Co robić, jeśli jest się poszkodowanym w pożarze? Prawnik radzi: dokumentujcie wszystko, co możliwe

4 godziny temu 5
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

2025-07-04 15:38

publikacja
2025-07-04 15:38

Poszkodowani w pożarze Ząbkach powinni zabezpieczać dowody, które przydadzą się przy ewentualnym dochodzeniu roszczeń - radzi adwokat Karolina Pilawska. Jak dodaje, warto także złożyć zawiadomienie do ubezpieczyciela oraz wystąpić o dokumentację techniczną budynku.

Co robić, jeśli jest się poszkodowanym w pożarze? Prawnik radzi: dokumentujcie wszystko, co możliwe
Co robić, jeśli jest się poszkodowanym w pożarze? Prawnik radzi: dokumentujcie wszystko, co możliwe
fot. worradirek / / Shutterstock

Najlepiej, aby osoby poszkodowane w pożarze już teraz dokumentowały wszystko, co tylko możliwe: zdjęcia spalonego mieszkania, listy utraconych rzeczy, paragony, umowy najmu, korespondencję z zarządcą, deweloperem czy ubezpieczycielem - wskazała adwokat Karolina Pilawska z kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci. Zaznaczyła, że przy ewentualnym sporze sądowym kluczowe może być nawet jedno zdjęcie zrobione telefonem komórkowym w dniu pożaru.

Jak wskazała mecenas, mieszkańcy spalonego budynku mają prawo domagać się rekompensaty za szkody nie tylko materialne, ale też osobiste i emocjonalne. Prawo cywilne przewiduje bowiem możliwość dochodzenia odszkodowania za rzeczywiste straty, ale także rekompensaty za cierpienie, stres, utratę poczucia bezpieczeństwa, konieczność nagłej ewakuacji, traumy dzieci, lęki nocne czy zaburzenia snu.

Według Pilawskiej roszczenia "mogą i powinny być" dochodzone przed sądem, tak od ubezpieczycieli, jak i podmiotów odpowiedzialnych za stan techniczny budynku. Według niej "z dużym prawdopodobieństwem" dojdzie do sporów sądowych.

Przygotuj czerwoną teczkę. Prawniczka podpowiada sposób na uporządkowanie i zabezpieczenie majątku dla bliskich

W takich sytuacjach sądy będą musiały ustalić przyczynę pożaru, zakres szkody, jej udokumentowanie, wysokość oraz istnienie odpowiedzialności po stronie pozwanego i związek przyczynowy - wskazała. Dlatego tak ważne jest, by już teraz zbierać dowody - podkreśliła. "To nie są proste postępowania – wymagają opinii biegłych, dokumentacji technicznej, zapisów z monitoringu, zeznań świadków" - dodała adwokat.

Mecenas radzi, by pogorzelcy w pierwszej kolejności poszukali umowy ubezpieczenia. Indywidualna polisa na mieszkanie nie jest obowiązkowa, ale często jest standardem przy kredytach hipotecznych - przypomniała. W takiej sytuacji poszkodowany może zgłosić szkodę bezpośrednio do swojego ubezpieczyciela. Ten z kolei powinien przeprowadzić procedurę likwidacyjną i wypłacić środki w ramach zawartej umowy - wskazał. Jednak - jak zaznaczyła - diabeł tkwi w szczegółach, zatem należy sprawdzić, czy ubezpieczenie obejmowało pożar, jaki był zakres ochrony, czy nie ma wyłączeń odpowiedzialności, jakie były sumy ubezpieczenia i czy polisa była opłacana na czas.

Jeżeli właściciel nie miał indywidualnego ubezpieczenia, może poszukiwać ochrony w ramach polisy wykupionej przez wspólnotę mieszkaniową - wyjaśniła adwokat. Dodała, że jednak i w tym przypadku, należy zwrócić uwagę na szczegóły, bowiem wspólnoty najczęściej ubezpieczają części wspólne, a nie poszczególne mieszkania. Oznacza to, że jeśli spłonął dach – odszkodowanie może przysługiwać wspólnocie, ale niekoniecznie konkretnemu właścicielowi mieszkania. Trzeba więc dokładnie przeanalizować umowę ubezpieczenia budynku zawartą przez wspólnotę. Sprawdzić, kto jest uprawnionym z umowy, jaki zakres ochrony przewidziano, czy przewidziano regres, jaki jest udział mieszkańców w części wspólnej, bo od tych faktów zależy wysokość potencjalnej wypłaty - zaznaczyła.

Kolejną instytucją do której w takiej sytuacji można kierować roszczenia, jest zarządca nieruchomości - podała Pilawska. Adwokat wyjaśniła, że odpowiada on za wykonywanie przeglądów technicznych, kontrolę instalacji, zapewnienie wymaganych środków ochrony przeciwpożarowej, a także za reagowanie na sygnały o nieprawidłowościach.

"Jeśli zarządca zaniedbał obowiązków i dopuścił do sytuacji, w której instalacja nie była sprawdzana, gaśnice były puste, a wyjścia ewakuacyjne zablokowane – to mieszkańcy mogą kierować roszczenia bezpośrednio wobec niego" - stwierdza mecenas.

Dodała, że w praktyce roszczenia będą skierowane do wspólnoty jako podmiotu zlecającego zarządzanie nieruchomością; ta z kolei może wystąpić z regresem do zarządcy lub firmy zarządzającej. Ważne więc ustalenie, jakie obowiązki wynikały z umowy o zarządzanie i czy były one faktycznie realizowane.

Mecenas dodała, że odszkodowania można też dochodzić na drodze cywilnej od gminy, wojewody czy rządu. "Nie może być tak, że pożar – nawet jeśli był nieszczęśliwym wypadkiem – zostawia ludzi samych sobie, z kredytem do spłacenia i pustką po dawnym życiu" - zaznaczyła.

Podkreśliła, że dochodzenie swoich praw będzie możliwe dopiero po ustaleniu, czy źródłem tragedii były rażące zaniedbania, błędy konstrukcyjne, wadliwa instalacja czy też działanie osób trzecich, a każde z nich niesie ze sobą inne skutki prawne i prowadzi do różnych dróg odpowiedzialności.

Wskazała, że w przypadku wadliwej instalacji kluczowe będzie ustalenie, czy doszło do błędu projektowego, wykonawczego, czy może zaniechania obowiązku konserwacji lub przeglądu technicznego. Odpowiedzialność może spoczywać na deweloperze, zarządcy nieruchomości lub wspólnocie mieszkaniowej, a odpowiadają oni za szkody mieszkańców zarówno na podstawie prawa budowalnego, jak i cywilnego - dodała Pilawska.

Jeśli przyczyną byłoby celowe podpalenie, "teoretycznie" można kierować roszczenia wobec sprawcy - podkreśliła adwokat. Jednak nie zawsze jest on znany, a nawet jeśli zostanie ustalony, to "często jest osobą niewypłacalną, co czyni dochodzenie realnych roszczeń iluzorycznym" - wskazała. Dodała, że jeśli doszło do przypadkowego zaprószenia ognia, trzeba będzie sprawdzić, czy była to nieumyślność, rażące niedbalstwo, czy całkowity przypadek, który nie pozwala przypisać winy żadnej osobie fizycznej.

"Należy także pamiętać, że nie każda szkoda rodzi automatycznie obowiązek zapłaty odszkodowania" - podkreśliła mecenas. Dodała, że aby tak się stało musi istnieć związek przyczynowo–skutkowy pomiędzy czyimś działaniem lub zaniechaniem a powstałą szkodą. "I to ten związek często będzie osią sporu" - wskazała.

W czwartek po godzinie 19 zapaliło się poddasze w pochodzącym z 1998 r. budynku na osiedlu przy ulicy Powstańców w Ząbkach. Pożar udało się opanować w późnych godzinach nocnych. Z informacji przekazanych przez wojewodę mazowieckiego Mariusza Frankowskiego wynika, że w 211 mieszkaniach mieszkało ponad pięćset osób. Sprawdzane jest to, ile osób będzie potrzebowało pomocy doraźnej, a ile czasowej.

Frankowski przekazał, że standardowo pomoc doraźna dla osób pokrzywdzonych w pożarze to 8 tys. zł, w zależności od zniszczeń mieszkania będzie możliwe uruchomienie dalszych pieniędzy. Rzecznik rządu Adam Szłapka poinformował w piątek, że premier Donald Tusk zdecydował o przekazaniu specjalnych środków w związku z pożarem w Ząbkach.

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo w sprawie pożaru. (PAP)

mbl/ malk/

Przeczytaj źródło