Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Specjalne oświadczenie Dalajlamy
Podczas uroczystości w Dharamshali Dalajlama XIV uciął spekulacje mówiące o tym, że jest on ostatnim duchowym przywódcą Tybetu. Ogłosił, że po jego śmierci nastąpi reinkarnacja. Zapowiedział również, że proces wyboru jego następcy będzie przeprowadzony zgodnie z tybetańską tradycją. - Potwierdzam, że instytucja dalajlamy będzie kontynuowana - powiedział zdobywca Pokojowej Nagrody Nobla. To oświadczenie wywołało oklaski i wiwaty wśród zgromadzonych mnichów i zwolenników. W wydarzeniu wzięli także udział dziennikarze z całego świata oraz celebryci, którzy sympatyzują z naukami Dalajlamy XIV np. aktor Richard Gere.
Wiadomo, kto wybierze nowego Dalajlamę
Dalajlama poinformował, że Gaden Phodrang Trust ma wyłączne prawo do uznania jego reinkarnacji po konsultacji z przywódcami tradycji buddyzmu tybetańskiego. To założona przez niego organizacja non-profit, która ma na celu podtrzymywanie i wspieranie tradycji oraz instytucji dalajlamy. - Powinni oni przeprowadzić procedury poszukiwań i rozpoznania zgodnie z dotychczasową tradycją. Nikt inny nie ma prawa ingerować w tę sprawę - powiedział przywódca. Jak przypomina Reuters, według tradycji tybetańskich dusza zmarłego dalajlamy odradza się w ciele dziecka. Obecny dalajlama, Tenzin Gjaco, urodził się jako Lhamo Dhondup w 1935 roku. Gdy został rozpoznany jako reinkarnacja poprzedniego przywódcy, miał zaledwie dwa lata.
Zobacz wideo Co się stanie po śmierci Dalajlamy?
Spór z Chinami
Wiele wskazuje na to, że oświadczenie Dalajlamy XIV może zaostrzyć trwający od lat spór z chińskimi władzami. Już teraz Pekin oświadczył, że nie zamierza uznawać wyboru mnichów z Dharmasali. Rzeczniczka chińskiego MSZ podkreśliła, że wybór dalajlamy powinien odbywać się z tradycją wywodzącą się z czasów dynastii Qing. Wówczas wprowadzono rytuał losowania nazwisk z tzw. złotej urny. Przypomnijmy, że Dalajlama XIV w 1959 roku uciekł z Tybetu do Indii po upadku powstania przeciwko chińskim rządom. Od tego czasu jest postrzegany przez władze w Pekinie jako separatysta. On sam ogłosił, że jego następca urodzi się poza Chinami. Wzywał też swoich zwolenników do odrzucenia każdego, kogo wskaże Pekin.