich pozytywnie ocenił decyzję Trybunału, licząc, że stanie się ona impulsem do porozumień. Dla banków ugoda to chłodna kalkulacja – opłaca się dogadać z klientem, niż ryzykować kosztowny proces. Przegrana oznacza nie tylko konieczność wypłaty roszczeń, ale też zwrot kosztów sądowych i obsługi prawnej. Ugoda pozwala zamknąć sprawę szybciej, taniej i bez strat wizerunkowych.
Taki trend już widać w statystykach. Jak podaje Ministerstwo Sprawiedliwości, tylko w pierwszym kwartale 2025 roku zawarto 11 495 ugód w sprawach frankowych. Od początku 2024 roku podpisano ich już ponad 55 tysięcy.
Wyrok TSUE to nie tylko krok w stronę uproszczonych rozliczeń, ale też realny sposób na ograniczenie ryzyka przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału – problemu, który do tej pory budził poważne wątpliwości w wielu sprawach.
Dekada walki o sprawiedliwość
Problemy kredytobiorców frankowych zaczęły się na dobre w 2015 roku, kiedy Szwajcarski Bank Narodowy przestał bronić kursu franka, powodując jego nagły skok z 3,5 zł do ponad 5 zł. Wielu Polaków z dnia na dzień straciło finansową stabilność – miesięczne raty wzrosły gwałtownie, a wartość zadłużenia często przekraczała wartość nieruchomości.
Z czasem frankowicze zaczęli dochodzić swoich praw, najpierw organizując protesty, później wchodząc na drogę sądową. Prawdziwy przełom przyniósł wyrok TSUE z 2019 roku w sprawie Dziubaków. Trybunał orzekł wówczas, że umowa zawierająca niedozwolone klauzule przeliczeniowe może zostać unieważniona – bez konieczności płacenia dodatkowych świadczeń na rzecz banku.
Od tamtej pory linia orzecznicza w Polsce stopniowo przesuwała się na korzyść kredytobiorców, co potwierdził również wyrok TSUE z 2023 roku, zakazujący bankom dochodzenia wynagrodzenia za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy.
Wpływ orzeczenia TSUE na krajowe sądy
Orzeczenia TSUE, choć wydawane w odpowiedzi na pytania w konkretnych sprawach, mają charakter wiążący dla sądów krajowych w całej Unii Europejskiej. Ich znaczenie wykracza daleko poza jednostkowy przypadek – tworzą one standardy interpretacyjne, które polskie sądy są zobowiązane stosować w podobnych postępowaniach.
Obecnie trwają prace nad tzw. ustawą o usprawnieniu postępowań frankowych, która – według zapowiedzi resortu sprawiedliwości – ma wejść w życie jeszcze w tym roku i przyspieszyć rozstrzyganie spraw zarówno po stronie kredytobiorców, jak i sądów.
Aby położyć kres niesprawiedliwości trzeba zakazać udzielania kredytów.
Ale o co tu chodzi? Bo nie rozumiem.. Pożyczyłem od banku 100 tyś, spłaciłem 150 tyś. Umowa jest unieważniona i bank ma mi oddać nadpłatę, czyli 50 tyś. A teraz niby będzie jak? Że bank nie ma prawa dochodzić tych 100 tyś, które mi kiedyś pożyczył?
To niebywałe, jak TSUE potrafi szkodzić gospodarce i samym konsumentom - w imię... ochrony konsumentów.