Dzik znaleziony na śmietniku. Miał poderżnięte gardło. W tle tajemniczy telefon do łowczego

4 godziny temu 19

W czwartek w Konstantynowie Łódzkim mieszkańcy dokonali makabrycznego odkrycia. Przy jednym ze śmietników znaleźli martwego dzika. Zwierzę miało poderżnięte gardło. Na jaw wychodzą nowe informacje.

Zdjęcie ilustracyjne Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl

Dzik został zabity? 

Szokujący widok w czwartek 4 września rano zastali przy jednym z osiedlowych śmietników mieszkańcy Konstantynowa Łódzkiego. Zobaczyli martwego dzika porzuconego przy wiacie. Od razu zainteresowali tą sprawą policję. - Zwierzę miało obrażenia wskazujące na udział osób trzecich przy jego śmierci, dlatego na miejscu wykonujemy niezbędne czynności. Pojechała tam grupa dochodzeniowo-śledcza. Będziemy wyjaśniać, w jakich okolicznościach to zwierzę się tam znalazło i kto jest odpowiedzialny za jego śmierć - przekazała w rozmowie z tvn24.pl podkomisarz Agnieszka Jachimek z Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach. Najbardziej szokujące dla mieszkańców było to, że - jak informuje lokalny portal konstantynów.info - dzik miał poderżnięte gardło i został wypatroszony. Na nogach miał mieć ślady sznurów. W związku ze stanem, w jakim zwierzę zostało znalezione, zlecono sekcję, a policja pracuje pod nadzorem prokuratury. 

Pytanie: Jak zjeść dzika? 

W piątek portal tvn24.pl podał, że po publikacjach medialnych, do jednego z dziennikarzy serwisu zadzwonił okręgowy łowczy z Łodzi Przemysław Kobacki. W rozmowie miał przyznać, że dzień wcześniej odebrał telefon od mieszkańca z okolic Łodzi z pytaniem, jak bezpiecznie skonsumować dzika. - Nie do końca wiedziałem, o co mu chodzi, ale w trakcie rozmowy powiedział, że znalazł dzika przy drodze, którą przejeżdżał, zapakował go do bagażnika, dzik był podobno powypadkowy, zabrał go domu i jak powiedział, "upuścił mu krew" i próbował go skonsumować - opowiedział tvn24 łowczy.

Łowczy nie wierzy w przypadek 

Mężczyzna, który dzwonił, kiedy został poinformowany, że nie może przetrzymywać ciała zwierzęcia, bo nie jest do tego uprawniony, stwierdził, że musi się go pozbyć. Wymyślił, że zaniesie zwłoki do ZOO, żeby nakarmić lwy. Po słowach Kobackiego, że to łamanie prawa i nie jest dozwolone, tajemniczy głos się rozłączył. Kobacki od razu po informacjach, które odnalazł w mediach, powiadomił policję o telefonie. Powiadomił też Państwową Straż Łowiecką. - Nie wierzę w przypadki, uważam, że ten człowiek, który dzwonił do mnie pozbył się tego zwierzęcia, wyrzucając go pod właśnie śmietnik - przekazał łowczy.

Zobacz wideo 5 cm wody w Wiśle. Radni i ekolodzy apelują do Trzaskowskiego

Eksperci zwracają uwagę. Nie dotykać martwych zwierząt 

Kiedy znajdziemy martwe zwierzę, szczególnie po wypadku, nie wolno nam go dotykać. Jedyne co powinniśmy zrobić, to powiadomić lokalne centrum zarządzania kryzysowego. Martwy dzik może przenosić różne choroby, takie jak ASF albo włośnicę. Taki padły dzik jest niezwykle niebezpieczny, również dla ludzi.

Czytaj także: "Wywlókł kobietę, ciągnąc ją za włosy" w Łodzi. Następnego dnia już nie żyła 

Źródła:

konstantynow.info, tvn24.pl

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło