Uwielbiana gwiazda podzieliła się wstrząsającym wyznaniem. W ciągu jednego roku była na 43 pogrzebach. Pożegnała szokującą ilość bliskich.
Pogrzeby gwiazd
Pogrzeby gwiazd od zawsze budzą szczególne zainteresowanie opinii publicznej, łącząc w sobie żal po stracie bliskiej osoby z celebracją jej życia i osiągnięć. To moment, w którym rodzina, przyjaciele, współpracownicy oraz fani mogą oddać hołd artystom, wspominając ich twórczość, pasję i wpływ, jaki wywarli na świat kultury i sztuki. Uroczystości te często odbywają się w obecności mediów, co pozwala szerszej publiczności uczestniczyć w symboliczny sposób w pożegnaniu swoich idoli, a także docenić dorobek i znaczenie ich pracy.
W ostatnich tygodniach pożegnaliśmy kilka wyjątkowych osobistości, takich jak Jacek Wójcik, Kasia Stoparczyk czy Edyta Rynkowska. Ich odejście przypomina, jak ważna była ich obecność w życiu kulturalnym Polski. Pogrzeby te stały się okazją do wspomnień i refleksji nad dziedzictwem, jakie pozostawili, a także do uczczenia ich talentu, zaangażowania i pasji, które inspirowały zarówno kolegów po fachu, jak i fanów.
Teraz jedna ze światowych gwiazd podzieliła się wstrząsającym wyznaniem. W ciągu roku odeszło kilkadziesiąt bliskich jej osób.
Jacek Wójcik, fot. KAPiFKariera Tildy Swinton
Tilda Swinton to szkocka aktorka, która od początku swojej kariery angażowała się w różnorodne projekty filmowe, od niezależnych po hollywoodzkie produkcje. Swoją przygodę z kinem rozpoczęła od współpracy z reżyserem Derekem Jarmanem, występując w jego eksperymentalnych filmach, takich jak "Caravaggio", "The Last of England" czy "War Requiem". Za rolę Izabelli Francuskiej w "Edwardzie II" zdobyła Złotą Lwicę na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Następnie zagrała w "Orlando" Sally Potter, za którą otrzymała nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej.
W późniejszych latach Swinton występowała w filmach takich jak "Michael Clayton", za który otrzymała Oscara za najlepszą rolę drugoplanową, "We Need to Talk About Kevin", "Snowpiercer" czy "Okja". Współpracowała także z reżyserami artystycznymi, takimi jak Luca Guadagnino, z którym stworzyła cztery filmy: "The Protagonists", "I Am Love", "A Bigger Splash" i “Suspiria”. Mimo licznych sukcesów, Swinton ogłosiła, że planuje przerwę od aktorstwa, aby skupić się na nowych projektach i refleksji nad swoją przyszłością zawodową.
Swinton chętnie udziela wywiadów. To, co ujawniła w jednym z najnowszych, mrozi krę w żyłach.
Swinton miała 42 pogrzeby w jednym roku
Tilda Swinton angażuje się w inicjatywy mające na celu szerzenie wiedzy o AIDS oraz wspieranie poprawy jakości życia osób żyjących z wirusem HIV. Niedawno w rozmowie z BBC aktorka ponownie podjęła ten temat, wracając wspomnieniami do roku 1994. Jak wyznała, był to dla niej wyjątkowo trudny okres, naznaczony stratą wielu bliskich jej osób.
Miałam 33 lata w 1994 roku i byłam wtedy na 43 pogrzebach. Jednym z nich był pogrzeb Dereka Jarmana w lutym. Ale tak wyglądało wtedy nasze życie - wyznała szczerze.
To Derek Jarman jako pierwszy dostrzegł wyjątkowy potencjał Tildy Swinton i zaprosił ją do współpracy przy swoich filmach. Ich artystyczna relacja szybko przerodziła się w trwałą przyjaźń, a aktorka stała się jedną z jego najczęstszych współpracownic. Niestety, Jarman zmarł w wyniku choroby związanej z AIDS, co było dla Swinton ogromnym ciosem. Po jego śmierci artystka na pewien czas odsunęła się od życia zawodowego. Warto dodać, że w latach 80. i 90. epidemia AIDS pochłonęła w samych Stanach Zjednoczonych niemal 450 tysięcy ofiar.
Winda Swinton, fot. Instagram
5 dni temu
6




English (US) ·
Polish (PL) ·