Nie jest łatwe do przyswojenia, że Puszcza Białowieska może sobie poradzić bez leśnika, ani że kornik puszczy nie zje, choćby nawet doczekał się metabolizmu tygrysa. Niełatwo jednak też przyjąć, że na jakieś kompromisy trzeba iść, bo puszczy nie trzymamy przecież w probówce – żyjemy wokół niej i z niej.
Puszcza Białowieska doczekała się strategicznego dokumentu, który określa zasady zarządzania tym obszarem na kolejnych 25 lat. 96 proc. terenu puszczy, jako obiektu UNESCO, w zasadzie ma być wolne od gospodarki leśnej i polowań, czyli podlegać naturalnym procesom przyrodniczym. Ochrona ścisła istniejącego parku narodowego to trochę ponad 10 proc., reszta parku i rezerwaty to ponad 28 proc., a strefa ochrony ponadstuletnich drzewostanów: 57 proc. I jeszcze strefa dopuszczająca gospodarkę leśną – raptem 3,7 proc. W zasadzie taki układ dopuszcza ją na terenach wymagających czynnej ochrony oraz na fragmentach monokultur iglastych. A jeśli polowania będą się odbywać, to nie jako zabawa za dewizy, tylko np. polowanie na gatunki inwazyjne czy na terenach polan osadniczych. Jak nietrudno się domyślić, plan jest trudny do przyjęcia dla wielu stron wieloletniego sporu o puszczę.
Zgniły kompromis czy dobicie przyrodnicze puszczy?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Anita Dmitruczuk
Dziennikarka i redaktorka Dziennika Gazety Prawnej. Specjalizuje się w ochronie środowiska, polityce klimatycznej i gospodarce wodnej.
Zobacz
Popularne Zobacz również Najnowsze
Przejdź do strony głównej

18 godziny temu
11






English (US) ·
Polish (PL) ·