Ewa Błaszczyk w poruszającym wywiadzie opowiedziała o swoich córkach, Mariannie i Aleksandrze, oraz o tym, jak wyglądają przygotowania do świąt w jej domu. Aktorka nie ukrywała emocji, wspominając o codziennej walce o zdrowie Oli, która od ponad 25 lat pozostaje w stanie śpiączki.
Tradycje i przygotowania świąteczne w domu Błaszczyk
Święta Bożego Narodzenia w domu Ewy Błaszczyk to czas wyjątkowy, wypełniony tradycją i rodzinnym zgiełkiem. Jak sama opisuje, przygotowania są intensywne i angażują całą rodzinę.
Tłum ludzi, trzeba przynieść stoły z ogrodu i połączyć, przytargać choinkę. Tak jest nas zawsze ze 20 osób. No tak, jak to święta, a potem się już bardzo cieszymy, że jest po świętach. Dwanaście potraw to nie, ale żeby było ciepło, żeby wszyscy byli. Ale zawsze jest fajna atmosfera.
Kluczowym elementem tych świąt jest obecność obu córek aktorki. Aleksandra, pomimo stanu zdrowia, zawsze jest z rodziną, uczestnicząc w świętach na swoim wózeczku. W ten wyjątkowy czas z matką spotyka się także druga córka, Marianna.
Ewa Błaszczyk z córką, fot. KAPiFWzruszające słowa o córkach i codziennej walce
Ewa Błaszczyk od lat dzielnie zmaga się z trudną sytuacją rodzinną. W 2000 roku straciła męża, pisarza Jacka Janczarskiego, a wkrótce potem jej córka Aleksandra po zakrztuszeniu straciła przytomność i do dziś pozostaje w stanie śpiączki.
Mimo upływu czasu aktorka nie ustaje w walce o zdrowie córki. Założyła fundację "Budzik", która pomaga osobom w stanie śpiączki i ich rodzinom. W wywiadzie wyraziła głębokie pragnienie, aby móc dłużej cieszyć się życiem z Marianną i nieustannie mieć nadzieję na poprawę stanu Oli.
Bardzo bym chciała jeszcze tak jakoś popatrzeć się dłużej na Mani życie, cieszyć się z nią czymś. No i takie ciągle mam jakieś otwarte pole na Olę.
Te słowa najlepiej oddają matczyną miłość i determinację Błaszczyk, która pomimo przeciwności losu znajduje siłę, by cieszyć się każdą chwilą spędzoną z córkami.
Najciekawsze na sam koniec
Najbardziej poruszającym aspektem historii Ewy Błaszczyk jest jej niezwykła siła i zdolność do znajdowania radości w najtrudniejszych okolicznościach. Pomimo tragedii, która dotknęła jej rodzinę – utraty męża i choroby córki – aktorka nie poddała się rozpaczy. Zamiast tego przekształciła swój ból w działanie, zakładając fundację "Budzik", która od lat pomaga setkom rodzin w podobnej sytuacji.
To, jak Błaszczyk opisuje święta, pokazuje jej głęboko zakorzenioną wiarę w znaczenie rodziny i wspólnoty. Fakt, że organizuje święta dla dwudziestu osób, przynosi stoły z ogrodu i troszczy się o to, "żeby było ciepło, żeby wszyscy byli", świadczy o jej niegasnącej energii i trosce o bliskich. Szczególnie wzruszające jest to, że Aleksandra zawsze jest z nimi "na wózeczku" – to symbol nieprzerwanej więzi i włączenia córki w życie rodzinne pomimo jej stanu zdrowia.
Wspomnienie o pragnieniu, aby "dłużej popatrzeć się na Mani życie" i ciągłe "otwarte pole na Olę" odsłania najgłębsze pokłady matczynej miłości. Ta historia to nie tylko opowieść o cierpieniu, ale przede wszystkim lekcja odporności psychicznej, nadziei i bezwarunkowej miłości. Pokazuje, że nawet w obliczu najcięższych prób można znaleźć sens i siłę do działania, a święta – niezależnie od okoliczności – mogą być czasem autentycznego ciepła i rodzinnej bliskości.
Ewa Błaszczyk z córką, fot. KAPiF
2 dni temu
13






English (US) ·
Polish (PL) ·