Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Dominik Tarczyński, fot. screen YouTube/Żurnalista, screen X/Dominik Tarczyński
Kilka dni temu w dzienniku „Fakt” ukazał się artykuł Natalii Wyszkowskiej o Marcie Nawrockiej - nowej pierwszej damie, małżonce Karola Nawrockiego. Była to analiza stroju Nawrockiej, która w ostatnim czasie miała dwa razy założyć tą samą sukienkę o kroju marynarki. Najpierw w Gdańsku podczas wieczoru wyborczego po pierwszej turze wyborów, potem na uroczystości odebrania z PKW zaświadczenia o wyborze na urząd prezydenta, która odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie.
Krytyka po artykule
Ekspertka od PR Marta Rodzik w rozmowie z „Faktem” oceniła, że to nie była odpowiednia decyzja dotycząca stroju. Pojawił się cytat z jej wypowiedzi: „Etykieta dyplomacji i biznesu jasno wskazuje, że dwa razy w krótkim odstępie czasowym nie powinno się zakładać takiego samemu stroju. Taki błąd wystąpił u pani Marty Nawrockiej. W dyplomacji również długość taka sukienki jest niestosowna - powinna być ona do kolana, a najlepiej za kolano. Trzeba o tym pamiętać w szczególności podczas uroczystości i wystąpień publicznych”
Na tę publikację zareagował Dominik Tarczyński, europoseł Prawa i Sprawiedliwości. Wrzucił na portalu X zdjęcie fragmentu artykułu, na którym było widać jedynie tytuł, kto to napisał, zdjęcie autorki oraz zdjęcie główne do tekstu. Tarczyński w poście wskazał tak: „Jeśli ktoś z Państwa zna Panią Natalię Wyszykowską to proszę o DM. Może ktoś chodził z nią do szkoły lub korzysta z tej sami pralni chemicznej.”
Jeśli ktoś z Państwa zna Panią Natalię Wyszykowską to proszę o DM.
Może ktoś chodził z nią do szkoły lub korzysta z tej sami pralni chemicznej. pic.twitter.com/Go2JTjBHgu
W komentarzach i innych postach rozpoczęły się ataki na Natalię Wyszkowską, wyciąganie jej prywatnych zdjęć i komentowanie. Polityk doprowadził do tego, że dziennikarka stała się tematem dyskusji - niekiedy ostrej - ze strony internautów.
Zareagowała wtedy zastępczyni redaktora naczelnego „Faktu” Natalia Rzewińska. W artykule „Panie Tarczyński, tak się nie robi” napisała m.in.: „Nie trzeba być ekspertem od social mediów, by wiedzieć, jakie instynkty taka wrzutka obudzi. X-owa gawiedź szybko wyśledziła profil Natalii na Instagramie i Facebooku, zaczęła kolportować jej prywatne zdjęcia i wulgarnie je komentować. Jeszcze śmielej hejterzy uderzyli w dziennikarkę w prywatnych wiadomościach, gdzie oprócz obrzydliwych komentarzy pojawiły się też groźby. Nimi zajmie się policja. Z szacunku dla mojej koleżanki, żadnych nie przytaczam.”
Zapytaliśmy biuro prasowe Ringier Axel Springer Polska, czy rozważają kroki prawne przeciwko europosłowi, ale nie chcieli komentować. Zapytaliśmy polityka PiS, czy po odpowiedzi wicenaczelnej „Faktu” przeprosi dziennikarkę, ale do momentu publikacji naszego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Newsletter WirtualneMedia.pl w Twojej skrzynce mailowej
Rzewińska dodała: „Pan europoseł, świadomie lub nie, odebrał dziennikarce poczucie bezpieczeństwa i skierował na nią lawinę krytyki. Bo ekspertka, z którą rozmawiała Natalia, powiedziała coś, co się politykowi nie spodobało. Powiem prosto: panie Tarczyński, tak się nie robi. To niszczenie człowieka i próba zakneblowania wolności słowa.”
Ekspertka reaguje
Ostra krytyka spotkała nie tylko dziennikarkę „Faktu”, ale i wypowiadającą się w artykule Martę Rodzik. Do tego stopnia, że eksperta wydała oświadczenie dla mediów.
Jak czytamy: „Moja wypowiedź dotycząca wizerunku Pani Marty Nawrockiej, udzielona dla portali Fakt i Onet w dniach 12 czerwca 2025 roku, stanowiła merytoryczną analizę w ramach mojej profesji eksperta ds. wizerunku i dyplomacji. Podkreślam, że komentarze te były neutralne, zgodne z zasadami dyplomacji oraz ogólnie przyjętymi normami zachowań podczas wystąpień publicznych osób o statusie politycznym. Od dnia 12 czerwca 2025 roku spotykam się z bezprecedensową falą hejtu, która eskalowała po publikacji wpisu na platformie X przez Pana Dominika Tarczyńskiego, Posła do Parlamentu Europejskiego, zawierającego zachętę do bojkotu mojej osoby. Konsekwencją tego wpisu jest szeroko zakrojona kampania zniesławiająca, w której pojawiają się insynuacje dotyczące mojego wykształcenia, kompetencji oraz zarzuty godzące w moje dobre imię.”
Czytaj także: Odchodzi kluczowy wiceprezes RASP
Rodzik przyznała, że doświadczyła bezpośrednich aktów zastraszania, w tym połączeń telefonicznych z nieznanych numerów, zawierających groźby. Podjęła już stosowne kroki prawne w celu ochrony dóbr osobistych.
- Będę konsekwentnie dochodzić przeprosin od osób i podmiotów odpowiedzialnych za naruszenie mojego dobrego imienia, a wszelkie środki finansowe uzyskane w wyniku tych postępowań zostaną w całości przekazane na rzecz Fundacji Art., która koncentruje swoje działania na profilaktyce przemocy i przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu - napisała.
Europoseł do tej pory nie zareagował w żaden sposób w social mediach ani na artykuł wicenaczelnej „Faktu”, ani na oświadczenie Marty Rodzik.